Rozmowa

Natalia Bihun: Kolejny sezon z nowym trenerem

Kończyła ten rok startowy zawodami w Płocku. Doświadczyła, jaka jest różnica między AG a PRO. Teraz Natalia Bihun zaczyna roztrenowanie, ale ma już ambitne plany na kolejny sezon.

Zakończyłaś tegoroczny sezon startem na 1/2IM w Płocku. Jak wrażenia po tym starcie?
Wrażenia po sezonie są jak sama pandemia, czyli zaskakujące. Start w Polsce pod koniec września pokazuje, że mimo bardzo niskich temperatur powietrza z rana, zmienionej formy zawodów, ograniczeń i utrudnionego trenowania w pandemii, zaadoptowany organizm może wykrzesać wiele sił. Jesień w Polsce jest piękna, a ściganie ulicami i bulwarem w Płocku wśród opadających liści w delikatnym słońcu, epickie. No i wspaniała elita zawodników.

W jaki sposób oddziaływała na Ciebie ranga zawodów, czyli mistrzostwa Polski?
Dowiedziałam się o ich organizacji po zapisaniu się do Płocka. Ten start wybrałam ze względu na ciekawą trasę i rekomendacje znajomych, a mistrzostwa dodały im rangi PRO, czyli masa elity na trasie. Fajnie się ich obserwowało.

Jak oceniasz poszczególne płaszczyzny wyścigu?
Pływanie to tory przeszkód z wodorostami, nowa dla mnie strefa T0 i ten dobieg do T1. Były niezłym zaskoczeniem dla wielu zawodników, ale dzięki temu kilometrowemu podbiegowi do strefy te zawody mają charakter. Trasa kolarska ciekawa, mimo że cztery pętle to dwa podjazdy i zaraz za nimi zjazdy dodawały pikanterii w nóżkach na trasie.

Finalnie zajęłaś piąte miejsce open za zawodniczkami PRO oraz pierwsze w AG. Czy jesteś zadowolona z wyniku?
Ja po każdych zawodach czegoś żałuję, że nie zrobiłam. Jednym razem, że opieprzałam się w wodzie, a innym miałam za słaby rower na moje możliwości. Jeszcze potem bieganie mogłoby być to, jak np. z zawodów sprzed miesiąca (śmiech). Generalnie stać mnie na lepsze czasy, bo powstała dość duża dziura na czasach PRO, a AG, którą można było zmniejszyć, ale patrząc, przed jakimi dobrymi zawodniczkami ukończyłam zawody, jestem z siebie zadowolona.

Jakie wnioski wyciągnęłaś po starcie przy takich zawodniczkach jak: Ewa Komander, czy Joanna Sołtysiak?
Cieszyłam się, że na trasie mogę wymieniać uśmiechy z mocnymi kobietami z klasyfikacji PRO i móc je obserwować, jak startują, jakie dystanse mają od elity mężczyzn. Zauważyłam po raz kolejny, jak ważne jest trenowanie pływania, bo niby da się odrobić straty po pływaniu na dwóch pozostałych dyscyplinach, jednakże ilość wniesionego w nie wysiłku nie daje oczekiwanego efektu. Widać jak AG różni się od PRO w Polsce.

bihun

Zobacz też:

Od akcji charytatywnej do wspólnych startów

Jak na Twój rozwój sportowy może mieć wpływ ściganie się z zawodniczkami PRO?
Mobilizujący do poprawy pływania i przede wszystkim stref zmian, bo na tym w dalszym ciągu tracę nie sekundy, ale minuty. Przecież każda z nas ma te same możliwości na strefach i tu nie trzeba być PRO, by mieć szybkie strefy (śmiech).

Czy doznałaś inspiracji do tradycyjnego wiersza, które tworzysz po poszczególnych zawodach?
Nie wiem. Szczerze muszę pomyśleć, ale chyba napiszę o całym, tym dziwnym sezonie pandemii, o nas wszystkich sportowcach próbujących mimo zakazów trenować między blokami. W pokojach, na balkonach, to było wszystko zarazem śmiesznie i urocze.

Jaki to był sezon dla Ciebie?
Zupełnie inny i w odmiennej formie. Mimo tych ograniczeń daliśmy radę. Chylę czoła wszystkim organizatorom, jesteście najlepsi!

Czy pandemia pokrzyżowała Ci możliwość rozwoju?
W żadnym wypadku. Trenowałam na tyle, na ile to było możliwe. Poznałam lepiej miejsca startowe w Polsce, bo ostatnimi laty starty za granicą dominowały w kalendarzu, a tu taki piękny Ślesin, Płock, malowniczy Malbork. Od nas samych zależało, na ile chcemy się rozwijać w tym dziwnym roku.

Z których zawodów jesteś najbardziej zadowolona?
Garmin Iron Triathlon Ślesin, na dystansie 1/4 udało mi się popłynąć, jak planowałam w okolicach 1.40 min/100 m oraz pojechać rower mimo wielu zakrętów ok 38km/h, także jak najbardziej te lokalne zawody pokazały mi, że da się wejść na kolejne poziomy ścigania wśród open kobiet amatorek.

Czego się dowiedziałaś o sobie po tegorocznym sezonie startowym?
Mimo ograniczeń w treningach jestem w stanie osiągać wyższe poziomy i lepsze czasy niż w poprzednim roku.

Kiedy przeżywałaś taki najtrudniejszy moment i w jaki sposób sobie poradziłaś z nim?
Zdecydowanie start w Malborku i walka z intensywnym wiatrem na rowerze. Zakwasiłam mięśnie na tyle mocno, że bieg był dla mnie męczarnią. Na poważnie zastanawiałam się po raz pierwszy, odkąd startuję nad zejściem z trasy, ale wewnętrzny opór i silny charakter wygrały z bólem. Przypomniałam sobie Janka Frodeno, jak mimo ogromnego bólu pleców ukończył Ironman Kona, dla kibiców, rodziny oraz siebie.

Teraz zaczynasz okres roztrenowania. Jak go spędzisz?
Tak, zamierzam pierwszy tydzień wejść w luźne treningi. W ten sposób, aby stopniowo wyciszać organizm po startach. Kolejne dwa tygodnie to będzie totalny luz na Maderze i eksplorowanie wyspy trekkingowo. Myślę o małym powrocie do tunelu aerodynamicznego,  gdyż jestem także licencjonowanym skoczkiem spadochronowym, a w tunelu można się nieźle poruszać. Już nie mogę się doczekać tego okresu. Każdy zawodnik zasługuje na niego i każdy powinien z tego na maksa skorzystać. On jest tylko raz w roku. Ostatni tydzień zacznę delikatne treningi, by organizm nie przeżył szoku.

Masz już zaplanowany powrót do treningów i przygotowania do kolejnego sezonu?
Tak, zacznę od listopada. Szykuje mi się ostre trenowanie. Ironman sam się nie zrobi, a Klagenfurt jest idealnym do tego miejscem. Sezon zaczynam z nowym trenerem. Jest nim Maciej Bodnar.

Mimo niejasnej przyszłości związanej też z pandemią zaczęłaś układać zarys planu startowego na kolejny rok?
Zdecydowanie tak, plan trzeba mieć i jasno określony cel sportowy. Bez tego to trenowanie z planem treningowym na intensywnościach stałoby się bezbarwne. Mimo że nie jestem profesjonalnym zawodnikiem, to jak w życiu zawodowym, do trenowania także podchodzę z takim samym zaangażowaniem i profesjonalizmem.

Jakie masz cele na przyszły sezon?
Jestem już zapisana na pełny dystans Ironman w Klagenfurt, 1/2 we Francji Aix en Provence, czyli piękna Prowansja, 1/2 Estonia. Więc zawalczymy o sloty, by pobawić się już na poziomie zawodników elit z całego świata.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: Andrzej Gucwa, materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X