Rozmowa

Od akcji charytatywnej do wspólnych startów

13-letni Mateusz cierpi na dystrofię mięśniową Duschena. Mimo tego startuje w zawodach razem z Radosławem Jasiczkiem. Niesamowita historia!

Jaką masz sportową przeszłość przed triathlonem?
Radosław Jasiczek: Jako młody chłopak grałem w koszykówkę. Trochę biegałem, pływałem i jeździłem na rowerze. To były raczej długie popołudniowe wycieczki rowerem z kumplem. Z bieganiem było podobnie. Zbierałem się z rana i szedłem biegać bez składu i ładu po prostu przed siebie. Na basen identycznie, przepływałem ciągiem 80 – 100 basenów i kończyłem.

W jaki sposób trafiłeś do triathlonu?
Cztery lata temu już jako dorosły człowiek, mąż i ojciec postanowiłem to wszystko połączyć w całość. Stąd narodził się pomysł na triathlon. Nie miałem pojęcia o dystansach, jak to poskładać, aby wyszło dobrze. Nie miałem pianki, za to posiadałem już rower szosowy, który zakupiłem dwa miesiące wcześniej. Wiedziałem tylko, że muszę ukończyć. Zadebiutowałem podczas Triathlonu Mietków na dystansie ¼. Byłem mega zadowolony. Miło wspominam ten start.

Po debiucie chciałeś momentalnie kontynuować tę przygodę?
Po ukończeniu i uzupełnieniu izotonika… piwo, od razu zapisałem się na następny triathlon. Kupiłem też rower czasowy i piankę. Wszystko zacząłem układać i trenować, aby tp miało ręce i nogi. Dwa lata temu założyliśmy też grupę Żelazna Świdnica Triathlon, aby zrzeszyć  wszystkich okolicznych pasjonatów triathlonu. Jest już nas około 25 osób.

Startujesz też z niepełnosprawnym 13-letnim chłopcem Mateuszem, który choruje na  dystrofię mięśniową Duschena. Jak się poznaliście?
Z Mateuszem poznaliśmy się podczas organizowanym u nas RST Półmaraton Świdnicki oraz akcji charytatywnej. Wiedzieliśmy, że jest ktoś w Świdnicy, kto potrzebuje pomocy. To był właśnie Mati.

jasiczek

Zobacz też:

Pomoc przez triathlon i bieganie. W 2020 na pełnym dystansie

Jak wyglądały początki współpracy oraz pierwsze wspólne treningi?
Odbyliśmy jeden wspólny trening przed startem. Pożyczyliśmy wózek od znajomych z Legnicy (Robert, Aleksandra Sereneda dziękuję Wam). Zapakowaliśmy Mateusza do wózka i pobiegniemy chyba 13 kilometrów.

Jak często trenujecie razem?
Razem trenujemy rzadko ze względu na to, że Mateusz ma indywidualny tok nauczania oraz wyjazdy związane ze zdrowiem. Ja normalnie pracuję. Mam rodzinę itp. Dlatego raczej sam trenuje i staram się solidnie przygotować fizycznie i psychicznie, aby podczas zawodów nie zawieść.

Jaki sprzęt jest potrzebny do wspólnych startów i treningów z Mateuszem?
Oczywiście do tego typu startów potrzebny jest odpowiedni sprzęt (ponton, wózek). To jest  jedyna trudność. Reszta nie stanowi żadnego problemu, czy to trasa lub pogoda.

Kiedy pierwszy raz wystartowałeś razem z Mateuszem w triathlonie?
Nasz pierwszy start w Tri odbył się właśnie na Triathlon Mietków w 2019 roku.

Jak było?
Na metę wbiegłem, a Mateusz trzymał przednie koło przed sobą, jak trofeum. Ja bylem bardzo mocno wykończony. Bo dzień wcześniej startowałem też w Mietkowie na dystansie  1/4IM. Cały start przebiegał zgodnie z założeniami. Było przyjemnie w wodzie, a troszkę gorzej już na rowerze. Za to bieg był fajny. Choć dwa kilometry przed metą urwało się przednie kółko od wózka. I co tu robić?

jasiczek

Zajrzyj do:

Pomaga innym, teraz sam potrzebuje pomocy

Jak wtedy zareagowałeś?
Trzeba było wziąć cały ciężar wózka wraz  z Mateuszem i mocno docisnąć, abyśmy mogli jechać tylko na dwóch tylnych kolach i jakoś biec dalej. O opuszczeniu wózka, napiciu się nie było mowy, a temperatura wynosiła ponad 30 stopni. Kiedy biegliśmy, to ludzie nie wierzyli,  że biegniemy bez przedniego koła.

Czy po tym starcie byliście przekonani do kolejnych?
Tak, po tym starcie wiedziałem, że chcemy więcej i przyszły kolejne: Triathlon Sława. Memoriał Jasia Kmiecia , Triathlon Januszy i Grażyn. Wspólnie startowaliśmy jeszcze w paru półmaratonach oraz biegach na 10 kilometrów.

Czy utrzymujesz kontakt z Mateuszem poza treningami oraz startami w zawodach?
Z jego rodzicami utrzymuje kontakt. Mateusz ma własny świat i swoich kumpli. Natomiast z rodzicami dzwonimy do siebie. Wiem na bieżąco, co się u niego dzieje, kiedy jest na miejscu lub terminy badań. Z rodzicami Mateusza układamy też plan startów.

Czy w przyszłości planujesz starty też z innymi osobami niepełnosprawnymi?
Nie, nie planuję startu z innymi osobami niepełnosprawnymi. Mamy swój mały Team, ale  jeżeli kiedyś zajdzie taka potrzeba, że ktoś będzie chciał spróbować to może. Nie wiem. Na tę  chwilę nie przewiduję takiej sytuacji.

Jakie masz plany startowe razem z Mateuszem w tym sezonie?
Plany startowe z Mateuszem uwzględnione są od jego zdrowia, ale zapisani już jesteśmy na parę zawodów.

Czy planujesz też jakieś starty indywidualne?
Moje starty indywidualne są priorytetem. W tym roku po raz drugi startuję podczas Enea Ironman 70.3 Gdynia. Debiutowałem tam w 2018 roku. W tym sezonie chcę się jeszcze lepiej przygotować. Powoli też oswajam się z myślą nad pełnym dystansem IM. Na 99 procent będzie to 2021 rok. Trenuję triathlon już cztery lata, więc chyba już czas na pełny dystans.

Jakie masz cele oraz marzenia związane z triathlonem?
Nie mam wygórowanych celów i marzeń. Mam już 41 lat i jestem świadomy własnych  możliwości. Zdaję sobie sprawę, co mogę, a czego nie. Nie będę prosem. Najważniejsze dla jest ukończenie zawodów w zdrowiu. Czy ukończę na dziesiątym lub 20 miejscu, to nic nie zmieni w moim życiu. Natomiast kontuzja lub wypadek może zmienić wszystko. Mam kochającą żonę i syna. Mam do kogo wracać po zawodach. Więc to jest dla mnie najważniejsze, żeby ukończyć zawody w pełni zdrowy.

Rozmawiał: Przemysław Schenk

rozmowa przeprowadzona 1.03.2020

foto: Radosław Jasiczek FB

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X