Ola Kieda: MŚ IM 70.3 Utah głównym startem 2021
Startowała pięciokrotnie w tym sezonie. Za każdym razem poprawiała życiówkę. Oprócz startu w MŚ IM 70.3 Utah Ola Kieda rozważa debiut na pełnym dystansie.
Twoją kropką nad „i” był zwycięski start w Radkowie na 1/8IM. Jak wrażenia po tym starcie?
Niezapomniane. Tam jest jak w bajce. Trasa kolarska daje ostrą dawkę adrenaliny na zjazdach, gdzie moja maksymalna prędkość osiągała około 70 km/h. To mój czwarty start w Radkowie. Tam będziemy wracać, mimo że do samego Radkowa mamy prawie 700 kilometrów drogi.
Jak oceniasz pływanie, które pokonałaś w 8:58?
Pływanie to moja kula u nogi. Chociaż coraz bardziej je lubię i poprawiam się w tej dyscyplinie. Mimo wszystko daleko mi do najlepszych, ale jest całkiem dobrze jak na piąty rok pływania.
W strefie zmian też nie byłaś najszybsza, czy w tym elemencie widzisz pole do poprawy?
Zazwyczaj strefy zmian robię bardzo szybko, Czas T2 był bardzo dobry. Tym razem na T1 rozpiął mi się czip i musiałam się zatrzymać i go ponownie zapiąć. Więc straciłam kilka sekund.
Z jakim założeniem wyszłaś na etap kolarski?
Miało być mocno i tak było. Bardzo cieszy 10 czas roweru open. Tym bardziej że na Podlasiu nie mamy takich górek. No i oczywiście miał być mocny zjazd i taki był. Jestem raczej z tych odważnych, co hamulca używają tylko przed zakrętem. Na rowerze wyprzedzałam jedną dziewczynę i sporo mężczyzn.
Czy wszystko poszło po Twojej myśli na biegu?
Tak, bieg był zrealizowany nawet na 110 procent. Cały z narastającym tempem. Ostatnie dwa kilometry były po 3.55min/km. Na bieg wybiegałam jako druga kobieta. Jednak czułam, że mogę tak rozłożyć siły, by przegonić rywalkę, co uczyniłam na czwartym kilometrze.
Co czułaś, wbiegając na metę?
Ogromne zadowolenie i szczęście. Taka wisienka na torcie sezonu 2020.
Gdybyś miała pozycjonować wszystkie tegoroczne starty pod względem udanej realizacji założeń, to na którym miejscu znajdowałby się Radków?
Oczywiście na pierwszym miejscu. Chociaż start w Radkowie był już po najważniejszych zawodach. Moim głównym założeniem było TRI FOR FUN. Chciałam się dobrze bawić na zjeździe i podziwiać piękne krajobrazy.
Z którymi zawodami masz najlepsze wspomnienia, a do jakich masz największy niedosyt?
Najlepsze wspomnienia to oczywiście Gdynia, Białystok MP i Radków, największy niedosyt to start w Rawie na MP. Posłuchałam kilku osób. Przestraszona trasą włożyłam na rower buty biegowe i dodatkowo skarpetki, które kosztowały mnie utratę brązu.
Co Ci przyniosło większą radość: srebro MP, czy przepustka na MŚ?
Zdecydowanie przepustka na MŚ. To było moje marzenie, które właśnie się spełnia i tak naprawdę cel na sezon 2020.
Na każdych zawodach startowałaś na innym dystansie i za każdym razem poprawiłaś życiówki. Jak obecnie się prezentują?
1/8IM (TRIMINATOR) 1:23;32
1/4IM 2:25:43
1/2IM 5:21:08
Olimpijka 2:21:39
Sprint 1:12:19
Zobacz też:
Wulkan energii. A wszystko przez triathlon
Czego nauczył Cię każdy z tych startów?
Zaczynałam sezon startem w Gołdapi na 1/4 IM. Te zawody przypomniały mi, jak ważny jest trening odżywiania. Po tamtym starcie miałam zatrucie pokarmowe po żelach. Wróciłam do naturalnych żeli i tylko swojego pokarmu przed startem.
W której płaszczyźnie zrobiłaś największy postęp?
W każdej dyscyplinie był progres. Mimo że zamknęli nam baseny, ćwiczyłam tę dyscyplinę w domu, ale od maja trenowałam open water. Na rowerze śmigałam ze znajomymi z miasta. Myślę, że treningi w grupie dały duże efekty.
Czy przytrafiały się gorsze momenty między startami?
Miałam żal do siebie po starcie w Rawie za te buty i skarpetki, ale taki błąd uczy, żeby w dniu startu nie zmieniać niczego i słuchać tylko siebie.
Czy masz już zarys planów na przyszły sezon?
MŚ IRONMAN 70.3 w UTAH USA to mój główny start. Będę chciała przygotować się do tego jak najlepiej. Cały czas marzę o pełnym dystansie IRONMAN i może będzie to przyszły rok.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne