Monika Jadczak: Sport nauczył mnie organizacji czasu
Mimo drobnych problemów zdrowotnych i łączenia treningów z pracą i studiami z powodzeniem przygotowuje się do sezonu. Monika Jadczak już za kilka dni rozpocznie tegoroczne starty w Rumi.
Jak oceniasz przygotowania do zbliżającego się sezonu?
Wykonuję większość jednostek treningowych. Staram się tak poukładać plan dnia, żeby mieć czas na treningi. Niestety kilka razy byłam chora, co zaburzyło moje przygotowania. Na szczęście po chorobie szybko wracam do formy. Ciężko jest pogodzić studia i pracę z treningami, ale sport nauczył mnie tak planować dzień, aby starczyło czasu na wszystkie czynności w ciągu dnia. Daję sobie mocną 4, ponieważ wiem, że mogłabym dać z siebie więcej.
Jakie zmiany wprowadziłaś w tegoroczny cykl przygotowawczy?
Dużo zmian nastąpiło po tym, jak musiałam dostosować plan na uczelni i w pracy do treningów. Zdarzało się wychodzić z domu o 6:00 i wracać po 21:00. W takim dniu muszę mieć wszystko zaplanowane od a do z. Rzeczy na trening, pudełka z jedzeniem i przede wszystkim muszę być skupiona na tym, co robię w danej chwili. W cyklu treningowym nie nastąpiło dużo zmian. Jedynie na początku przygotowań sporo czasu spędzałam w wodzie i na rowerze, ponieważ miałam kontuzję kolana przez przeciążenia z poprzedniego sezonu i nie mogłam biegać prawie przez dwa miesiące. Później stopniowo wracałam do biegania, zaczynając treningi w tlenie, aby kontuzja nie powróciła. Jak wszystko wróciło do normy, zaczęłam cięższe jednostki.
Czy w trakcie przygotowań musiałaś borykać się z jakimiś trudnościami oprócz wspomnianej choroby?
Oprócz kontuzji na sam start przygotowań, często łapały mnie lekkie przeziębienia. Było to spowodowane osłabieniem organizmu przez aktywny tryb życia. Pracuję też z dziećmi, więc jestem bardziej narażona na różne infekcje.
Już za kilka dni wystartujesz w duathlonie w Rumi. Z jakim nastawieniem stanie Pani na starcie tych zawodów?
Jestem dobrej myśli, chociaż najbardziej obawiam się biegania. Z tym sportem mam najwięcej trudności. Robię najmniejszy progres i czasem nie jestem w stanie dokończyć niektórych jednostek. Spróbuję wyłączyć myślenie i po prostu działać.
Jakie masz jeszcze plany na sezon 2024?
Mam w planie starty, na których jestem co roku. Są to Enea Żnin triathlon i Enea Bydgoszcz triathlon. Uwielbiam te imprezy i będą u mnie w kalendarzu zawsze nr 1. Pojawię się również w Suszu na sprincie. Reszta startów jest ustalana na bieżąco.
Co będzie dla Ciebie najważniejsze w tym sezonie?
Najważniejsze dla mnie będzie zdobycie medali na Mistrzostwach Polski oraz poprawa czasów na dystansach sprintu, ⅛ i ¼.
Czego Ci życzyć przed pierwszymi startami w sezonie?
Przede wszystkim zdrowia i braku kontuzji, żeby w końcu przetrwać sezon od początku do końca w pełnym zdrowiu.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne