Miłosz Sowiński: Mam nadzieję, że wyczerpałem limit pecha
Miał nieciekawe przygody przed zawodami w Bahrajnie. Start był zagrożony. Zmobilizowała go dziewczyna. Pomogli triathloniści m.in.: Sebastian Karaś. O kłopotach z bagażem, podróżami, ostatnim starcie oraz wnioskach po sezonie 2019 Miłosz Sowiński opowiada TriathlonLife.pl.
Czy przygotowania do tego startu przebiegały prawidłowo?
Przygotowania do 70.3 Bahrajn nie były idealne. Po nieudanym starcie w Xiamen i wirusie, który złapałem w samolocie przed tymi zawodami, potrzebowałem kilku luźniejszych dni. Po powrocie do pełni zdrowia zdecydowałem się na dwu tygodniowe zgrupowanie na Gran Canarii. Tam trening wyglądał dobrze i wszystko przebiegało zgodnie z planem.
Na ile dni przed zawodami przybyłeś do Bahrajnu?
Do Bahrajnu miałem lecieć w środę, czyli trzy dni przed zawodami, a dokładniej dzień po powrocie ze zgrupowania na Gran Canarii. Niestety, mój bagaż nie przyleciał z razem ze mną, został w Hiszpanii. We wtorek wieczorem musieliśmy przebookować lot na czwartek, żeby zyskać czas na skompletowanie sprzętu, czyli: rower, buty biegowe, pianka, korba, buty rowerowe, odżywki. Ostatecznie w hotelu w Bahrajnie byłem o czwartej rano, w piątek.
Zobacz też:
Ironman Frankfurt. Niesamowici kibice i atmosfera
Przez problemy z bagażem Twój start mógł nie dojść do skutku. Jak udało się rozwiązać te trudności?
Po tym, jak się dowiedziałem, że mój bagaż nie dotarł na dzień przed wylotem, czułem się załamany i bezsilny. Myślałem, że polecę do Bahrajnu i będę oglądał zawody z boku. Na szczęście na lotnisku była ze mną moja dziewczyna. Nie pozwoliła mi się totalnie poddać. Kiedy obudziłem się następnego dnia, razem z teamem postanowiliśmy walczyć. Od razu napisałem do sponsora Jarka Leśniewskiego, czy pożyczy mi rower Treka. Zgodził się. Kolejną osobą, która zgodziła się pomóc był Piotrek Daruk. On użyczył mi piankę Sailfisha. Walizkę na rower pożyczyłem od Łukasza Remisiewicza, od taty buty kolarskie, a Emil Piosik z On running zorganizował buty, które mogłem odebrać w sklepie S’portofino w Warszawie. Sebastian Karaś pozwolił mi rozmontować korbę ze swojego roweru, bo ta, którą miałem w pożyczonym, czyli 50/36 nie umożliwiłabym mi ścigania się z zawodnikami PRO. Potrzebowałem 55/42. Mikołaj Pytel z Airbike dał mi łożyska do suportu, które musiałem wymienić, żeby korba pasowała do pożyczonego roweru. Dzień przed zawodami musiałem jeszcze oddać rower do serwisu na expo, aby wszystkie części zostały zamontowane. Rower odebrałem dopiero o 16:30, a trzeba było go wstawić o 17 do strefy zmian. Miałem dosłownie 10 minut, żeby dostosować pozycję.
Jak zniosłeś podróż do Bahrajnu?
Po doświadczeniu z Xiamen byłem wyjątkowo dobrze przygotowany na tę podróż. Miałem ze sobą żel antybakteryjny, maseczkę zapobiegającą wdawaniu się zarazków. Kiedy tylko mogłem, myłem ręce, bardzo dużo piłem i ogólnie pilnowałem higieny. Mimo wszystko podróż była bardzo męcząca. Zaczęła się w czwartek o 11, a skończyła się o czwartej w nocy czasu lokalnego.
Czy to całe zamieszanie wpłynęło jakoś na Twoją postawę na trasie?
Jak już wszystko ogarnąłem i wstawiłem rower do strefy zmian, w końcu mogłem się zrelaksować. Starałem się skupić na starcie i myśleć pozytywnie.
Czytaj także:
Sportowe Love. Miłość do siebie i triathlonu <3
Z jakimi oczekiwaniami wybierałeś się do Bahrajnu?
Po zgrupowaniu na Gran Canarii myślę, że byłem przygotowany na wynik 3:39. To przy zeszłorocznych wynikach mogło mi dać miejsce w okolicach TOP5.
Jak wyglądał sam wyścig w Twoim wykonaniu?
Z wody wyszedłem ze stratą około minuty do pierwszego, czyli tak jak planowałem. Na rowerze celowałem w czas 1:59, a wyszło 1:56, ale trasa była o ponad dwa kilometry krótsza, niż w zeszłym roku. Osiągnąłem średnią prędkość 44,7km/h. Pod koniec roweru zaczęły się pierwsze skurcze. Przyczyną było lekkie odwodnienie/zmęczeniem po podróży i nowa pozycja na rowerze. Myślałem, że puszczą na biegu, ale było tylko coraz gorzej.
Jak wygląda Twoja sytuacja ze zdrowiem po tych zawodach?
Jestem zmęczony, jak po każdych zawodach. Nadal czuję skurcze w nogach.
Jakie są Twoje dalsze plany sportowe?
70.3 Bahrajn był ostatnim startem sezonu. Na razie nie mam kolejnych planów startowych. Aktualnie jestem w trakcie roztrenowania.
Nad czym chciałbyś popracować na treningach?
Chciałbym wprowadzić do planu regularne treningi siłowe od 2020 roku. Wszyscy zawodnicy PRO na świecie to robią. Więc myślę, że jest to ważna część przygotowań do sezonu i warto poświęcić jej czas.
Jakie wnioski wyciągnąłeś po sezonie 2019?
To był bardzo trudny sezon pod kątem fizycznym, ale też mentalnym. W tym roku startowałem bardzo często, ostatecznie wyszło 12 startów, czyli 10 połówek i 2 olimpijki, porównując do poprzedniego roku, w którym miałem 8 startów (4 sprinty, olimpijka i 3 połówki) jest to duży przeskok. Taka liczba wyścigów na pewno musiała się odbić na moim zdrowiu i formie. W tym roku bardzo często łapały mnie przeziębienia w tygodniach startowych, przez co sporo startów było poniżej oczekiwań. Z drugiej strony na treningach czułem się mocniejszy niż w zeszłym roku. Biłem rekordy na wszystkich trzech dyscyplinach. Staram się, mimo wszystko patrzeć pozytywnie na doświadczenie, które mogłem zdobyć poprzez te wszystkie „przygody” przedstartowe. Znalazłem rozwiązania na problemy, na które wcześniej nie zwracałem uwagi.
Czym będzie się różnić sezon 2020 od poprzedniego w Twoim przypadku?
Mam nadzieję, że wyczerpałem limit pecha i teraz będzie mi dopisywać szczęście.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: Miłosz Sowiński/FB