Rozmowa

Maciej Adamczyk trener, zawodnik, prezes, organizator, społecznik. Gość!

Jest człowiekiem orkiestrą. Pełni wiele ról. Jednak to nie przeszkadza mu w triathlonowych startach. Obecnie Maciej Adamczyk po kontrolnym i nieplanowanym starcie w Diablaku, szykuje się do zawodów w Czarnogórze.

Z perspektywy czasu jak oceniasz tegoroczny start w Diablaku na 1/2IM?
Start w zawodach w Żywcu oceniam bardzo dobrze. Po tak długiej przerwie byłem ogromnie ciekawy obecnej dyspozycji. Oczywiście najbardziej obawiałem się wody jak większość zawodników. Nie pływałem przez ostatnie trzy miesiące. Deszcz i zimno, które dla niektórych zawodników stanowiły problem, były moim sprzymierzeńcem. Jestem bardzo odporny na niekorzystne warunki i uważam, że im trudniej dla innych, tym lepiej dla mnie. Oczywiście nie będę ukrywał, że sam rozwój wydarzeń zdecydowanie mnie zaskoczył. Znam możliwości Macieja Chmury i wiedziałem, że wygrać z nim na tych zawodach będzie bardzo trudno. Na bieżąco dostawałem komunikaty o stracie na rowerze. To podziałało na mnie motywująco. Jechałem zdecydowanie mocniej i na każdym odcinku odrabiałem do niego stratę po pływaniu. Na około 30 kilometrze przed końcem trasy rowerowej dogoniłem Macieja. Wyprzedziłem go dokładnie w miejscu, gdzie złapał szlifa na rondzie. Od tego momentu oczywiście przeszło mi przez myśl, że skoro odrobiłem do niego 13 minut po pływaniu, to mogę jeszcze sporo dorzucić, zanim zaczniemy bieg i uda mi się dociągnąć ten wynik do końca. Niestety, dla mnie dyspozycja biegowa mojego głównego konkurenta sprawiła, że dogonił mnie tuż przed dziewiątym kilometrem. Biegł swoje ja też, ale wolniej.  W takim układzie dobiegliśmy do mety. Jeszcze raz gratuluję Maciejowi zwycięstwa, zwłaszcza że dzięki naszej rywalizacji, jeśli dobrze przeanalizowałem wyniki, udało nam się wykręcić: pierwszy i drugi czas trasy na Diablaku ½, pierwszy i trzeci czas biegu oraz w moim wykonaniu najszybszy rower, dodając oczywiście, że trasa alternatywna była dłuższa o cztery kilometry od klasycznej pętli!

Czy wcześniej planowałeś start w Diablaku?
Nie, nie planowałem startu w Żywcu. To była spontaniczna decyzja. W tym roku pierwotnie miałem wystartować w czerwcu w Alpsmanie we Francji na pełnym dystansie oraz pobiec w zawodach ultra 3x Śnieżka w Karpaczu.

Jak ten start może okazać się pomocny w przygotowaniach do głównego celu na ten sezon?
Starty weryfikują zawsze obecną formę. W tym przypadku też śmiało można powiedzieć, że dzięki niemu mogłem się sprawdzić i ocenić własny poziom przygotowań w danym momencie.

adamczyk

Zobacz też:

Marek Markowski w piekle złamał pięć godzin

Za dwa miesiące wystartujesz podczas Black Lake Extreme Triathlon z serii Xtri World Tour na Czarnogórze. Jak przebiegają przygotowania?
Mimo zawirowań i problemów ze startami kontrolnymi przygotowania przebiegają zgodnie z planem. Oczywiście wypadło mi kilka wyjazdów zagranicznych, które zastąpiłem treningami w kraju, ale obecnie to jedyna różnica.

Jakie masz założenia odnośnie tego startu?
Start w zawodach na długim dystansie z serii Xtri jest, mówiąc wprost bardzo skomplikowany. Oprócz samego treningu i przygotowań trzeba pamiętać o diecie, dobrej logistyce, mocnym suporcie i właściwym sprzęcie. Jeżeli uda się dograć i spasować wszystkie te elementy układanki, możemy liczyć na sukces w zawodach. Dlatego najważniejsze jest dla mnie dopracowanie każdego drobnego elementu tej układanki.

Co będzie stawką tych zawodów?
Pierwsze dwa miejsca gwarantują slota na Mistrzostwa Świata z serii XTRI w Norwegii w 2021 roku. To jest mój cel na ten start.

Czy to był Twój główny start też w pierwotnym planie startowym na ten rok przed pandemią?
Tak, na razie to jedyne zawody, które zostały jeszcze z pierwotnego planu startowego. Reszta została odwołana lub przesunięta na przyszły rok.

Jak ta cała sytuacja z koronawirusem wpłynęła na Twoje przygotowania?
W pierwszym etapie pandemii, kiedy masowo zaczęły wypadać z planu kolejne zawody i wprowadzono ograniczenia, przyszedł chwilowy brak motywacji. Wtedy nadmiar energii wykorzystałem na pracę w domu i w ogrodzie. Odrobiłem wszystkie zaległości, na które zawsze brakowało czasu. Trenowałem bez konkretnego planu dla spokojnej głowy. Po tym okresie, kiedy zniesiono największe ograniczenia, wróciłem do treningu. Miałem bardzo dużo wolnego czasu, dlatego szybko nadrobiłem zaległości i solidnie udało mi się popracować. 

Co chciałbyś jeszcze poprawić przed startem na Czarnogórze?
Zdecydowanie pływanie, przerwa bardzo negatywnie wpłynęła na odczucia w wodzie. Dwa tygodnie temu ruszyliśmy z treningami na basenie i zaczynamy przygotowania od nowa. Rower i bieg dziś są moimi najmocniejszymi stronami, ale muszę przygotować się na walkę w końcówce zawodów. Na wyjście ze strefy komfortu po 12-13h wysiłku, ponieważ ostatnie kilometry mogą decydować o finalnej klasyfikacji.

Jakimi sportami interesowałeś się w dzieciństwie?
Jako dziecko spędzałem całe dnie na boisku i grałem w piłkę nożną. Przez kilka lat trenowałem zapasy i biegałem w szkolnej drużynie.

adamczyk

czytaj także:

Alicja Tchórz: Triathlonowi nie mówię nie, ale…

Dlaczego mimo sportowych zainteresowań zacząłeś trenować dopiero  6 lat temu?
Myślę, że na wszystko musi przyjść odpowiedni czas. Wcześniej miałem zupełnie inne priorytety. Większość mojego czasu pochłaniały moje dzieci, praca i budowa domu. Sytuacja uległa zmianie, kiedy otworzyliśmy wraz z żoną w naszym mieście Fitness Klub. Początki nie były łatwe. Dopiero wtedy, kiedy wróciłem do sportu i sam mocno zaangażowałem się w działalność firmy, wszystko zaczęło się dobrze układać. Kursy instruktorskie i trenerskie zrobiłem u chłopaków z FTI. Artur, Jędrzej i Stasiu to ta trójka rozwinęła mój sportowy charakter. To oni mocno zaangażowali się w rozwój mojej pasji. Wspólne obozy sportowe i zajęcia w klubie stały się moim nowym hobby, a jednocześnie uzależniały mnie coraz bardziej i stały się częścią moje życia.

Jak trafiłeś do triathlonu?
Trudno powiedzieć, jak trafiłem na pierwsze zawody. Myślę, że po prostu chciałem spróbować czegoś innego i nowego. Bardzo lubię takie wyzwania i wydaje mi się, że chciałem się sprawdzić.

Kiedy zadebiutował?
W triathlonie zadebiutowałem w 2014 roku w zawodach w Poznaniu. Startowałem na dystansie ¼.

Co zapamiętałeś z debiutu?
Pamiętam, że pojechałem wtedy na pożyczonym rowerze, bo wcześniej jeździłem jedynie w zawodach MTB i nie miałem szosy. Zameldowałem się z czasem 2:22 na mecie. To były fajne zawody. Bardzo spodobała mi się atmosfera zawodów i kibice na trasie.

W 2017 roku wystartowałeś pierwszy raz w serii Xtri. Skąd wziął się pomysł na start w Karkonoszmanie?
Jeszcze raz podkreślę, że bardzo lubię stawiać sobie za cel trudne wyzwania, a ten start był właśnie jednym z nich. Drugą sprawą jest fakt, że w podejmowaniu decyzji kieruje się planami długofalowymi. Pamiętam, że już wtedy miałem gdzieś z tył głowy plan zrobienia długiego dystansu w górach. Start w Karkonoszach miał mi pokazać i zarazem uświadomić, w jakim miejscu jestem i czy w ogóle się do tego nadaję.

Jak przebiegał sam start?
Karkonoszman to wspaniała i wymagająca impreza, zorganizowana w pięknej scenerii przez fantastyczną ekipę. Zawody mnie oczarowały, a zarazem zniszczyły. Na metę dotarłem na ósmym miejscu. Byłem totalnie wyczerpany. Nie pamiętałem podejścia na Śnieżkę. Szedłem za głosem suportu (śmiech). Start w tych zawodach nauczył mnie bardzo wiele. Nauczyłem się pokory do gór i poznałem granicę wytrzymałości własnego organizmu.

Czy po tamtych zawodach pokochałeś ekstremalne zawody?
Starty w górach są zupełnie od tych znanych wśród większości z nas. Przede wszystkim sceneria i przestrzeń, które z jednej strony pokazują nam, jacy jesteśmy mali, z drugiej zaś oddają ogromną satysfakcję i dumę, kiedy już docieramy na szczyt. To jest piękne uczucie. Druga istotna rzecz, która powoduje, że starty w zawodach Xtri są wyjątkowe to fakt, że są mniejszymi imprezami, bardziej kameralnymi. Na długich startach nie ma ludzi przypadkowych. Wyśrubowane limity czasowe i trudne warunki sprawiają, że samo dotarcie do mety w limicie czasu jest ogromnym sukcesem. Na wyścigu jeszcze nigdy nie spotkałem się z chamstwem i złym zachowaniem. Zamiast tego zawodnicy szanują innych i zawsze można na trasie polegać na sobie.

Gdzie miałeś okazję już wystartować?
Z ciekawszych imprez, które jak dotąd ukończyłem to dwukrotnie Karkonoszman, Challenge Samorin na Słowacji, Challenge Almere-Amsterdam, Austria Extreme Triathlon, Diablak ½.  Oczywiście mam też w dorobku starty w biegach górskich ultra oraz kilka wyścigów kolarskich.

Jakie masz jeszcze wymarzone kierunki, gdzie chciałbyś wystartować?
W tym roku wszystkie starty zaplanowałem w górach. Miał być Alpsman we Francji, Challenge Bled w Słowenii, Oravaman – Czechy i Tatraman. Większość z tych imprez została przeniesiona na przyszły rok. W kolejnych latach na pewno chciałbym zdobyć Alpy francuskie i włoskie, oczywiście pojechać do Skandynawii na MŚ. Myślę, że kolejne na liście będą takie zawody jak Winterman w Czechach i legendarna HardaSuka. Ze względów organizacyjnych i logistycznych na najbliższe lata mierzę raczej w imprezy w Europie. Choć nie ukrywam, że marzy mi się start gdzieś w jakiejś egzotycznej scenerii.

2019 rok był dla Ciebie przełomowy. Dlaczego?
Start w Austria Extreme Triathlon to pierwszy występ na  dystansie długim, w którym brałem udział. Prawie wszystkie elementy przygotowań wypaliły i śmiało mogę powiedzieć, że to był naprawdę udany występ. Jedyny element, który zawiódł to brak koncentracji na trasie biegowej, dokręcenie kilku kilometrów i przez to duża strata czasowa, która nie pozwoliła mi wygrać tych zawodów. Jednak z takich sytuacji należy wyciągać wnioski, przez co człowiek staje się mądrzejszy. Start w Austrii był kolejnym etapem przygotowań, który pokazał mi, że obrałem właściwy kierunek w treningu i cel, do którego dążę, jest jak najbardziej do osiągnięcia.

Przy okazji jednego ze startów nagrałeś film. Z jakim efektem?
Tak z całego wyjazdu do Austrii nagraliśmy z ekipą Mountaing Image film. Uważam, że to jest  najlepsza pamiątka, o jakiej można sobie pomarzyć po starcie. Często po niego sięgam, jeżeli jestem zmęczony i brakuje mi motywacji lub mam gorsze dni. Oczywiście zachęcam do obejrzenia. Link poniżej: https://www.facebook.com/maciej.adamczyk.125/videos/1401930489964880

Skąd wziął się pomysł na taką inicjatywę?
To był zbieg okoliczności. Miałem pomysł na fajną pamiątkę, a kolega z ekipy filmowej chciał nakręcić film w zupełnie nowej innej scenerii. Dla niego to też był pewnego rodzaju challenge.

Jaki był cel tego filmu?
Po pierwsze film miał być pamiątką z pierwszego wyjazdu i startu na pełnym dystansie w górach. Po drugie jestem w trakcie przygotowywanie projektu kompletnej oferty dla osób,  które mają podobną pasję jak ja. Udział w tego typu zawodach jest naprawdę sporym  wyzwaniem. Często trenerzy, którzy przygotowują zawodników, skupiają się tylko na planie treningowym, a to w tej sytuacji nawet nie połowa sukcesu. Ja oprócz samego planu, chciałbym zaoferować własnym zawodnikom kompletną ofertę, włącznie z suportem podczas startu. Filmy nakręcone podczas takich zawodów to też nie lada gratka. Powtarzam zawsze rodzinie i znajomym, że jak będę miał wnuki, to fajnie będzie puścić taki materiał i pokazać, jakim szalonym człowiekiem był dziadek.

Oprócz samego startu jesteś też założycielem SKS OBORNIKI. Dlaczego zdecydowałeś się na taki ruch?
Klub Sportowy SKS Oborniki powstał, ponieważ była taka potrzeba. W naszym mieście – Obornikach istnieje wiele uczniowskich klubów sportowych. Natomiast brakowało klubu dla młodzieży i dorosłych.

Jak obecnie rozwija się klub?
Przez pierwsze dwa lata rozwijaliśmy się szybko i zgodnie z założonym planem. Tak jak w przypadku wielu inicjatyw i stowarzyszeń, my też odczuwamy niestety skutki pandemii.  Dlatego 2020 rok jest dla nas trudnym okresem. Brak startów, problemy finansowe sponsorów sprawiły, że straciliśmy głównych partnerów. Przez ograniczenia straciliśmy też możliwość przeprowadzenia imprez sportowych, które organizowaliśmy od kilku lat. Ciężkie czasy pokazały jednak, że mamy bardzo zgraną drużynę i stanowimy zespół. To było dla mnie osobiście bardzo ważne, że większość z zawodników została w klubie. Dalej trenowała i nie poddała się. Mam nadzieję, że najgorsze już za nami i czekają nas lepsze czasy.

adamczyk

Przeczytaj też:

Triathlon lekarstwem dla Tri blondynki

Przedstawicieli, których dyscyplin zrzesza klub?
Klub posiada obecnie trzy sekcje: mamy grupę pływaków, triathlonistów i kolarzy. Obecnie w  szeregach mamy ponad 40 zawodników i zawodniczki.

Jakie funkcje pełnisz w klubie i co należy do Twoich obowiązków?
W klubie pełnię rolę Prezesa i jednocześnie głównego trenera. Główne zadania prezesa to oczywiście pozyskiwanie środków finansowych i dbanie o rozwój klubu. Jestem też jednocześnie inicjatorem i wykonawcą wszystkich imprez organizowanych przez klub. Jako trener koordynuję prace pozostałych trenerów oraz dbam o właściwy rozwój zawodników.

Jakie masz plany na rozwój klubu?
Przede wszystkim musimy poczekać na powrót do normalności. W naszym przypadku to analiza obecnej sytuacji i przepisów oraz przemyślenie koncepcji imprez sportowych na kolejne lata. Marzy mi się zrobienie całkiem nowej imprezy triathlonowej. Pod koniec wakacji zapewne zaczniemy poszukiwania nowego strategicznego sponsora, bo trudno jest mi oceniać możliwości finansowe tych obecnych. Myślę też o rozwinięciu działalności oferty klubu i przygotowań sportowych na inne mniejsze miasta. W tej chwili chciałbym też wyjść z ofertą do zawodników, którzy poszukują klubu. Marzy mi się stworzenie bardzo mocnego równego zespołu, który będzie wstanie konkurować z zawodnikami na wszystkich imprezach w Polsce, ale również ze granicą.

Mieszkasz w okolicach Obornik Wielkopolskich, gdzie masz opinię społecznika. Dlaczego?
Pod Obornikami mieszkam od 12 lat. Od 7 jestem inicjatorem i organizatorem większości imprez, eventów i wydarzeń o charakterze sportowym w naszym mieście. Nie ukrywam, że kocham to robić i daje mi to niebywałą frajdę, co zresztą widać po jakości imprez, w których biorę udział. Wspólnie z SKS Oborniki wspieramy gminę we wszelkich inicjatywach społecznych począwszy od dzieci : Obornicka Liga Biegowa, DT4YOU Kids Maraton, Bieg Niepodległości dla dzieci, przez dorosłych Żwirki Trial, Triathlon Oborniki, ale też seniorów program Compex.

Jakie masz cele oraz marzenia w triathlonie oraz jako trener i właściciel klubu sportowego?
Jako zawodnik – start w MŚ serii XTRI WORLD TOUR w Norwegii i ukończenie ich w pierwszej 10. Jako trener – start i podium w kat wiekowej swojego zawodnika w zawodach rangi mistrzowskiej CHALLENGE i IRONMAN. Jako prezes mam jedno marzenie, aby zawsze w klubie panowała taka dobra atmosfera i zgoda jaką mamy dotychczas.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X