Agnieszka Gadomska: Fajnie było wrócić do Susza
W poprzednich latach plasowała się na podium w Suszu. W tym sezonie było podobnie. Agnieszka Gadomska przyznaje, że do wygranej zabrakło m.in.: treningu biegowego.
Jak wrażenia po sprincie w Suszu?
Bardzo się cieszę, że znowu mogłam wystartować w Suszu po rocznej przerwie. Rok temu nie odbyły się zawody z powodu pandemii. Jest to takie miejsce na triathlonowej mapie Polski, do którego wracam z ogromną radością i sentymentem. W poprzednich latach rywalizowałam tu w ramach mistrzostw Polski AG Sprint, plasując się na podium. Mimo, że w tym roku zawody nie miały rangi MP, były wyjątkowe ze względu na świętowanie 30-lecia suskiego Triathlonu. To, w połączeniu z doskonałą organizacją, świetną atmosferą oraz licznym dopingiem kibiców na trasie było gwarantem udanej imprezy.
Jaki miałaś plan na ten wyścig?
Plan był prosty – robić swoje, czerpać przyjemność ze startu i spróbować poprawić bieg sprzed tygodnia, gdzie rywalizowałam na 1/8IM w Kurzętniku. Zrealizowałam założenia ustalone z trenerem Kubą Czają.
Czy przygotowania do tego startu przebiegały bez przeszkód?
Niestety nie. Od ponad pięciu miesięcy jestem wyłączona z treningu biegowego i startowałam kompletnie nieprzygotowana pod tym kątem. W obecnej sytuacji cieszy uzyskany wynik na biegu. Choć już nie mogę się doczekać momentu wejścia w trening i odkrycia swojego prawdziwego biegowego oblicza (śmiech).
Jak się pływało?
Mimo, iż nie mam przeszłości pływackiej lubię pływać bez pianki. Więc ucieszyła mnie informacja o starcie bez neoprenu. Podobnie jak formuła rolling startu. Etap pływacki pokonałam w większości samodzielnie, bez łapania nóg i w komfortowym tempie.
Z jakim planem wyjechałaś na trasę kolarską?
Dać się wyprzedzić jak najmniejszej liczbie osób (śmiech). A tak naprawdę chciałam robić swoje, trzymać założone waty i pokazać, że na szosie, a nie TT też można się liczyć w walce o czołowe lokaty.
Zobacz też rozmowę z Danielem Jakimiukiem
Jak się biegało?
Najłatwiej nie było, bo czułam biegowe zaległości, ale dobre słowo trenera na każdej pętli pchało mnie do przodu. Z każdym okrążeniem odrabiałam stratę do prowadzącej zawodniczki, o czym informował mnie trener oraz kibice. Mimo lepszego czasu biegu nie dopędziłam Julii. Choć wpadając na metę, czułam, że i tak wykonałam dobrą robotę.
Czego zabrakło do wygranej?
Treningu biegowego i sprawniejszej zmiany T2, w której spędziłam zdecydowanie zbyt dużo czasu.
Czy jesteś zadowolona z wyniku?
Zdecydowanie tak. Gdyby ktoś przed startem zaproponował mi taki wynik, brałabym go w ciemno (śmiech). Osiągnięty rezultat jest lepszy niż ten sprzed dwóch lat, co dodatkowo cieszy.
Jakie wnioski wyciągnęłaś po starcie?
Świetnie dobierane przez trenera bodźce i dobrze przepracowany okres przygotowawczy procentują, ale bez biegania nie ma biegania, a strefy zmian też trzeba ćwiczyć.
Jakie dalsze plany na drugą część sezonu?
Jest kilka imprez, na których chciałabym się pojawić, ale to jeszcze nic pewnego. Więc nie mówię o tym głośno.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne, datasport.pl