Rozmowa

Daniel Jakimiuk: Ten Ironman był jak sen!

Zajął drugie miejsce w mistrzostwach Czech z czasem 8:31:50. To był drugi start po rozstaniu z trenerem. Teraz celem Daniela Jakimiuka są mistrzostwa Polski na dystansie długim w Malborku.

Z jakim odzewem spotkał się Twój wynik, czyli drugie miejsce w mistrzostwach Czech na dystansie długim, z czasem 8:31:50?
Czy ja wiem (śmiech). Trzeba zapytać o to innych ze świata tri. Ale chyba pozytywnie to się przyjęło i nie jednego zaskoczyłem, bo dostałem setki wiadomości i dziesiątki telefonów. Jestem farbowanym vice mistrzem Czech. Uległem tylko Tomasowi Renc (Rekord Czech 7:54, eliminacja na Hawaje w kategorii PRO i brązowy medal mistrzostw Europy), to chyba już nie najgorzej (śmiech).

Wszystko szło zgodnie z planem, czy na trasie musiałeś modyfikować pierwotną taktykę?
Wszystko udało się na 100 procent! Już cały tydzień przed startem czułem, że trafiłem z formą. Czułem się niesamowicie mocny i pewny, jak nigdy wcześniej! Na trasie wszystko szło zgodnie z planem, a nawet lepiej. Jedynie maraton wyszedł positive splitem (pierwsze 21 km w 1 h 24 min, drugie 21 km w 1 h 35 min). Nie uważam jednak, że poszło to źle, bo warunki były hawajskie, czyli 33 stopnie w cieniu i myślę, że grubo ponad 40 na ścieżce biegowej gdzie nie było ani metra cienia. Nie było więc chyba szans, żeby organizm nie słabł.

jakimiuk

Jak przebiegała rywalizacja z Twojej perspektywy?
To było jak sen! Jadąc na zawody, liczyłem po cichu na TOP10, bo na liście widniało 20 PRO ze Słowacji i Czech. Gdy wyszedłem z wody i zobaczyłem 57 minut, wiedziałem, że to mój dzień! Usłyszałem, że jestem 12 i wiedziałem, że TOP10 jest już blisko! Gdy wsiadłem na rower, czułem, że dziś nic mnie nie powstrzyma po pierwszej pętli (36 km) byłem już szósty! Po drugiej trzeci! Po trzeciej pętli, przede mną był tylko Renc, a ja napierałem i wiedziałem, że dziś nie osłabnę. Po rowerze miałem już 12 minut przewagi nad trzecim zawodnikiem, atakując z 12! A do Renca odrobiłem 3 minuty i wychodząc na bieg, traciłem tylko cztery! Best Bike Split to coś pięknego! Na biegu pierwsze 10 km otworzyłem w 39 minut i zbliżyłem się do Tomasa na 3 minuty! Na agrafkach widziałem, jak nerwowo patrzy na zegarek i liczy! Czułem się mocny na 21 km traciłem dalej około 4-5 minut. Przewaga zbytnio nie rosła, ale drugie 21 km, pozwoliło mu uciec. Doświadczenie i klasa zawodnika pokazała, kto rządzi! Ja jednak biegłem stale z 12-14 minutową przewagą, na bezpiecznym 2 miejscu! Byłem silny, pewny i zmotywowany. Widziałem, że to mój dzień. Na metę wbiegałem ze łzami w oczach, licząc na TOP10, a do 21 km liczyłem się w walce o zwycięstwo. To było niesamowite!

W jaki sposób radziłeś sobie z ekstremalnym upałem na trasie?
Solidne nawadnianie, minimum łyk na rowerze co 15 minut, na bufecie też butelka wody wlana pod kask. Na biegu lód od suportu, zimne napoje, na każdym z trzech bufetów minimum 4 kubki wody na głowę i poszło!

Na której części ten upał był najbardziej odczuwalny?
Oczywiście na biegu, już na starcie o 7 rano było 22 stopnie, na rowerze już 30, a na biegu 33 w cieniu! Na biegu paliło najbardziej, czasem czułem, że tlen znika z powietrza!

Jak to się stało, że tak dobrze znosisz upał?
Zawdzięczam to rodzicom. Dostałem takie geny (śmiech). Zawsze w miarę dobrze sobie radziłem w upałach. Dodatkowo bardzo pomocny był obóz nad jeziorem Garda. Dwa tygodnie we Włoszech w maju przywitało mnie temperaturami pod 30 stopni. Potem wróciłem do Polski i gdy widziałem prognozy długoterminowe i prawie pewne było, że będzie upał w Czechach, wychodziłem na każdą jakościową jednostkę w południe! Udało się i mój organizm był na to gotowy!

Zobacz też rozmowę z Wojciechem Łachutem

Jak wyglądała taktyka żywieniowa podczas wyścigu?
Mój dietetyk wszystko pięknie zaplanował! Na rowerze 2x bidon mocy z żelami po 700 kcal, dodatkowo 4 bidony z ISO około 180 kcal. W sumie dało to około 2 tys. kcal i jakieś trzy litry płynów. Musimy pamiętać, że w takim upale organizm spożywa dużo energii na chłodzenie, a więc warto zwiększyć podaż energetyczną. Bieg to 3x żel #Dashrade i około 1 litr zimnej coli, czyli jakieś 800 kcal. Do tego woda na głowę i do ust na każdym bufecie. Wleciały też dwa kawałki arbuza. Wszystko według wcześniejszego planu, po za tym arbuzem, ale jakoś miałem taką chęć (śmiech).

Czy miałeś jakieś problemy na trasie?
Brak problemów, po za tym, że na ostatnich pięciu kilometrach czułem dość mocne napięcie mięśnia czworogłowego uda, więc musiałem ostrożnie biec bez szarżowania.

Na jaki czas liczyłeś przed tymi zawodami?
Chciałem zakręcić się około 8 h 45 min.

Skąd wziął się pomysł na start w Czechach?
Już zimą miałem ogólny zarys sezonu, a w planie był 2x IM. Jeden w czerwcu jako start A pierwszej części sezonu, drugi Malbork we wrześniu. Początkowo chciałem wystartować 6 czerwca w Hamburgu, ale okazało się, że jest tam tylko kategoria WPRO (PRO kobiet), a finalnie odwołali te imprezę przez COVID. Dlatego też zacząłem szukać IRONMANA w pobliżu tego terminu i wpadł MORAVIAMAN Mistrzostwa Czech na pełnym dystansie 300 km od Szklarskiej. Długo się nie zastanawiałem i trzymałem kciuki za organizatorów, by dali radę zrobić imprezę w tych COVIDOVYCH realiach!

To był drugi start po rozstaniu z dotychczasowym trenerem Wojciechem Łachutem. Jak wyglądają Wasze relacje po zakończeniu sportowej współpracy?
Relacje są spoko, z mojej strony nic się nie zmieniło i uważam Wojtka za kumpla.

Czy mieliście okazję do rozmowy po Twoim starcie w Czechach?
Tak, zamieniliśmy parę słów na messengerze, a w weekend będziemy widzieć się fizycznie.

Obecnie jesteś tzw. „wolnym elektronem”. Planujesz poszukiwania trenera, czy stawiasz na indywidualne przygotowania?
W sezonie zostaję sam, a nad trenerem pomyślę jesienią. Teraz w trakcie sezonu nie ma to sensu. Już na kolejny sezon, można ruszyć z nową myślą trenerską, ale nie ukrywam, że na razie czuję się dobrze, trenując samotnie.

Celem A na drugą połowę sezonu dla Ciebie jest IM w Malborku. Jak wygląda plan przygotowań do tego startu?
Odpoczynek po zawodach do końca tygodnia. Potem robię lekki tydzień wprowadzający i ośmiotygodniowy blok do IM, całość przygotowań spędzę w Szklarskiej i chwilę na Podlasiu. W lipcu wpada Łukasz Kalaszczyński. Na pewno więc wpadnie kilka jednostek razem. 

Czy przed Malborkiem zamierzasz wystartować w kontrolnych zawodach?
Tak, na pewno będę startować na Triathlon w Zimnej Wodzie, ¼ IM, gdzie zostałem zaproszony prze organizatora. Z tego miejsca zachęcam do przyjrzenia się tej imprezie. Prawdopodobnie wpadnie też 1/2 IM w Bydgoszczy – Borównie. To na pewno, a może coś jeszcze.

Wybiegasz myślami dalej po zawodach w Malborku?
Miesiąc urlopu to na pewno (śmiech). Potem lecę dalej po marzenia. Aktualnie mam wspaniałą drużynę Natural EPO #DASHRADE Racing Team i wiem, że to dopiero początek naszej drogi.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X