Rozmowa

Zadebiutowała na IM i nie przyjęła slota na Hawaje

Podczas Ironman Cozumel była druga w kategorii wiekowej. Dzięki temu startowi wywalczyła slota na Hawaje, ale Martyna Kantor nie przyjęła go ze względu na krótki staż treningowy w triathlonie.

Jak oceniasz debiut na pełnym dystansie w Cozumel kilka dni temu?
Jestem bardzo zadowolona z tego debiutu. Na co dzień związana jestem ze światkiem biegów górskich, ale w tym roku w czerwcu z powodu kontuzji wpadłam na ten nieco szalony pomysł startu w IM. Tutaj wielkie podziękowania dla Jacka Tyczyńskiego, który bardzo sprawnie i efektywnie wprowadził mnie w nową dyscyplinę. Co to samego wyścigu, to pływanie i rower poszły bardzo sprawnie lepiej, niż zakładałam. Podczas etapu biegowego było już nieco słabiej, warunki mnie wykończyły. Normalnie dosyć dobrze radzę sobie z upałami, ale combo wysoka temperatura plus duża wilgotność były dla mnie sporym wyzwaniem. Więc końcowa lekkim zygzakiem ale poszło. To było super doświadczenie, sama impreza jest naprawdę cudowna. Mnóstwo kibiców, przepiękny etap pływacki i rowerowy, świetna organizacja. Kolejny element z „To do list” odhaczony: I’m an Ironman.

Co było dla Ciebie największą trudnością podczas tego wyzwania sportowego?
Końcówka przygotowań do startu była dosyć wymagająca. Pewnie, gdybyśmy rozmawiali kilka tygodni przed zawodami, powiedziałbym „nigdy więcej”. Teraz z tej perspektywy nie wydaje się to takie trudne. Dla mnie chyba największym wyzwaniem była logistyka tej dyscypliny. Do tej pory wystarczyło włożyć buty i wyjść na treningi, ewentualnie na weekend wyskoczyć w pobliskie górki. Tutaj tydzień w tydzień logistyka basenu i długich jazd outdoor w odpowiednim terenie, była momentami przytłaczająca.

Czy debiut na pełnym dystansie w triathlonie zalicza się do najcięższy wyzwań, jakich podjęłaś się w dotychczasowej karierze sportowej?
To na pewno jedne z najtrudniejszych zawodów w mojej karierze i tutaj chodzi zarówno o intensywność i długość wysiłku jak i warunki, które panowały na trasie. Szczególnie wymagający był odcinek biegowy.

Czego obawiałaś się przed tym startem?
Chyba złapania gumy. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie nauczyłam się wymieniać dętki. Na szczęście tu w Cozumel serwis sprawnie kursowa po trasie i pomagał zawodnikom. Mimo to przez cały dystans mocno skupiałam się na tym, żeby omijać większe wyrwy w asfalcie.

Planujesz kolejne starty na Ironmanie?
Tak, chciałbym łączyć biegi ultra i starty na dystansie 1/2 i Ironmana.

Ironman Cozumel był dopiero Twoim trzecim startem w triathlonie, który trenujesz od czerwca. Skąd taki pomysł, aby na pełnym dystansie wystartować tak szybko?
W maju tego roku zaraz po MP w biegach górskich na długim dystansie odnowiła mi się kontuzja achillesow, która wyeliminowała z treningu górskiego. Nie chciałam tracić sezonu. Szukałam metody na budowanie wytrzymałości pod biegi ultra, które w kolejnych latach mają się stać moją dominującą dziedziną. Potrzebowałam zbudować większą objętość, ale małym kosztem biegowym. Dodatkowo sprawdzić jak trening triathlonowy wpłynie tu i teraz na moją dyspozycję w górach. Przeciążenia achillesow to u mnie przewlekły temat. Od kilku sezonów szukam metody, żeby sobie z nimi poradzić. Triathlon poprzez multidyscyplinowość  wydawał się bardzo dobrym rozwiązaniem, a pełny dystans czasowo jest bardzo zbliżony do biegów górskich ultra na dystansach 80-100km, czyli tych, które mają być głównym celem na 2023 rok.

Dzięki osiągniętemu wynikowi wywalczyłaś slota na Hawaje, ale go nie przyjęłaś. Dlaczego?
Nie jestem jeszcze gotowa. Mam za sobą dopiero 6 miesięcy treningu triathlonowego.  Potrzebuję trochę więcej czasu w tej specyfice, plus kilka startów na tym dystansie, żeby odpowiednio się przygotować. Po IM Cozumel Hawaje wskoczyły dosyć wysoko na moją „ to do list”, ale jeszcze nie w przyszłym roku.

Od początku przygody z triathlonem trenujesz pod okiem Jacka Tyczyńskiego. Jak trafiłaś pod jego skrzydła?
To trener mojego narzeczonego, znaliśmy się już wcześniej. Potrzebowałam kogoś z otwartą głową, ponieważ w trakcie przygotowań do IM planowałam tez starty górskie.

Jakie sobie założyliście cele przed podjęciem współpracy?
Przygotować mnie do IM Cozumel. Wtedy nie wybieraliśmy do przodu. To miała być jednorazowa akcja.

Jacek przyznał, że zamierzasz łączyć biegi górskie z triathlonem. Jak widzisz godzenie takiej kombinacji?
To wbrew pozorom nie takie odległe dyscypliny. Biegi górskie to zupełnie inna specyfika niż biegi płaskie. Mamy tutaj bardzo dużo zmiennych, którym w mojej ocenie charakterem wysiłku jest bliżej do triathlonu niż do biegów ulicznych. Plan był tez taki, żeby z przygotowań do tri wystartować w dłuższym biegu górskim na kilka tygodni przed Meksykiem. Zobaczyć, jak zachowa się mój organizm, gdzie będzie brakowało, a co będzie na optymalnym poziomie. Wybrałam start w Łemkowyna Ultra-Trail na dystansie 48 km. Wyszło naprawę obiecująco. Oczywiście było trochę niedociągnięć ale takich, z którymi jestem sobie w stanie w miarę sprawnie poradzić podczas kolejnych przygotowań.

Dlaczego zdecydowałaś się na spróbowanie nowego sportu, jakim jest triathlon?
Głównym powodem była właśnie kontuzja, bo serducho dalej mam w górach.

Za co polubiłaś triathlon?
Podoba mi się ta różnorodność w treningu plus w kontekście treningów do IM znaczna ich część w strefie komfortu.

W wywiadach można znaleźć określenie, że jesteś absolutnym introwertykiem, ale o sporcie możesz opowiadać bez końca. Skąd się wzięła u Ciebie taka fascynacja sportem i od czego się to zaczęło?
Aktywności fizyczna towarzyszy mi od najmłodszych lat. Z wykształcenia jestem tancerzem i choreografem. Do tej pory związana jestem z tą dziedziną. W przeszłości jako tancerka teraz jako nauczycielka tańca. Bieganie pojawiło się dosyć przypadkowo zaraz po studiach. Byłam w tym niezła, więc temat samoistnie się rozwijał. W górach biegam od 2015 roku, od kilku lat pracuję jako trener biegania. W tym roku zaczęłam spełniać jedno z marzeń i rozpoczęłam studia na kierunku fizjoterapia. Więc śmiało można powiedzieć, że temat aktywności fizycznej “zalewa” mnie z każdej strony (śmiech).

Czym jest dla Ciebie sport?
Sposobem na bycie szczęśliwą i chlebem.

Teraz zajęłaś się triathlonem, jakie masz marzenia związane z tym sportem?
Za szybko mówić o marzeniach. Chciałabym wypracować odpowiednią metodę, która pozwoli mi trenować bez kontuzji, biegać ma wysokim poziomie w górach i starować w triathlonach. Trening triathlonowy na ten moment wydaje mi się dobrym kierunkiem.

W jakich jeszcze sportach chciałabyś spróbować sił?
Na razie mam wszystko, czego mi trzeba.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X