Rozmowa

Krzysztof Owczarek: Jest motywacja po wygranej

Wygrał w Radkowie na ćwiartce. To dało mu motywację do dalszych treningów. Krzysztof Owczarek nie planuje już dużych triathlonów w tym sezonie.

Jak się czujesz po wygranej na 1/4IM w Garmin Triminator Radków?
Jestem bardzo zadowolony. Cieszę się, że udało się wygrać. W Radkowie startowałem trzeci raz. Dwa lata temu byłem drugi, a w zeszłym sezonie trzeci. W tym roku udało się zająć pierwszą lokatę.

Notowałeś poza biegiem najlepsze czasy na poszczególnych fragmentach trasy. Czy byłeś  zaskoczony takim przebiegiem startu, patrząc na formę przedstartową?
Ciężko mi powiedzieć, czy byłem zaskoczony. Po prostu robiłem swoje. Liczył się dla mnie wynik. Nie kryję zadowolenia. Fizycznie i psychicznie byłem nastawiony na walkę o jak najlepsze rezultaty w każdej dyscyplinie, ale wiadomo, że rożnie to bywa.

Jak oceniasz poszczególne płaszczyzny?
Etap pływacki oceniam na 4+, lepiej niż w zeszłym roku. Po 400 metrach wiedziałem, że mam przewagę, dlatego trochę zluzowałem. Płynęło mi się bardzo przyjemnie i luźno. Etap kolarski to bajka. Uwielbiam tę trasę. Pierwsza pętla zleciała mi tak szybko, że nawet nie wiem kiedy. Mimo tego nie oszczędzałem się. Średnia moc wyszła jakieś 302 W, z czego połowa to zjazdy. Na biegu odczułem już zmęczenie, szczególnie na drugiej pętli. Dlatego też międzyczas z tego etapu wyścigu nie jest zbyt imponujący. Biorąc jednak pod uwagę zapas czasowy, jaki miałem po pływaniu i rowerze, nie żyłowałem tempa. Myślałem już tylko żeby utrzymać przewagę i wbiec na metę jako pierwszy.

Na podstawie tego startu, co chciałbyś jeszcze poprawić?
Muszę jeszcze dużo popracować nad każdą dyscypliną. Na pewno do poprawy jest bieganie, czyli dyscyplina, przez którą zazwyczaj tracę bardzo dużo czasu, a przez to dobre lokaty. To jest mój cel na przyszły rok. Chciałbym jeszcze poprawić pływanie, aby móc przepłynąć dystans pływacki tempem poniżej 1:20/100m. Myślę, że jest to do zrobienia.

Czy miałeś jakieś problemy lub nieoczekiwane „przygody” na starcie?
Tak, był jeden stresujący moment, gdy organizator nie zdjął taśmy, pozwalającej mi wbiec na drugą pętlę biegu. Pamiętałem jednak, jak biegnie trasa z zeszłego roku. Dlatego wiedziałem, gdzie pobiec. W głowie miałem myśl, że być może coś źle zrobiłem, co groziło karą lub dyskwalifikacją.

Zobacz też:

Ukończyli Ironmana dla Bartusia

Jakie były założenia, dotyczące tych zawodów?
Chciałem zająć dobrą lokatę, a najlepiej wygrać. Udało się, z czego jestem bardzo zadowolony.

Czy ta wygrana jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi startami?
W tym sezonie nie planuję już dużych startów w triathlonie. Na pewno po wygranej jest motywacja do dalszego trenowania, no i oczywiście satysfakcja z samego zwycięstwa. Wiem,  nad czym mam pracować i razem z trenerem ustalimy odpowiedni plan, aby w przyszłym roku było jeszcze lepiej.

Jakie są dalsze plany startowe?
Startuję jeszcze w Katowicach (duathlon), a także być może na początku października w Iron Dragon Challenge, jeśli się odbędzie. Do tego na pewno jakieś biegi jesienno-zimowe, jeśli pandemia nie pokrzyżuje planów.

Czy pojawiały się w głowie myśli o odpuszczeniu tego sezonu z powodu pandemii?
Nie, cały czas liczyłem, że sezon się odbędzie i trenowałem tak, aby być przygotowanym na starty. Z kalendarza musiałem wykreślić zawody, w których chciałem wystartować np. Gdynia, Blachownia, Częstochowa. Na szczęście sezon przebiegł w miarę sprawnie i duża część zawodów się odbyła, co bardzo cieszy.

W obliczu obecnej sytuacji pandemicznej, jakie masz cele na ten sezon?
Ten sezon jest już praktycznie przeze mnie zamknięty, także pandemia raczej już nie pokrzyżuje mi planów w moim kalendarzu startowym. Mam tylko nadzieję, że w przyszłym roku wszystko wróci do normalności i będziemy mogli cieszyć się pełnią sezonu.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X