Rozmowa

Grzegorz Bartoszewski: Marzę o podwójnym IM i to jak najszybciej

Nie zajmował się sportem zawodowo. Do tego od dzieciństwa bał się wody. Pokonał go dzięki nurkowaniu. Obecnie Grzegorz Bartoszewski marzy o jak najszybszym starcie w podwójnym IM.

Od czego zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
Ze sportem w szerokim tego słowa znaczeniu miałem styczność od dzieciństwa. Bieganie, jazda rowerem, gra w piłkę to aktywności, które były moją codziennością. Pierwszy raz startowałem w zawodach międzyszkolnych w podstawówce. To był bieg przełajowy. Na studiach w ramach WF trafiłem do sekcji judo, gdzie startowałem w zawodach międzyuczelnianych, ale bez sukcesów (śmiech).

Dlaczego bałeś się wody?
O ile pamiętam z dzieciństwa, to ktoś z dorosłych chciał mnie nauczyć pływać, rzucając na głęboką wodę. Skończyło się to podtopieniem. Od tamtego momentu bałem się wody, nie mając dna pod stopami.

W jaki sposób udało Ci się go pokonać?
Pokonałem strach przed głęboką wodą dopiero w trakcie mojej przygody z nurkowaniem.

W jakich okolicznościach zdecydowałeś się na kurs nurkowania?
Na kurs nurkowy namówiła mnie siostra. Jej nastoletni syn chciał nurkować i jeździć do Egiptu, ale potrzebował opieki osoby dorosłej. Padło na mnie. Nie podzielałem entuzjazmu mojego siostrzeńca w tej dziedzinie sportu, ale czemu nie spróbować.

Co Ci dało nurkowanie?
Dzięki nurkowaniu w głębokich, ciemnych i zimnych wodach naszych jezior i kamieniołomów pokonałem lęk przed wodą. Zyskałem odporność fizyczną i psychiczną na trudne warunki i nieprzyjazne środowisko. Im głębsza i mniej przejrzysta woda, tym większy miałem fan. Mam za sobą nurkowanie solo na dno jeziora Hańcza. Żeby uzyskać uprawnienia nurka trimixowego, musiałem w końcu nauczyć się pływać, ale już nie bałem się wody.

Jak trafiłeś do triathlonu?
Polubiłem pływanie. Przy nadarzającej się okazji chodziłem na basen. Na basenie widziałem,  jak młoda dziewczyna uczy gości w moim wieku wbijać się w piankę pływacką. Podszedłem zapytać, o co chodzi, zboczenie z nurkowania widząc kogoś w piance. Ta młoda dziewczyna to Agata Litwin, zawodniczka i trenerka triathlonu we Wrocławiu. Zaprosiła mnie na pokazowy trening z prowadzoną przez nią grupą LTT. Więc poszedłem na pierwsze treningi w październiku 2015 roku. Pamiętam, jak Agata podczas biegania stwierdziła „Tragedii nie ma, możesz przychodzić”.

bartoszewski

Zobacz też:

Jak Adam Głogowski dostał największy wpierdziel w życiu w triathlonie


Czy od razu byłeś przekonany do debiutu w tri?

Podobnie jak z nurkowaniem i innymi dziedzinami mojego życia bywa, jak się za coś biorę, to na poważnie.

Jak wyglądały przygotowania do pierwszego startu?
Uczęszczałem na teamowe treningi pływackie i biegowe. Dodatkowo sam starałem się dokładać treningi biegowe plus baseny. Rower szosowy kupiłem dopiero wiosną 2016 roku. Przejechałem na nim kilkadziesiąt kilometrów przed pierwszymi zawodami tri.

Kiedy zadebiutowałeś?
Postanowiłem iść na całość i na debiut wybrałem ½ IM w Sierakowie w 2016. Z uwagi, że to był pierwszy start, trochę się denerwowałem tym, jak to będzie i czy dam radę. Pływanie było moją najmocniejszą stroną. Więc nie miałem tu obaw. Rower to już było coś, czego się obawiałem, czy nie pojadę za mocno i potem padnę na bieganiu. Nie było tak źle, ale trasa biegowa w Sierakowie nie należy do łatwych. Miałem podczas biegu kryzysy i myśli „Po co ci to było?”. Na szczęście dotarłem do mety z niezłym czasem jak na debiutanta w tri i od razu na ½  – 4:56:38

Jakie miałeś odczucia po debiucie?
Start w Sierakowie dodał mi pewności siebie. Nauczyłem się, na czym się skupić w strefach T1 i T2, co poprawić. No i już następnego dnia oczekiwałem na następne zawody.

Czy po tym starcie byłeś przekonany do kolejnych zawodów?
Tak, dwa tygodnie później wystartowałem na ¼ w Mietkowie, a w kolejny weekend olimpijkę w Poznaniu.

Jak dalej potoczyła się Twoja przygoda z triathlonem?
W następnym roku zdecydowałem się wystartować w Poznaniu na dystansie IM. Niestety, na kilka dni przed zawodami dopadła mnie jelitówka. Podczas zawodów na etapie biegowym musiałem zrezygnować z dalszych zmagań. Po tym starcie odpuściłem treningi. Dopiero kolejny rok przyniósł nowe starty i lepsze wyniki.

Które zawody z dotychczasowych uważasz za najlepsze?
Tegoroczny start w IM Bydgoszcz Borówno, 10 miejsce w open i złamana bariera 10 godzin.

Trenujesz sam, czy pod okiem trenera?
Od czasu nieudanego startu w IM Poznań trenuję sam. Postanowiłem poprawić najsłabszą dziedzinę, czyli bieganie. Regularnie startuję w zawodach biegowych na dystansach maratonu i ultra maratonu. Jednak nadal utrzymuję kontakt z teamem LTT i trenerkami Agatą Litwin i Mariolą Krzemińską.

Czym zajmujesz się poza triathlonem?
Poza triathlonem to rodzina, ale żona też już jest triathlonistką, no i córka, która też startuje w imprezach dla dzieci, towarzyszących zawodom TRI. Poza rodziną to mam własną  działalności gospodarczej.

bartoszewski

Zajrzyj do:

„Stalowa foka” chce ukończyć Ironmana


Jak udaje Ci się znajdować czas na triathlon?

Z uwagi na to, że żona też ma własne treningi i ktoś musi zajmować się córką, jest trudno. Mimo to, staram się jeździć do pracy do Wrocławia rowerem. Biegam, jak znajduję wolną chwilę lub kiedy pogoda pozwala, zabieram ze sobą Zuzię. Ja biegnę, a ona jedzie obok rowerem. Razem też robimy treningi rowerowe w garażu na trenażerach.

Jak postrzegasz obecną przygodę z triathlonem?
Obecna sytuacja spowodowała zmiany w planie startowym, który staram się mieć ułożony na rok do przodu. Wiele tegorocznych imprez się nie odbyło, czy będą w nowych terminach, też nie ma pewności. Pomimo to uważam ten sezon za najlepszy.

Jakie miałeś pierwotne plany na ten rok?
Głównie to starty biegowe: Zimowy Górski Maraton Ślężański, Panas Półmaraton, Crakowia Maraton, Półmaraton Jedlina, SGS Karļów, Ultramaraton Karkonoski, Ultra Kotlina plus TRI ½ IM Sieraków, 1/3 Sława, IM Bydgoszcz Borówno i ½ Triminator Radków.

Co zostało z tych planów?
Z mojego planu głównie wypadły duże imprezy biegowe: Panas, Crakowia Maraton, Ultra Karkonosze, Jedlina oraz Sieraków i Sława. Pozostałe udało się wystartować i nawet dołożyłem spontanicznie start w sztafecie w IM Malbork, gdzie pobiegłem maraton.

Jakie masz spostrzeżenia po tym sezonie?
Co do mojej osoby, to mam jeszcze co poprawić we własnych treningach. Co do sytuacji pandemicznej, to wystarczą chęci organizatora i widać, że można zorganizować fajne zawody.

Jakie masz cele oraz marzenia związane z triathlonem?
Cel i marzenie to podwójny IM i oby jak najszybciej.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X