Godziny do wyjątkowych wyzwań Kostery i Rosińskiego
Trwa odliczanie godzin do startu. Pierwszy ze śmiałków podwójnego Ironmana stacjonarnie rozpoczyna o 18 w Warszawie. Drugi, dwie godziny później startuje w Amsterdamie, aby przebiec 322 kilometry do domu.
Już jutro zaczynają się jedne z najciekawszych mistrzostw Polski ostatnich lat, które odbędą się w Rawie Mazowieckiej. Choć już dzisiaj dzięki Adrianowi Kosterze oraz Kubie Rosińskiemu nie zabraknie sportowych emocji. Kuba Rosiński (na zdjęciu głównym) postanowił pokonać podwójnego Ironmana w warunkach stacjonarnych. Wystartuje na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji w Wawrze, dzielnicy Warszawy. Zapytaliśmy go, jak się czuje przed wyzwaniem.
– Obecnie się koncentruję i wyciszam – powiedział Jakub Rosiński na kilka godzin przed startem.
A jakie nastroje panują w suporcie zawodnika?
Naładowani energią
– Jesteśmy naładowani pozytywną energią! Nie możemy doczekać się już godziny 18. Trwają ostatnie przygotowania. Sprawdzamy internet. Dopinamy ostatnie elementy organizacyjne – mówi Monika Górecka z supportu Kuby.
Zobacz też:
Nawadnianie. Co trzeba wiedzieć
To nie jest pierwsze „niecodzienne wyzwanie” Jakuba Rosińskiego.
Otyliada i nie tylko…
Dwa lata temu brał udział w Otyliadzie. Przez 12 godzin przepłynął 24 kilometry i 450 metrów. W ramach projektu Extreme Baltic Challange postanowił też pokonać trasę Tolkmicko-Krynica Morska (8km). W debiucie na pełnym Ironmanie w Malborku Jakub Rosiński pokonał trasę w czasie 12:31. Nie ukrywa, że jego głównym celem jest start na Hawajach.
Jakub Rosiński nie jest dzisiaj jedynym śmiałkiem, który rozpoczyna nietypowe wyzwanie. Adrian Kostera (na zdjęciu w tekście) chce przebiec 322 kilometry w 48 godzin. Rozpocznie o 20. Co powiedział przed startem?
Rośnie ekscytacja
– Im bliżej godziny zero, tym rośnie ekscytacja. Co chwilę dostaję wiadomości od kolejnych osób, które pytają co chcę jeść. Chcą mi przygotować posiłek na trasę. Na całym dystansie towarzyszyć będą mi chętni, tak więc wychodzi na to, że nie zostanę sam – mówi na kilka godzin przed rozpoczęciem biegu Adrian Kostera. – Gdzieś w tle czuję ogromny stres, ale potrafię skupiać się na drobnych detalach, które są do przygotowania, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nie jest na pewno tak, że podchodzę do takiego wyzwania w sposób zuchwały. Oczywiście, gdy pomyślę o tym głębiej, to jest dużo strachu i wątpliwości.
Czego obawia się Adrian?
-Czy wytrzymam fizycznie i bez snu? Czy żołądek będzie współpracował? Co jeśli w centrum dużego miasta będę potrzebował nagle skorzystać z toalety lub pogubię trasę albo baterie się rozładują? – wymienia wątpliwości Kostera. – Jednak najważniejsze jest odcięcie tych wszystkich myśli. Przygotować się tak daleko jak to możliwe. „Gdy rozum zawodzi, bądź odważny” cytuje Zbigniewa Herberta biegacz. – To jeden z takich momentów. Kiedy już umysł nie potrafi nad wszystkim zapanować, wszystkiego przewidzieć i pojawiają się w nim wątpliwości i pytania, po prostu działaj. Krok za krokiem do mety. Reszta będzie się układać po drodze. O 15 wychodzę z domu. Godzinę później łapię pociąg do Amsterdamu. Po trzech przesiadkach i przejechaniu całej Holandii dotrę do punktu startowego. Spotykam się tam z pierwszą grupą współtowarzyszy i ruszamy. Następnie muszę zrobić po prostu to samo co pociągiem jedynie na pieszo, w przeciwnym kierunku – żartuje Kostera.
Kim jest Adrian Kostera?
Pracuje w firmie ogrodniczej. Jeszcze cztery lata temu był nałogowym palaczem oraz walczył z depresją. Jednak się nie poddał. W zeszłym roku Adrian Kostera został zwycięzcą 24-godzinnego biegu. Przebiegł 215.401 km. To była impreza rangi mistrzostw Holandii. W 2019 roku zajął czwarte miejsce w MŚ Double Ultra Triathlon z czasem 22:52:53. W okresie 5.10.2019 – 12.01.2020 pokonał 100 maratonów w 100 dni. Ostatnim wyzwaniem Adriana Kostery było pokonanie najdłuższego duathlonu na świecie, czyli łącznie 1171 kilometrów w 77:38:17.
Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne
