Brąz Sebastiana Najmowicza błyszczy złotem
Sześć tygodni przed mistrzostwami Polski Sebastian Najmowicz nabawił się poważnej kontuzji. Na trasie w Malborku walczył z rywalami i bólem. Stanął na najniższym stopniu podium #HeroMalbork
On sam nie powie, że brązowy medal błyszczy złotem. Dla niego brązowy medal mistrzostw Polski na dystansie długim w Malborku, to brązowy medal. Ale jeśli przyjrzymy się w jakich okolicznościach go wywalczył, to jednak kolor krążka nabiera innej wartości.
Sebastian Najmowicz dobrze przepracował zimę. Także okres pandemii wykorzystał najlepiej jak się dało. W rozmowie z TriathlonLife.pl przyznał, że czuje się mocny i będzie chciał tę moc pokazać podczas mistrzostw Polski w Malborku.
Przeczytaj lub posłuchaj rozmowy z Sebastianem Najmowiczem
Niestety, sześć tygodni przed zawodami podczas treningu na bieżni źle stanął prawą nogę, którą skręcił.
-Na początku myślałem, że nie jest to mocne skręcenie – powiedział Sebastian Najmowicz. – Niestety, szybko się okazało, że to nie prawda. Dwa dni praktycznie nie mogłem chodzić.
Walka z czasem i kontuzją
Pierwsze prognozy nie były optymistyczne. Ale Seba się nie poddawał. Rehabilitacja i próba powroty do treningu, choć lekko nie było.
- 1 tydzień – nic nie robił
- 2 tydzień – codziennie pływał, ale zaledwie po 1,5 – 2 kilometry, nogi nie mógł zginać
- 3 tydzień – rower i trochę biegania
- 4 tydzień – przebiegł zaledwie 20 kilometrów
- 5 tydzień od kontuzji, dwa przed zawodami – 70 km biegu
- 6 tydzień od kontuzji, tydzień przed zawodami – 30 km biegu
W dniu zawodów był optymistycznie nastawiony. Liczył, że to co wytrenował zimą na bieganiu, odda podczas zawodów. Ale rzeczywistość okazała się inna.
Z wody Sebastian Najmowicz wyszedł pierwszy. Z 22 sekundową przewagą nad Robertem Wilkowieckim.
Ostatnia pętla najszybsza
-Z pływania byłem zadowolony, ale było bardzo zimno – mówi Najmowicz. – Nie spodziewałem się, aż tak zimnej wody. Na rowerze też czuć było chłód. Z tej części rywalizacji też jestem zadowolony, tym bardziej, że jechałem bez pomiaru mocy, w którym padła bateria. Dobrze zrobiłem, że nie zabrałem się z Marcinem Ławickim i Miłoszem Sowińskim. Mógłbym zapłacić za to zbyt wysoką cenę później. Na rowerze jechałem na odczucia i pętle były w równym tempie. Na ostatniej nawet przyspieszyłem.
- Pływanie 50:35
- T1 1:41
- Rower 4:27:25
- T2 2:03
- Bieg 2:56:33
- Razem 8:18:17
Podczas ostatniego etapu rywalizacji Sebastian starał się jak najszybciej wyprzedzić Marcina Ławickiego i pilnować trzeciego miejsca. Ale i to nie było łatwe, bo szybko zaczęła go boleć kontuzjowana noga. Im dłużej biegł musiał na nią uważać. Zaczął go boleć także mięsień 4 głowy lewego uda. Sebastian starał się oszczędzać prawą nogę, co odczuła lewa. Dodatkową trudnością była nawierzchnia, która w Malborku jest na niektórych odcinkach wyłożona, jak to na zamku kamieniami.
Uważałem na kamieniach
-Starałem się uważać, a i tak na każdej pętli średnio dwa razy źle stanąłem i poczułem ból w kostce – zdradził Najmowicz. – Nawet 200 metrów przed metą skręciłem nogę i musiałem zwolnić, przez co straciłem kilkanaście sekund.
Na szczęście dla Sebastiana Najmowicz walka o trzecie miejsce z Marcinem Ławickim, nie rozstrzygała się na ostatnich metrach i chwilę 200 metrów później cieszył się z brązowego medalu.
-To były bardzo ciekawe zawody, które stały na wysokim poziomie. Od początku do końca było trzeba być skoncentrowanym. Ciesze się, że poziom triathlonu na długim dystansie idzie do przodu, a rywalizacja między nami jest coraz mocniejsza – kończy Najmowicz.
Na pytanie co dalej, stwierdza, że jeszcze nie wie. Może, jak noga pozwoli wystartuje za tydzień w Płocku. W listopadzie jak tylko dojdą do skutku zawody Ironman w Portugalii postara się tam stanąć na starcie.
Marcin Dybuk
Foto Jacek Nowakowski i Marcin Dybuk