Maksymiuk umiarkowanie zadowolona po sezonie ROZMOWA
Za najlepszy wynik uważa debiut na pełnym IM podczas Castle Triathlon Malbork. Tam zajęła trzecie miejsce wśród kobiet. Jednak nie jest w pełni zadowolona z tego sezonu. Marta Maksymiuk w rozmowie z TriathlonLife.pl podsumowuje sezon 2019.
Co sobie zakładałaś przed tym sezonem?
Głównie zakładałam dobry start na dystansie 1/2 IM oraz ukończenie dystans pełnego IRONMANA.
Czy to się udało?
Dobre pytanie. Chyba udało to się w 60 procentach, jeśli chodzi o stopień realizacji tego planu.
Dlaczego?
Głównie przez trochę oszukany dystans w Bydgoszczy na 1/2 IM i wywrotka na rowerze.
Zobacz też:
Tomasz Kowalski i jego recepta na sukces
Czy cały sezon poszedł zgodnie z planem?
Niektóre starty poszły lepiej, niż oczekiwałam, ale inne gorzej. Więc w ogólnym rozliczeniu mogę uznać ten sezon za miarę udany.
Nad czym ci najbardziej zależało w przekroju tego sezonu?
Najbardziej zależało mi na poprawie roweru.
Który start uważasz za najlepszy w tym sezonie?
Mój debiut w Malborku. Zajęłam trzecie miejsce wśród kobiet na pełnym dystansie z czasem 11:02:54
Który wynik Ciebie zaskoczył?
Chyba największym zaskoczeniem było czwarte miejsce na Sprincie w Gdyni na zawodach Enea IronMan Gdynia. Był to start totalnie z treningu pod pełen dystans. Więc z góry spisałam go na straty, a wyszedł całkiem fajnie.
Czytaj więcej:
Jacek Tyczyński: Trening to przywilej, a nie obowiązek
A co Ciebie rozczarowało?
Największym rozczarowaniem był start w „połówce” w GIT Elbląg. Jak najszybciej chciała bym o tych zawodach zapomnieć.
Co uznajesz za największe osiągnięcie w tym sezonie?
Zdecydowanie ukończenie pełnego Ironmana. To było niesamowite przeżycie, brązowy medal MP w kategorii open kobiet dał mi ogromnego kopa. Endorfiny nadal krążą we krwi.
Które starty były głównymi w tym sezonie?
Głównymi startami miały być na MP w Sprincie w Suszu, 1/2 IM Bydgoszczy na zawodach Enea Bydgoszcz Traithlon, oraz MP na dystansie długim na zawodach Castle Triathlon Malbork.
Czy wyniki były zadowalające?
Ze startu w Suszu byłam średnio zadowolona, jakoś nie mogłam zaskoczyć. Zawody w Bydgoszczy ukończyłam jako trzecia kobieta i pierwsza wśród lekarzy z połamanym nosem, kierownicą i siodłem, po kraksie na 50 kilometrze trasy rowerowej. Więc ukończenie tego startu uznaje za sukces. W trakcie Ironmana w Malborku zgubiłam bidony z karbo z powodu wyziębienia. Tego skutki bardzo szybko odczułam na biegu. Mimo to ten start był niesamowity.
W jakim stopniu odczułaś ten wypadek w Bydgoszczy?
Po wywrotce w Bydgoszczy trzy tygodnie były wycięte z treningów. Ciągle coś się działo, ale poza tym, obyło się bez większych problemów.
Kiedy rozpoczęcie przygotowań do kolejnego sezonu?
Nie wiem dokładnie. Aktualnie jestem w fazie roztrenowania. Pomimo tego, że już zaczyna mnie trochę nosić, to wiem, że muszę dać sobie czas.
Dlaczego?
Na co dzień jestem lekarzem w trakcie specjalizacji z chirurgii ogólnej. Więc z moją pracą i treningami nie mam szans na prawidłową regenerację. Dlatego teraz staram się być cierpliwa, a to nie jest moją najmocniejszą stroną.
Sprawdż też:
100 maratonów w wieku 70 lat i mistrzostwo Polski na dystansie długim
Czy znasz szczegółowy plan przygotowań?
Póki co Trener Piotr Różalski nie chce mi zdradzić szczegółów przyszłorocznego planu. Wiem tylko, że raczej będziemy stawiać na szybkość i na krótsze dystanse.
Gdzie będziesz przygotowywać się do kolejnego sezonu?
Bardzo bym chciała wyjechać zimą na rowery. Od dwóch lat sami organizujemy z ETT wyjazdy, ale w tym roku IronMan Kona naszego trenera może nam popsuć plany.
W przyszłym roku stawiasz jeszcze na starty krajowe?
Jeszcze w tym nadchodzącym sezonie raczej będą starty w Polsce, głównie na MP. Za dwa lata chciałabym ponownie zmierzyć się z „pełnym” i wtedy już za granicą. Jedno jest pewne. Czeka mnie jeszcze dużo pracy.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne
Czytaj także:
Na góralu poprawisz technikę do triathlonu