Wiadomości

II dzień Diablaka: Dominacja Chmury i wygrana Hajnos – Małeckiej

Upadki, niespodzianki oraz walka w trudnych warunkach pogodowych. Tak w skrócie wyglądała rywalizacji podczas drugiego dnia Diablaka. 

– Organizacja była wyzwaniem. Jednak patrząc na radość i satysfakcję z powodu odbycia się zawodów na dłuższym dystansie i przyjazdu wielu zawodników, którzy startują zazwyczaj na miejskich imprezach, to jesteśmy zadowoleni. Myślę, że to były jedne z lepszych zawodów, jakie zorganizowaliśmy do tej pory – powiedział po zawodach Daniel Wójcik, organizator Diablaka.

Rekord trasy Chmury

Bezsprzecznie na 1/2IM wygrał Maciej Chmura, pokonując trasę z czasem 5:34:30. Miał 7:17 przewagi nad drugim Maciejem Adamczykiem. Podium uzupełnił Bartosz Latawiec z wynikiem 5:44:50.
– W sezonie 2020 zawodnicy nie mają zbyt wielu perspektyw. Cele i założenia schodzą na drugim plan, a samo funkcjonowanie jako zawodnik PRO wydaje się tracić rację bytu – przyznaje TriathlonLife.pl Maciej Chmura. – Mnie to też dotknęło. Udział w takich zawodach był idealną okazją do podbudowania się oraz pokazania, że to tylko etap przejściowy. Tak więc zdecydowanie cieszę się, że wziąłem udział w Diablaku. Wspólnie z trenerem Mateuszem Kaźmierczakiem chcieliśmy sprawdzić moją formę oraz walczyć o wygraną i bez względu na przebieg zawodów, dać z siebie wszystko – dodaje Chmura.

chmura

Kłopoty na trasie

-Było masę problemów. Każdy miał przyjemność ich skosztować. Mieliśmy deszcz, chłód, torowanie pływających gałęzi i trawy, mnóstwo kałuż na trasie i kierowanie się według własnych urządzeń nawigujących, bieganie po błocie, gdzie sporo było ślizgania i trzymania się drzew – relacjonuje Maciej Chmura. – Jednak wszyscy uczestnicy właśnie z tym chcieli się zmierzyć, bo o to chodzi w triathlonach w wersji ekstremalnej. Jestem gotów się ścigać i kręcić fajne wyniki, ale zdecydowanie nie na pożyczonym aluminiaku, nie w zimnie, a wyników z trasy obecnej na Diablaku nie ma co analizować – wszystko wolniej. Wynik 5:35 delikatnie odbiega od założeń, ale pierwsze miejsce już nie. No, ale nie po to trenuję triathlon, żeby mieć wyśrubowaną życiówkę.

Maciej Chmura okazał się tego dnia najmocniejszym zawodnikiem. Pobił także rekord trasy o 20 minut, a mogło być lepiej. 

Mocna rywalizacja

– Byłoby jeszcze lepiej, ale warunki atmosferyczne należały do ekstremalnych – relacjonuje Daniel Wójcik. – Niestety Maciej nie ustrzegł się wypadku. Oczywiście nic mu się nie stało, ale miał problemy z rowerem. Przez to stracił kilka minut, żeby doprowadzić sprzęt do stanu używalności i dojechać do końca. Warto podkreślić, że zdeklasował wszystkich w wodzie. Na rowerze z powodu kłopotów stracił i musiał nadrabiać. Prowadził Maciej Adamczyk, który ma ambitne plany sportowe. Jednak Chmura go przegonił i nie oddał zwycięstwa.

Zwycięstwo Hajnos-Małeckiej

Najszybszą kobietą okazała się zawodniczka CTS Maria Hajnos – Małecka. Podopieczna Jakuba Czaji pokonała trasę w czasie 6:39:08. Tym samym była szybsza o 4:07 od zeszłorocznej tryumfatorki Natalii Bihun. Podium uzupełniła Katarzyna Galewicz z rezultatem 7:09:42.

– Niewątpliwie to były najtrudniejsze zawody w moim życiu. Przyczyniła się do tego Natalia Bihun, która jest mocną zawodniczką i wiedziałam, że nie mogę odpuścić ani na chwilę – powiedziała TriathlonLife.pl po zawodach zwyciężczyni Maria Hajnos – Małecka. – Na podbiegu pod Skrzyczne widziałam Natalię, jak mnie dogania i już myślałam, że stracę pozycję, ale postanowiłam walczyć do samego końca i w ostateczności zrobiłam przewagę. Jak dla mnie pogoda była bardzo łaskawa, biorąc pod uwagę obecne warunki pogodowe w Polsce i alerty. Z największą trudnością spotkałam się podczas pływania. Na pewnym odcinku było pełno unoszących się na wodzie patyków i gałęzi, które utrudniały szybkie poruszanie się do przodu. Jestem zadowolona z mojej obecnej formy, ale nadal muszę ciężko pracować. Pływanie pozostawia wiele do życzenia. Podczas całych zawodów czułam, że górne partie mięśniowe są słabe. Niestety, w czasach COVID-19 zaniedbałam pływanie na sucho. Bardzo się cieszę, że mogłam zaspokoić potrzebę startowania w zawodach. Zarówno emocje,  jak i impreza były na najwyższym poziomie – dodaje zadowolona Hajnos – Małecka.

Jak z kolei skomentowała wyścig Natalia Bihun? Zapytaliśmy zawodniczkę o ocenę startu.

Zażarta walka z Marią

– W Diablaku na dystansie 1/2 miałam okazje wziąć udział po raz drugi. Rok temu w słonecznych warunkach, a w tym sezonie w deszczu. Na trasie dla wszystkich niespodzianką była nagła zmiana koloru wody na żółty z ogromną ilością napływających śmieci wraz z gałęziami – komentuje Natalia Bihun. – Mieliśmy nie lada przeprawę. Śliska trasa rowerowa dawała pewne ograniczenia dla tych, co chcieli powalczyć i odrobić straty po pływaniu. Co do wyniku, to zdecydowanie jestem zadowolona z biegu, poprawiłam go względem zeszłego roku. Na trasie próbowałam zmniejszyć stratę kilku minut do Marysi. Udało się ją dogonić, ale jak przystało na góralkę z Podhala, szybko zaczęła się wspinać na stromym podejściu do mety. Bardzo jej tego gratuluje. Zrobiła świetną robotę! Z tego miejsca chciałam podziękować Danielowi organizatorowi, że mimo sytuacji,  jaką mamy na świecie, on doprowadził do organizacji tych zawodów na bezpiecznym poziomie i z taką dawką emocji – kończy Bihun.

bihun

Zawodnicy musieli zmagać się z ekstremalnymi warunkami atmosferycznymi. Jakie to sprawiało problemy uczestnikom oraz samym organizatorom?

Diabelska pogoda

– W ciągu jednej doby poziom jeziora podniósł się o kolejny metr. Bo górskie potoki wyglądały jak żółta rzeka i wszystko nanosiły. Ratownicy nie dali rady odgarnąć wszystkich gałęzi, które napłynęły 15 minut przed zawodami – opowiada Daniel Wójcik. – Zawodnicy mieli ciężką przeprawę, bo musieli uważać na przeszkody. Na szczęście nikomu się nic nie stało. Jeśli chodzi o pływanie, to były ekstremalne warunki. Na rowerze nie było żadnych ulew. Mieliśmy stałą temperaturę oraz lekkie deszczyki. Jednak padało w nocy przed zawodami. Górskie potoki na niektórych zjazdach leciały w dół. Więc trzeba było uważać, bo momentami robiło się niebezpiecznie – kończy Wójcik.

Oprócz rywalizacji na 1/2IM zawodnicy rywalizowali na trasie rowerowej o długości 90 kilometrów. Kto wygrał?

Wąsik i Wyparło najlepsi

Najszybciej trasę rowerową pokonał Wojciech Wąsik. Dokonał tego w czasie 2:49:37. Tym samym wyprzedził Waldemara Wojasa (2:50:52) oraz Wojciecha Imielę (2:52:26). Wśród skromnej rywalizacji pań, gdzie startowały dwie zawodniczki, szybsza okazała się Anna Wyparło. Pojawiła się na mecie z czasem 3:47:01. Wyprzedziła Dorotę Pawłowicz o 1:10.   

Przemek Schenk
foto: materiały prywatne, maratomania

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X