Rozmowa

Daniela Ryf: Znajdź to co Cię napędza

Dominuje wśród kobiet na długim dystansie. Ma cztery tytuły Ironman, pięć 70.3 i ciągle uważa, że ma nad czym pracować. Daniela Ryf twierdzi, że kto wykorzystał efektywnie czas kwarantanny, będzie jednym z najszybszych na trasie. I dodaje, że to nie był czas stracony.

Jak się masz?
Dobrze, dzięki.

Gdzie byłaś kiedy zaczęła się pandemia?
Trenowałam w domu w Szwajcarii. Nie mogłam narzekać, bo miałam tam większość potrzebnych rzeczy. Przez długi czas była ładna pogoda, więc starałam się cieszyć z rzeczy, które miałam.

Jak wyglądał Twój trening? Co mogłaś robić w tamtej sytuacji?
Kiedy zaczęła się kwarantanna byłam na Gran Canaria i udało mi się wrócić do domu dzień przed zamknięciem granic. Było to istotne bo wiedziałam, że mam w domu wszystkie niezbędne rzeczy. Chodzi na przykład o trenażer, który mogę używać w środku, ale też na tarasie, gdzie korzystam z niego, żeby łapać trochę słońca. W Szwajcarii wolno było wychodzić na zewnątrz, więc korzystałam z tego. Nie raz zdarzyło mi się wyskoczyć na rower albo bieganie do lasu. Niestety, jeśli chodzi o baseny, to dzień po moim powrocie wszystkie zostały zamknięte, więc musiałam zacząć próbować nowych rozwiązań. Na początku była to wanna, ale nie był to najlepszy pomysł. Starałam się szybko zaradzić sytuacji, więc kupiłam chyba ostatni w Szwajcarii mały basen do pływania, który po jakimś czasie trafił do mojego ogrodu.

Czy dobrze słyszę, że kupiłaś basen?
Nie wiedziałam ile to będzie trwać, podejrzewam, że niekrótko, a Kona ciągle było i jest moim celem. Wiedziałam, że nie mogę nic nie robić siedząc na kanapie przez trzy miesiące, jeśli chcę pokazać się z jak najlepszej strony na Konie. Dlatego nie przestałam trenować efektywnie.

Kiedyś widziałem specjalne maszyny, które montujesz w gotowym basenie, żeby móc pływać. Jak sobie z tym poradziłaś?
Musiałam trochę powiększyć podwórko, więc wymagało to zatrudnienia ogrodnika, który zrobił to za mnie. Kiedy powiedziałam mu o pomyśle, powiedział że mam trochę mało miejsca i że to będzie ambitne zadanie. Co miałam mu powiedzieć, taka już jestem. Poza tym rozpatrywałam to w kategoriach napędzania gospodarki. Pomimo tych ciężkich czasów ten pan ciągle miał pracę i mógł zarabiać pieniądze.

Kiedyś przeczytałem na twojej stronie, że w sporcie nie chodzi o to, żeby “zrobić” idealny wyścig, ale żeby wyciągać najlepsze rzeczy z każdej sytuacji. Ty rzeczywiście tak żyjesz.
To prawda, trzymam się tej zasady całkiem mocno. Nie lubię być zależna od innych i lubię dbać sama o siebie oraz być odpowiedzialna za to co robię. Kiedy zamknęli baseny zamówiłam mały basen za 250 dolarów, który przyszedł tydzień przed tym większym, tak żeby mieć plan B w razie gdyby większy basen nie doszedł. Kiedy sytuacja jest trudna, zawsze staram się wyciągnąć z niej jak najlepsze rezultaty i znaleźć rozwiązanie. Zawsze są dwie opcje, możesz narzekać, albo spróbować wydobyć najlepszą rzecz z danej sytuacji. Narzekanie na zamknięte baseny było bez sensu, bo takie działanie było logiczne, żeby zapewnić bezpieczeństwo w pandemii.

Podoba mi się to podejście.
Chowanie głowy w piasek nie pomoże, każdemu było i jest ciężko z pandemią. Ja także uwielbiam się ścigać i miałam tysiąc myśli na minutę o tym co się stanie z ludźmi i firmami organizującymi wyścigi. To ciężki czas także dla sportowców. Niestety, nie możemy teraz tego zmienić i musimy wyciągnąć z sytuacji to co najlepsze i na tym staram się skupić.

Dominujesz wśród kobiet na długim dystansie. Masz cztery tytuły Ironman, pięć tytułów 70.3. Pokonanie Cię to nie lada wyczyn. Nad czym obecnie najbardziej pracujesz?
Myślę że mam jeszcze mnóstwo rzeczy do poprawienia. Pływanie zawsze może być lepsze, szczególnie że raczej jestem w tej konkurencji przeciętna jeśli porównujemy moje wyniki do najlepszych w branży. Jeżdżąc na rowerze też mam czasem wrażenie, że nie idzie mi najlepiej, dlatego w tym czasie kwarantanny mogłam popracować nad tym aspektem dokładniej i bardziej konsekwentnie. Był czas na robienie większej liczby dłuższych treningów nie spiesząc się nigdzie. Udało mi się także popracować nad komfortem pozycji na rowerze. Moim zdaniem w sporcie zawsze jest co poprawiać. Dojście do konkretnego poziomu sprawności zajmuje dużo czasu, dlatego dla mnie nie ma dużej różnicy czy KONa byłoba dzisiaj czy za trzy miesiące. Kiedy widzę, że wyścig jest odwołany czuję się nawet bardziej zmotywowana. Wiem, że to może wydawać się dziwne, ale dla mnie głównym motorem napędowym nigdy nie było wygrywanie wyścigów czy pokazanie się na tle innych. Liczy się cały proces przygotowywania, który bardzo lubię. Trenowanie i myślenie o każdej jednej sesji, osiąganie małych sukcesów każdego dnia, bicie swoich małych rekordów jak na przykład rekord średniej prędkości w trakcie godziny. W trakcie kwarantanny mogłam cieszyć się tym jeszcze bardziej, bo nie czułam dużej presji. Wiedziałam, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy na pewno nie wystartuje.

Masz tak dużo niesamowitych celów, a pomimo tego sprawiasz wrażenie bardzo spokojnej i pewnej siebie?
Cele nie są moją największą motywacją. To co lubię w sporcie, to stawanie się coraz sprawniejszym. Dla mnie to większa motywacja niż wygrywanie wyścigów. Napisałam książkę o byciu tu i teraz.

Jest tam mądry cytat, który mówi, że najważniejszą rzeczą jest znalezienie tego co cię napędza.

Są rzeczy płytkie jak sukces czy pieniądze, które sprawiają wrażenie, że dają ci szczęście, ale w dłuższej perspektywie wcale go nie odczuwasz. Jeśli robisz coś co naprawdę lubisz, pracę, w której się spełniasz, to jest to dużo bardziej zrównoważone i pewne. Oczywiście przez długi czas nie mogłam się ścigać, ale ciągle wykonywałam pracę i trenowałam. Pewnie dlatego też nie byłam zawiedziona czy podłamana.

Jak bardzo starałaś się utrzymać na dobrych torach treningowych. Czy pandemia wpłynęła na czas, w którym przyjdzie szczyt formy?
Tak naprawdę nigdy nie osiągam szczytu formy przed wrześniem. Formę buduję przez cały sezon, tak żeby koło sierpnia osiągała swoje maksimum. Oczywiście tamta sytuacja wpływała na moją mentalność. To trudne kiedy towarzyszy taka niepewność, a dookoła pojawiało się mnóstwo informacji, bo to oddziałuje emocjonalnie na człowieka. Im więcej czytasz, tym zdajesz sobie sprawę z tego jak duże i wielopoziomowe będą skutki tej pandemii. Dlatego po jakimś czasie zrozumiałam, że żeby być w dobrej kondycji psychicznej muszę czytać mniej newsów.

W ostatnim czasie widać u ciebie coraz więcej radości kiedy dobiegasz do mety. Coraz częściej celebrujesz zawody. Co się zmieniło?
Myślę, że kiedy osiągnęłam pewną liczbę wygranych, zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że to nie zwycięstwa czynią cię szczęśliwym. Chodzi też o to jak je świętujesz i czy w ogóle sprawiają ci radość. Samo wygrywanie nie jest dla mnie satysfakcjonujące. Nie zawsze musisz być pierwszy, żeby wiedzieć, że właśnie zrobiłeś kawał dobrej roboty i możesz być z siebie zadowolony. Gdy zaczęłam startować na długim dystansie nie bardzo zdawałam sobie z tego sprawę. Dlatego jestem teraz bardziej aktywna na Instagramie, staram się tam motywować ludzi, którym jest ciężko.

Szczególnie w trudnym czasie pandemii trzeba przypominać ludziom, że śmianie się jest ważne i dobre i dlatego też zamieszczam czasem zabawne filmiki.

Widzę, że ludzie to doceniają i to daję mi więcej motywacji do bycia kreatywnym.

Rozmawiał Till Schenk, tłumaczenie Dawid Dybuk
dzięki uprzejmości PTO HUB

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X