Rozmowa

Marek Barczewski: Stracony sezon to nie koniec kariery

#TRInujeboLUBIE Traktuje treningi jako naturalną codzienność. Pomagają Markowi Barczewskiemu też wspólne treningi ze znajomymi oraz wymyślanie różnych rywalizacji.

Dlaczego trenujesz pomimo koronawirusa?
Myślę, że treningi są dla mnie czymś tak naturalnym, że nie muszę mieć jakiegoś konkretnego celu, aby wyjść z domu na bieg, czy rower. Jedynie pływanie wymaga ode mnie dodatkowej motywacji. Liczę też, że w przyszłym sezonie wszystko wróci do normy. Jesteśmy tylko amatorami. Więc jeden stracony sezon nie oznacza przecież końca kariery. Najważniejsze jest to, aby czerpać przyjemność z treningów.

Co robisz w przypadku problemów z mobilizacją?
Kiedy nie chce mi się wyjść na trening i czuję, że nie będzie to dobry dzień, staram się lekko zmusić do wyjścia. Jak już zacznę, to często okazuje się, że trening dobrze „wchodzi”, a po wszystkim czuję się lepiej, niż przed wyjściem. Pomagają też treningi ze znajomymi i wzajemna motywacja. Trudniej odmówić, gdy jesteśmy z kimś umówieni na trening. Można też samemu zorganizować mini-rywalizację. Na taki pomysł wpadliśmy ostatnio z Marcinem Tomczakiem z GVT BMC. Postanowiliśmy przygotować się i razem złamać 17:00/5km. Wciągnęliśmy w to jeszcze kilku mocnych zawodników m.in. Jakuba Kubińskiego. Takie małe cele dają dodatkową motywację i ułatwiają ułożenie planu treningowego.

Za co lubisz triathlon?
Za różnorodność oraz świetnych ludzi, których poznałem przez te wszystkie lata. Za to, że trenowanie trzech konkurencji rozwija dyscyplinę oraz umiejętność efektywnego planowania i zarządzania czasem.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X