Rozmowa

Maciej Chmura: Jestem zadowolony z cierpliwości wobec zmiennej formy

Kilka tygodni temu zakończył tegoroczne starty podczas Challenge Almere-Amsterdam. Maciej Chmura podzielił się przemyśleniami po tym sezonie.

Trzy tygodnie temu zakończyłeś sezon triathlonowy startem na Mistrzostwach Europy na Dystansie Długim – Challenge Almere-Amsterdam. Z perspektywy czasu jak oceniasz tamten wyścig?
Mezocykl treningowy doprowadzający do startu realizowałem na wyższych prędkościach i mocy niż dotychczas, a koszty energetyczne były niskie. Byłem tak mocny, że do wyścigu podchodziłem absurdalnie pewny siebie. Rzadko mi się to zdarza. Pogoda pokrzyżowała plany, nogi sztywniały z zimna, stóp nie czułem, uda sine. Byłem bezradny. Dla chętnych przeglądania moich treningów, zapraszam na portal Strava, na którym udostępniam swoje aktywności. Link: https://www.strava.com/athletes/5298381

Co Ci uświadomił tamten start?
Nic nowego, kolejny wyścig wybrany w złym okresie. Trenuję sport letni, dobrze reaguję na rywalizację w warunkach letnich, powinienem unikać zawodów z zimniejszych okresach pogodowych.

Jak przebiegał sam wyścig?
Start z wody szeroką ławą, trzymałem drugą linię za liderami wyścigu. Pływanie elegancko i równo, ale w ciasnym kotle. Po 500 m dopiero stawka się przerzedziła. Mocna grupa odpłynęła, ale nie żałowałem tej, w której sam się znalazłem. Początek roweru – trzymanie silnej paki, wiedziałem, że dobrze jeżdżą. Szybko zacząłem odczuwać sztywnienie nóg przez zimno, po 8 km strzeliłem z grupy. Resztę wyścigu odliczałem kilometry do końca, a czasami jedynie łudziłem się, że przetrzymam mijającego mnie zawodnika, że się przepalę i rozgrzeję. Takich okazji miałem z 15. Bezskutecznie. Bieg już na ukończenie.

Ostatecznie skończyłeś na 21. miejscu, z czasem 8:56:23. Jesteś zadowolony z tego wyniku?
Celowałem w TOP 8 oraz wynik w okolicach 8:05 przy dobrej pogodzie. Nie tak zamierzałem kończyć ten sezon. Gdybym miał jakikolwiek budżet, to wiadomo, że ciągnąłbym dalej starty, szukając czegoś poza Europą. Mam za sobą jednak zbyt sporo doświadczeń, żeby żałować, bo wiem, jak przewrotny jest ten sport.

Jako trener jakie masz odczucia po tym sezonie?
Rewelacyjne, trenowanie zawodników uzupełnia moją karierę sportową. Cieszę się, że wieloletnie doświadczenie mogę wykorzystać w przygotowywaniu innych sportowców. Spora część ma już za sobą sezon startowy, niektórzy wciąż walczą – chociażby na mistrzostwach świata Ironman, w których bierze udział troje zawodników spod moich skrzydeł: Magdalena Fast, dla której to wciąż nowy sport i wiele rzeczy poznaje, Julita Sikora będąca w życiowej formie i z możliwościami na wysokiej lokaty oraz Rafał Sawicki mający kolejną życiówkę do poprawy i rachunki do wyrównania z paroma triathlonistami. Praca trenerska z zawodnikami wymaga innego podejścia w każdym przypadku. Poza konstruowaniem zindywidualizowanych obciążeń treningowych pod zawodnika trzeba też wyczuć, jakich schematów on nie lubi lub jakie wywołują w nim niepokój, co w efekcie może stopniowo zniechęcać do sportu. Osobiście sam czuję niedosyt, że nie jestem w stanie kierować drużyną sportową, tylko prowadzić zawodników indywidualnie, nawet jeśli są członkami innych drużyn sportowych.

Z czego jesteś najbardziej zadowolony w tym sezonie, a z czym masz największy niedosyt?
Jestem zadowolony z cierpliwości wobec zmiennej formy i perypetii zdrowotnych oraz nie poddawania się pomimo słabszych wyników. Niedosyt mam natomiast z tego, że będąc na koniec sezonu w tak świetnej formie, nie miałem okazji się wykazać.

W jakim stopniu udało Ci się zrealizować przedsezonowe założenia?
Tak często byłem zmuszony zmienić założenia na miniony, że ich nawet nie pamiętam.

Jak oceniasz starty swoich podopiecznych?
Zdecydowanie z każdego zawodnika jestem zadowolony, dla każdego sukces miał inną postać. Nie prowadzę statystyk z ilością medali, ilością startów itd. Sytuacja, predyspozycje i ambicje każdego zawodnika są inne. Chcę być na bieżąco z przebiegiem ich formy w sezonie startowym, pokazywać im piękno sportu oraz słuchać ich uwag. W cyklu treningowych zdarza mi się popełniać błędy, ale zawsze wyciągam wnioski.

Ile będzie trwać u Ciebie roztrenowanie i jak będzie wyglądać?
Sześć tygodni luźnych treningów z pojedynczymi chaotycznymi aktywnościami, bez presji i dla przyjemności. Wznowię ustawki treningowe, rozważę organizowanie obozów sportowych. Równolegle też postaram się podreperować zdrowie, aby potem nic nie wymuszało przerw w treningu. Głównie będzie to rower, wycieczki górskie, zbieranie grzybów, a na bieg czy basen za szybko się nie zbiorę. W trening wejdę od połowy listopada.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: Andrzej Gucwa, Moraviaman FB

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X