Poradnik

#goodlife 24. Różnorodny kwiecień z urodzinami w tle

Trenuję triathlon dopiero rok, a wyniki poprawiły się niesamowicie w tak krótkim czasie i są na całkiem dobrym poziomie – twierdzi Paweł. 

Paweł Wolak jest uzależniony. Ważył 110 kilogramów. Podbiegnięcie do autobusu było dla niego mega dużym wysiłkiem. Postanowił jednak podjąć jeszcze jedną próbę, może ostatnią i zawalczyć o życie. Takie jak on chce i jakie sobie zamarzył, które sam zaplanuje. Paweł rozpoczął na łamach TriathloLife.pl opisywać walkę o lepsze życie.

Świąteczne konsekwencje

Kwiecień to skrajnie różnorodny czas jeżeli chodzi o moje sportowe życie. Komplikacje rozpoczęły się w święta Wielkanocne w rodzinnym domu, gdzie musiałem przerwać ostatni i najmocniejszy tydzień treningowy w połowie, ze względu na komplikacje żołądkowe. Po prostu zacząłem jak to w rodzinnym domu zjadać te wszystkie placuszki i pyszne potrawy, nie myśląc o konsekwencjach.

Dodatkowo bardzo dużą rolę odgrywało tu również już moje przemęczenie, ponieważ od stycznia byłem w codziennym, naprawdę mocnym treningu. Z Dawidem podjęliśmy decyzję i rozpocząłem trochę wcześniej tydzień regeneracyjny. Oczywiście miałem również codzienne treningi. Jednak były one mniej intensywne.

Po tygodniu urodziłem się na nowo, zregenerowałem się totalnie, przygotowałem się na ostatni przed sezonem najmocniejszy cykl treningowy. Kreatywność mojego trenera nie zna granic, co udowodnił 9 kwietnia czyli w moje 34 urodziny.

Urodzinowy trening

Setka biegu za każdy rok, czyli 34x100m zrobione w tempie 3:10 min/km. Założyłem sobie, że podczas biegu każdego „rocznika” przypomnę sobie coś przyjemnego z tamtego okresu. Bardzo ciekawe doświadczenie, które pomogło mi dać z siebie 100 procent bez późniejszego zmęczenia.

Bardzo często eksperymentuję z moją głową, z myślami, jakie uwalniam podczas treningów i coraz bardziej utwierdzam się w tym, że większość zależy od głowy. Myślę, że skoro używamy jedynie kilka procent naszego mózgu, to także tylko kilka procent naszych możliwości fizycznych. Dlatego na treningach ćwiczę jedno i drugie.

W kryzys myślowym zastrzykiem 

Odkrywam samego siebie i coraz częściej udaje mi się fizyczny kryzys pokonać jakimś myślowym “wstrzykiem”. Bardzo spontanicznie, bo dwie godziny przed końcem zapisów dostałem info od Dawida o możliwości przetarcia się przed sezonem triathlonowym na duathlonie w Pile. Długo nie musiałem się zastanawiać i szybko się zapisałem.

Ustaliliśmy, że nie robimy specjalnego treningu pod te zawody, idę swoim trybem treningowym, a zawody będą dobrym sprawdzianem aktualnej formy. Po zakupieniu nowych opon do roweru, wyjechałem pierwszy raz na mojej czasówce na drogę. Do tej pory wszystkie treningi wykonywałem na trenażerze, jednak ze względu na duathlon musiałem w końcu się zaprzyjaźnić z jazdą „w realu”. Wrażenia niesamowite, jednak szybko deszcz przegonił mnie do domu. Ta jazda uzupełniła moją pewność siebie i mentalnie już wtedy byłem gotowy na duathlon w Pile.

Start w Pile

Wiedziałem, że to będzie szybki wyścig po płaskiej płycie lotniska, a jedyną obawą był duży wiatr lub deszcz, który zapowiadali. Po przybyciu na miejsce pogoda przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Gdy tylko ujrzałem tych wszystkich ludzi, poczułem ten cały klimat i byłem już najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Sprawdziłem wszystko 100 razy.  Zrobiłem rozgrzewkę i wreszcie stanąłem na upragnionej linii startu. Byłem pod wrażeniem tempa, gdy wystartowałem na równi z większością osób (nie stałem na samym przodzie) i po minucie było tempo średnie 3:20! Już wtedy odczułem poziom tych zawodów.

Jak robią Ci pierwsi 

Zszedłem do  założonego tempa. Pierwszy bieg to 4,4km w tempie 3:55min/km. W strefie zamuliłem i tak też stwierdziła Olga. Jest świetnym obserwatorem i po zawodach dostałem całą masę wskazówek, jak robię ja, a jak „Ci pierwsi”. Rowerem od razu zacząłem nadrabiać straty i wyminąłem bardzo dużo osób. Czułem się pewnie siebie. Wiedziałem, że jadę dosyć mocno. Średnia z roweru na 18,6km to 37,5 km/h, z czego jestem bardzo zadowolony. W strefie znowu tracę czas zamulając, po czym ostatnie 2,2km, które miałem pobiec szybciej niż pierwszy bieg, robię tym samym tempem. Finiszuję jako 57 miejsce open z czasem 57:11.

Początkowy niedosyt

Jestem zadowolony. Jednak początkowo odczuwam lekki niedosyt, niepotrzebnie porównując się do innych. Myślę „mogłeś lepiej”. Choć to jest błędne porównanie. Czasami zapominam, że warto jedynie się porównywać ze sobą z dnia poprzedniego.

Patrząc na siebie z przed roku, kiedy zaczynałem oraz na czasy, jakie wykręciłem, dzisiaj zaczynam czuć ogromną dumę! Trenuję triathlon dopiero rok, a moje wyniki poprawiły się niesamowicie w tak krótkim czasie i są na całkiem dobrym poziomie. To był piękny debiut, wspaniała impreza, naprawdę bardzo mocni zawodnicy. Lotnisko ma swoje wady i zalety, jeżeli chodzi o taką rywalizację. Jednak jestem pewny, że tutaj wrócę. Teraz przede mną miesiąc ostrych treningów i wierzę mocno, że bez żadnych przeszkód widzimy się 23 maja w Bydgoszczy.

Paweł Wolak

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X