Czym powinien charakteryzować się zegarek triathlonowy?
Odpowiedzi na tytułowe pytanie szuka Piotr Ławicki, zawodowy triathlonista CCC Team.
Wydawać by się mogło, że odpowiedzią na tytułowe pytanie jest posiadanie trybu umożliwiającego przełączanie się pomiędzy kolejnymi dyscyplinami sportowymi. Jednak świat idzie naprzód i coraz więcej funkcji jest automatyzowanych.
Co ciekawe, najnowszy gracz na rynku zegarków multisportowych właśnie w ten sposób, tj. automatyzując tryb triathlonowy postanowił zawalczyć o klientów. Firma Wahoo powinna być znana większości kolarzy i triathlonistów. Od lat produkuje bowiem doskonałe trenażery i liczniki kolarskie, cechujące się idealnie dopracowanym ekosystemem.
Sprawdzony w boju
Pod koniec ubiegłego roku dołączył do nich zegarek triathlonowy ELEMNT RIVAL. Przez pierwsze tygodnie jego użytkowania myślałem o nim jak o kolejnym zegarku sportowym. Wszystko zmienił mój majowy start w płockim triathlonie, kiedy postanowiłem sprawdzić w boju jak działa automatyczny tryb triathlonowy.
Do dyspozycji użytkownika są dedykowane tryby do triathlonu, crosstriathlonu, duathlonu, aquathlonu, aquabike’u i zakładek rowerowo-biegowych. Oprócz tego można tworzyć własne tryby multisportowe, a także tworzyć je na bieżąco podczas trwania aktywności (zmieniając tryb sportowy po przytrzymaniu prawego górnego przycisku).
Innowacyjna funkcja Toucheless Transitions to nic innego jak automatyczne rozpoznawanie stref zmian. W praktyce korzystanie z niej oznacza brak konieczności ręcznego oznaczania końców i początków poszczególnych etapów aktywności multisportowych. Po prostu rozpoczynamy aktywność multisportową przyciskiem START, a kolejnym momentem, w którym musimy dotknąć zegarek jest dobiegnięcie do mety, kiedy to stopujemy zapis.
Algorytm w oparciu o dane z wbudowanego przyspieszeniomierza rozpozna na przykład momenty zakończenia pływania i wskoczenia na rower odpowiednio zmieniając sporty na zegarku. Jeśli zdarzyłoby się, że wykonał to niedokładnie, albo mata pomiarowa znajdowała się nie na wybiegu z wody, a kilkadziesiąt metrów dalej, to po zakończeniu aktywności możemy ręcznie „przesuwać” momenty zakończenia i rozpoczęcia poszczególnych etapów tak, żeby dopasować je do oficjalnych danych z wyników.
Dla tradycjonalistów jest wyjście
Jeśli jednak jesteśmy tradycjonalistami i wolelibyśmy sami zaznaczać momenty rozpoczęcia i zakończenia poszczególnych etapów, to wystarczy wyłączyć funkcję Toucheless Transitions w aplikacji ELEMNT i korzystać z prawego górnego przycisku. Gdyby zdarzyło się, że w trakcie trwania aktywności multisportowej zegarek błędnie przeszedł do kolejnego etapu lub przez przypadek wcisnęliśmy przycisk zmiany dyscypliny, to wystarczy go przytrzymać i zmiana sportu zostanie cofnięta.
Jeżeli podczas etapu kolarskiego korzystać będziemy także z licznika firmy Wahoo to licznik automatycznie połączy się z zegarkiem, a na ekranie licznika mogą być prezentowane dane całościowe dotyczące czasu trwania i przebytego dystansu aktywności multisportowej od momentu jej rozpoczęcia.
Dodatkowo razem z plikiem zapisu aktywności multisportowej w zegarku zostaną zapisane dane z czujników zewnętrznych połączonych z licznikiem, a które niekoniecznie muszą być obsługiwane przez zegarek, jak na przykład dane z elektronicznych grup osprzętu. Trzeba przyznać, że nowe automatyczne funkcje multisportowe działają wprost genialnie. Do tego stopnia, że można zapomnieć o zegarku na nadgarstku. Wystarczy tylko pamiętać, aby go uruchomić na starcie. Wisienką na torcie jest natomiast możliwość dynamicznej edycji pliku z zapisem danych z aktywności w aplikacji ELEMNT.
Pomiar z zegarka, a wyniki Piotra
Zobaczcie jednak jak działa to w praktyce. Podczas mojego zwycięskiego startu w Płocku na dystansie 1/4 Ironman, czyli 950 metrów pływania, 45 km jazdy na rowerze i 10,55 km biegu według oficjalnych wyników końcowych uzyskałem całkowity czas to 1:56:23 podczas gdy zegarek zatrzymany został cztery sekundy później. Według oficjalnego pomiaru czasu pływanie trwało 13:05, pierwsza strefa zmian 4:48 (uwierzcie mi, że nie malowałem w niej paznokci), rower 1:03:57, druga strefa zmian 0:55 i bieg 33:38. Zegarek Wahoo ELEMNT RIVAL bezobsługowo zmierzył czas poszczególnych odcinków odpowiednio jako 12:50, 5:20, 1:03:13, 1:05 i 33:25. Jako że nie można spodziewać się identycznych czasów (wynika to chociażby z konieczności zejścia z roweru przed „belką” oraz umieszczenia maty w pewnej odległości od niej) wyniki są bardzo zbliżone, a chcąc, aby były identyczne wystarczy odpowiednio edytować plik w aplikacji ELEMNT.
Jakieś minusy?
Gdyby na siłę szukać minusów zegarka, to pewnie byłby to brak możliwości szybkiego montażu zegarka na kierownicy na czas etapu kolarskiego, choć z drugiej strony nigdy nie czułem potrzeby, aby z tego korzystać w przypadku zegarków konkurencji. Na rowerze mam licznik i to mi wystarcza. Poza tym nie chciałbym zapomnieć zegarka w ferworze walki w strefie zmian i pobiec bez niego. Czy coś jeszcze? Początkowo brakowało mi współpracy z platformą TrainingPeaks i automatycznego pobierania z niej treningów zaplanowanych przez mojego trenera, ale na szczęście niedawne uaktualnienie oprogramowania zegarka rozwiązało ten problem i teraz to zegarek prowadzi mnie przez trening, a ja nie muszę nic zapamiętywać. Dodajmy do tego tryb stadionowy i mam na nadgarstku wszystko to, czego potrzebuję do efektywnego treningu.
Ile to kosztuje?
Niby gentlemani o pieniądzach nie rozmawiają, ale ciężko się powstrzymać, skoro jedną z największych zalet zegarka jest jednak jego cena. Za 1729 złotych dostajemy zegarek, który potrafi praktycznie wszystko czego może chcieć i potrzebować triathlonista. Dla porównania najtańszy nowy zegarek amerykańskiej konkurencji jest blisko 20% droższy, a na wielu polach nie dorasta RIVALowi do pięt. Wybór jest więc prosty – zostań Wahooliganem!
Piotr Ławicki – zawodowy triathlonista CCC Team
Materiał przygotowany we współpracy z partnerem biznesowym TriathlonLife.pl