Rozmowa

Ania Lechowicz: Chcę walczyć o mistrzostwo świata

Za każdym razem stawała na podium we wszystkich zawodach, w których startowała. W tym roku Ania Lechowicz ma równie ambitne cele i nie ukrywa chęci realizacji marzenia, czyli zdobycia MŚ Ironman.

Jaki był dla Ciebie 2021 rok pod względem sportowym?
Był pełny wyzwań dla mnie i innych sportowców. Zmieniało się dużo rzeczy. Nic nie było pewnego. Pod względem treningowym to był ciężki oraz pracowity rok. Przekroczyłam wszystkie limity, jakie miałam. Wystartowałam też w wielu zawodach. Dały mi nie tylko ogromną satysfakcję, ale też za nimi szły sukcesy.

Z jakimi oczekiwaniami i celami wchodziłaś w ten sezon?
Moim największym celem było zdobycie MŚ na Hawajach. Niestety ta impreza została przesunięta. Mogłam jedynie wystartować w Dubaju. Udało się wygrać w ME w Danii. Choć najwięcej radości sprawiło mi to, że zostałam po raz kolejny Mistrzynią Europy na Ironmanie. To były niesamowite zawody. Przekroczyłam linię mety jako pierwsza kobieta. Te towarzyszące wówczas emocje ciężko opisać. Ten rok był kolejnym etapem do przygotowań na mistrzostwa świata. Udało się przy tym poprawić się we wszystkich płaszczyznach, aby ten cel był w zasięgu moich rąk.

Ostatecznie stawałaś na podium we wszystkich zawodach, w których brałaś udział. Czy z perspektywy czasu jesteś zaskoczona osiąganymi wynikami w 2021 roku?
Jestem dumna ze wszystkich miejsc, które osiągnęłam w sezonie 2021. Do tego jestem szczęśliwa ze współpracy z moim nowym trenerem. To był nasz pierwszy sezon sprawdzający, w jakim jestem miejscu i co potrafię. Okazało się, że niesamowicie polepszyłam się w bieganiu. Dzięki temu pierwszy raz pobiegłam półmaraton poniżej 1:25.

Przy tylu sukcesach jesteś w stanie określić, które zawody dały Ci najwięcej satysfakcji oraz radości?
Należy wyróżnić Ironman Frankfurt. Po prostu czekam na te zawody co roku. To nie jest jeden z wielu startów w sezonie. To jest dystans, na który szykuje się tygodniami. Tego dnia wszystko musi zagrać. Frankfurt 2021 był niezwykłym startem, bo tam nie rywalizowały zawodniczki PRO. Dlatego my jako AG mogłyśmy wystartować tuż za mężczyznami PRO. Do tego była transmisja w telewizji. Dlatego jechał za mną motor, który nagrywał cały wyścig. Choć najważniejsza była świadomość wygrania drugi raz tych samych zawodów i zdobyty tytuł ME. To jest jeden z niezapomnianych momentów w życiu. Będę te zawody wspominać do końca życia. To niesamowite!

Za pośrednictwem mediów społecznościowych w jednym z postów przyznałaś, że nigdy nie była tak silnie psychicznie, jak obecnie. Co spowodowało, że czujesz się tak mocno mentalnie?
Przede wszystkim to pełne wsparcie sponsorów oraz rodziny, na które mogę liczyć. Chciałabym oddać z powrotem to zaufanie, którym zostałam obdarzona przez tych wszystkich ludzi, w postaci osiąganych wyników. To rozgraniczenie między sportem, pracą i rodziną nie jest czarne i białe, ale nabrało szarego koloru. Po prostu te wszystkie wartości nabrały równowagi. Wszystko ma balans oraz granice. To sprawia, że jestem niesamowicie mocna psychicznie. 

Pod koniec zeszłego roku do treningów dodałaś też jogę. Skąd wziął się taki pomysł?
Podczas którejś rozmowy z moim przyjacielem padł taki temat i polecił mi jogę, abym dodała ją do treningów. Do tego zaproponował mi trenerkę, która prowadzi kursy jogi dla triathlonistów. Na początku podchodziłam do tego sceptycznie, ale nie miałam nic do stracenia. Dlatego zaczęłam uprawiać jogę dwa razy w tygodniu. Choć obecnie od jakiegoś czasu joga towarzyszy mi codziennie. Jestem zachwycona nią.

Jakie korzyści daje Ci uprawianie jogi?
Czuję dużą różnicę na pływaniu. Inaczej leżę na wodzie. Odczuwam, że nie tonie mi brzuch, a wzmocniłam wszystkie mięśnie, które są potrzebne do balansu. Potrafię inaczej oddychać. Jeśli chodzi o pozycję na rowerze, to okazało się, że jestem bardzo dobrze rozciągnięta i możemy dużo zrobić w tym elemencie. Przeważnie po dłuższym bieganiu odczuwałam bóle w lędźwiach. Często budziłam się w nocy i próbowałam je rozmasować. Dzięki jodze nie doskwierają mi już te bóle.

Jak wyglądał u Ciebie okres roztrenowania?
Ze względu na przełożenie Hawajów i odmówieniu z różnych przyczyn wystartowania na połówce, przez dwa miesiące tylko biegałam. To było moje przygotowanie do mistrzostw Niemiec w półmaratonie. Przez ten okres bardzo poprawiłam się w tej płaszczyźnie, co dało mi dużo satysfakcji. Po tamtych zawodach rozpoczęłam prawdziwe roztrenowanie. Trwało trzy tygodnie. Mogłam w spokoju wyjechać na urlop z rodziną. Przy tym nabrałam ogromnej ilości energii i odpoczęłam przed nowym sezonem, który będzie dla mnie dosyć wymagający.

Od jakiegoś czasu wróciłaś do treningów. Jak przebiegają przygotowania do sezonu?
Na przykładzie wczorajszego dnia: przejechałam trzy godziny na trenażerze. Byłam spocona, zmęczona i przeklinałam mojego trenera, że wymyślił taki plan treningowy (śmiech). Choć na końcu jestem zadowolona z tego cierpienia. To sprawia, że jestem coraz lepiej przygotowana do celów, które postawiłam sobie na sezon 2022. Bardzo mi pomogły dwie rzeczy w tych przygotowaniach: diagnostyka wydolnościowa oraz zmiana pozycji na rowerze.

Jednym z pierwszych startów w nowym sezonie będzie IM 70.3 Lanzarote. Jak będziesz traktować te zawody w kontekście całego roku startowego?
To będzie jeden z najważniejszych kroków do MŚ Ironman w Utah. To ogromny test dla mnie. Bo w obu przypadkach są podobne warunki atmosferyczne oraz górzyste trasy. Do tego ten odstęp dwumiesięczny przed mistrzostwami świata jest idealny na przeprowadzenie generalnej próby przed tą imprezą.

W maju wystartujesz podczas MŚ Ironman w Utah. Czy to będzie główny start w 2022 roku?
W pewnym sensie to jest zamiennik Hawajów. Długo myślałam, czy wystartować w Utah. Oczywiście chcę walczyć o tytuł mistrzyni świata, ale nie zapominam o tym, że Hawaje są najważniejszym startem dla mnie nie tylko tego sezonu, ale mojego życia. Tam chciałabym wystartować i powalczyć o MŚ. Mam nadzieję, że to się uda w tym sezonie.

Co jeszcze Cię czeka w sezonie 2022?
Należy zauważyć, że sezon 2022 jest historyczny, bo dwukrotnie można powalczyć o mistrzostwo świata na długim dystansie: na Hawajach i Utah. Do tego ten Frankfurt leży mi głęboko w sercu. Mam nadzieję, że w tym roku będę mieć możliwość o powalczenie o kolejne zwycięstwo. Trzy starty na długim dystansie w tym roku jest dużym wyzwaniem. Czy do osiągnięcia? To czas pokaże. Trzymajcie kciuki, a ja będę dalej ciężko trenować.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X