Rozmowa

Lotto Triathlon Energy Chełmża. Udany powrót po latach do Chełmży Dominika Bogdanowicza

Kilka lat temu odniósł tutaj pierwsze triathlonowe zwycięstwo. Dominik Bogdanowicz powrócił do Chełmży po 5 latach i ponownie zwyciężył w tych zawodach pod szyldem Lotto Triathlon Energy.

Wygrałeś na 1/4IM w Lotto Triathlon Energy Chełmża. Jak oceniasz ten wyścig?
Patrząc po ostatnich kilku tygodniach i treningach, jakie wykonuję (pod kątem zawodów 70.3), to myślę, że to był dobry start. Poza bidonem, który wypadł mi na kostce brukowej na wyjściu z T1, w zasadzie ustrzegłem się też błędów i zrobiłem swoje.

Jak przebiegała rywalizacja z Twojej perspektywy?
Wyścig był tak samo wyrównany jak poprzednim razem, w Gniewinie. Tym razem udało się zbudować większą przewagę po pływaniu, a na rowerze również starałem się naciskać, bo wiedziałem, że rywalizuję z bardzo dobrymi biegaczami. Ostatecznie wystarczyła wypracowana przewaga. To na pewno nie był mój najlepszy bieg, ale dzisiaj sporo energii włożyłem w etap rowerowy i w utrzymanie prowadzenia. Utrata połowy płynów w tych temperaturach na pewno trochę przeszkodziła mi w jeszcze mocniejszej jeździe i utrzymaniu tempa na bieganiu.

Skąd pomysł na start w tych zawodach pod szyldem Lotto Triathlon Energy?
Do tej pory jeszcze nie rywalizowałem w klasyfikacji generalnej żadnego cyklu, tylko w pojedynczych eventach na różnych dystansach. W tym roku pomyślałem, że spróbuję, a Lotto Triathlon Energy świetnie wkomponowało się w zaplanowany kalendarz. Dodatkowo miałem okazję poznać dwie nowe lokalizacje: w Gniewinie i w Lublinie. To była fajna odmiana. W Chełmży z kolei startowałem już w 2018 roku i odniosłem tutaj swoje pierwsze triathlonowe zwycięstwo. Więc z chęcią przyjechałem jeszcze raz. W ten sposób zgromadziłem trzy wymagane starty, żeby rywalizować w całym cyklu.

Jak podchodziłeś do tej rywalizacji w Chełmży?

Był to dla mnie ważny start – tak jak w poprzednich eventach: nie mogłem sobie pozwolić na błędy, chcąc odnieść końcowe zwycięstwo. Nastawiałem się na wymagający pojedynek zwłaszcza, że w Gniewinie zająłem drugie miejsce. Z drugiej strony realizowałem ostatnio program przygotowujący do Mistrzostw Świata na dystansie 1/2IM w Lahti, który na pewno nie jest optymalny dla bardziej intensywnej ćwiartki.

Jak oceniasz organizację i atmosferę zawodów?
Organizacyjnie wszystko wypadło fajnie. Pomimo drobnych niedogodności na rowerze przez roboty drogowe, na które organizator nie miał wpływu. Wcześniej wszystko było wyjaśnione na odprawie, z którą każdy mógł się zapoznać na Facebooku. Trasa była dobrze oznaczona i zabezpieczona, również w tych newralgicznych miejscach. W okolicach rynku jak i na starcie pływania nie brakowało kibicujących, a strefa zmian tutaj i sama dekoracja na zabytkowym rynku mają wyjątkowy klimat.

Jakie masz dalsze plany sportowe?
Na ten moment pozostał mi już tylko jeden ostatni zaplanowany start, czyli Mistrzostwa Świata 70.3 w Lahti pod koniec sierpnia. Na razie nie planowałem, co będzie potem i czy jeszcze wystartuję we wrześniu w triathlonie. Być może po Finlandii nastawię się znowu tylko na bieganie i spróbuję jeszcze poszukać życiówek na eventach biegowych przed zakończeniem sezonu.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X