Maja Wąsik: Jeszcze wiele przede mną w tym sezonie
Podczas niedawnych ME juniorów w Turcji wygrała finał B. Maja Wąsik dzieli się przemyśleniami po tamtym wyzwaniu. Zdradza też kolejne plany sportowe do końca sezonu.
Kilka dni temu brałaś udział w mistrzostwach Europy juniorów w Turcji. Jakie masz odczucia po całych zmaganiach?
Naprawdę warto trenować i być zawodnikiem, żeby mieć możliwość uczestniczyć w tak wspaniałej imprezie. Organizacja zawodów i klimat, który tam panował, był wspaniały. Oczywiście temperatura robiła swoje (40 st.) i troszkę rozdawała karty w trakcie zawodów.
Z jakimi oczekiwaniami jechałaś do Turcji?
Nie stawiałam sobie konkretnych celów na te zawody. Oczywiście zależało mi na dobrym wyniku sportowym, ale na imprezach tego typu jest tyle zmiennych i tak nieprzewidywalna dyspozycja rywali, że stawianie sobie celów jest wróżeniem z fusów i może powodować tylko frustrację.
Jak czułaś się podczas półfinału?
Moja dyspozycja sportowa była OK. Poziom sportowy rywalek był wysoki, niemniej była szansa na ten finał A, ale niestety ułożyło się tak a nie inaczej i na drugi dzień startowałam w finale B.
Wspominałaś w mediach społecznościowych, że nie było się bez błędów. Jakich?
No nie upilnowałem tego pływania troszkę, zabrakło trochę techniki, może troszkę koncentracji i finalnie przerwa do czołówki była za duża. Na rowerze i na biegu zagryzłam zęby, ale samą ambicją nie da się zdziałać cudów.
-
Zobacz też: Robert Wojnar: MŚ w Lahti jako spędzenie urlopu
Z jakim nastawieniem przystępowałaś do wyścigu finału B?
Nastawienie było pozytywne, ale najfajniejsze było to, że miałam kompletnie luźną głowę. Podświadomie czułam, że to będzie start, który sprawi mi mega przyjemność – i tak się stało. Wszystko potoczyło się gładko, pływanie spoko, na rowerze totalna kontrola tego co się dzieje w grupie. Na koniec biegł był formalnością.
Jakie wyciągnęłaś wnioski z wyścigów w Turcji?
To były tak naprawdę trzy różne wyścigi, bo nie można zapomnieć o sztafetach. Ten start również dał mi dużo sportowej satysfakcji. Oczywiście chciałabym się zakwalifikować do finału A, ale wtedy nie przeżyłabym takiego fantastycznego wyścigu w finale B … jak to mówią „bunkrów nie ma, ale też jest fajnie” (śmiech).
To była dla Ciebie jedna z ostatnich imprez ME w kategorii junior. Które zawody w tej kategorii najbardziej zapadną w pamięci?
Okazało się, że to nie była moja ostatnia impreza mistrzowska w juniorze. Dzięki wsparciu mojego klubu SportWise będę jeszcze miała szansę wystartować w ME w aquathlonie w Menen. Wracając do pytania, na pewno na długo zapadną mi w pamięć imprezy, na których zdobyłam medale, czyli MŚ w duathlonie w Aviles i ME w duathlonie w Bilbao. Natomiast z imprez triathlonowych to ME w Alanii, gdzie brąz był na wyciągnięcie ręki, a finalnie skończyło się na piątym miejscu.
Czy masz jakieś obawy przed przejściem do wyższej kategorii?
Nie, bo to naturalna kolej rzeczy. Czas pokaże, jakie będą moje plany i cele sportowe. Po sezonie na pewno podsumuję to wszystko, co się działo z moimi trenerami. Wyciągniemy z tego wszystkiego jakieś wnioski i będziemy myśleć o przyszłości.
Jakie masz najbliższe plany sportowe?
No jeszcze będzie się działo w tym roku. Już za tydzień Białystok, potem Menen, a w kolejny weekend ostatnie zawody PEJ w Bled. We wrześniu obowiązkowo zamierzam pojawić się na kultowych dla mnie zawodach Iron Dragon w Krakowie. Na jesieni będzie się troszkę działo w kontekście Lekkiej Atletyki. No a najważniejsze jest to, że od października zaczynam studia na mojej wymarzonej Psychologii.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne