Sergiusz Sobczyk: Do Lahti nie planuję startów
Został brązowym medalistą mistrzostw Polski na 1/2IM w Suszu. Nie krył radości, ponieważ spełnił jedno ze sportowych marzeń. Sergiusz Sobczyk podzielił się też wnioskami po tych zawodach.
Jak się czujesz jako brązowy medalista mistrzostw Polski na 1/2IM?
Świetnie! Spełniłem jedno ze sportowych marzeń! Serio, jestem z siebie dumny! Myślę o tym codziennie. To jest coś, co zostanie ze mną do końca życia!
Już dobiegając na metę nie kryłeś ogromnej radości. Czy ten medal jest spełnieniem choć części Twoich marzeń?
Zdecydowanie! Jeśli wynik jest dla mnie satysfakcjonujący, to nigdy nie kryję radości. Naturalnie bardzo lubię nią dzielić z innymi.
Czy jest spełnieniem choć części moich sportowych marzeń?
Oj tak. Wiem, jaką przeszedłem drogę do tego medalu i skąd zaczynałem. Takie rzeczy cieszą, jak wspomina się czasy, kiedy ludzie dookoła Ciebie się śmiali, że nie idziesz z nimi na piwo, tylko wymyśliłeś sobie jakiś triathlon. Medal mistrzostw Polski open w takiej perspektywie to naprawdę dużo!
Czy wszystko układało się po Twojej myśli podczas wyścigu?
Chyba mogę powiedzieć, że start układał się po mojej myśli. Wyszedłem z wody przed Łukaszem Kalaszczyńskim, co było moim planem. Na rowerze odrobiłem straty do pierwszej grupy pościgowej, na czym również mi zależało w przedstartowych strategiach.
-
Zobacz też: Lekarz medycyny z triathlonową zajawką
Na trasie miałeś problemy z chipem. Co się stało?
Wbiegając do wody po sygnale startowym, od razu poczułem, jak spadł mi chip. Rzadko, bo rzadko, ale zdarzają się takie sytuacje. Nie zakłóciło to mojego rytmu startowego, dobrze wiedziałem co mam zrobić. Wybiegając po pierwszej pętli z wody zgłosiłem to sędziom. Potwierdził speaker przez mikrofon. Wiedziałem, że to wystarczy.
Jak czułeś się na poszczególnych etapach trasy?
Na pływaniu czułem się dobrze. Co prawda pływanie bez pianek nie jest moim atutem, ale tym razem było przyzwoicie. Na początku etapu kolarskiego czułem się zmarznięty. Później przeszło i zacząłem jechać bardzo solidnie. Bieganie było ok, ale bez szału. 1h15’ jeszcze jakiś czas temu uznałbym za świetny bieg. Dziś to przyzwoity wynik, ale stać mnie na więcej.
Jakie wnioski wyciągnąłeś po tym starcie z myślą o kolejnych wyścigach?
Wnioski są takie, że starty męczą. Mam za sobą cztery wyścigu w tym sezonie i po każdym z nich dłużej dochodzę do siebie. Jeżeli zależy mi na wysokim wyniku w poszczególnych zawodach, to czas wziąć się za trening i nie pchać się na starty. Do Lahti nie planuję startów. Jeżeli w trakcie uznamy z trenerem, że warto byłoby coś zrobić, to może coś się pojawi w kalendarzu. Na pewno priorytetem jest jakościowy trening i dobra regeneracja.
Co stawiasz sobie za główny cel na drugą część sezonu?
Druga część sezonu, czyli w tym roku to moje główne cele. Walka o TOP 3 w kategorii wiekowej na mistrzostwach świata Ironman 70.3 oraz 140.6.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne