Międzynarodowa wygrana osłodzeniem trudnego sezonu
Podczas zawodów w Turcji okazała się najszybsza w kategorii wiekowej. Choć cały sezon był trudny pod względem zdrowotnym, przez co nie startowała, to Renata Szczepanik nie zrezygnowała z tego startu.
Jakiś czas temu wygrałaś kategorię wiekową podczas Ironman 70.3 Turcja. Jak oceniasz ten wyścig z perspektywy czasu?
Turcja rządzi się swoimi “prawami”, więc sporo rzeczy było “na styk lub na granicy”. Mam na myśli to, że temperatura wody była na górnej granicy skali dopuszczającej start w piankach a drafting tak powszechny, że nawet sędziowie byli bezsilni. Choć starali się, jak mogli. Poza tym start w Turcji wiąże się z poczuciem startu w zawodach dla Rosjan, którzy mają utrudnione starty gdzie indziej – komunikaty są w języku rosyjskim. Co do samej organizacji, to wszystko super – przepych, barok i finezja, trasa szybka, płaska, bezpieczna, sędziowie machający kartkami jak amerykańskie cheerleaderki (choć niewiele to pomagało w ograniczeniu draftingu peletonów rosyjskich) i super ceremonia zakończeniowa. Co do wyścigu, to dla mnie był raczej wyścigiem z samą sobą, szczególnie na bieganiu gdzie, było gorąco. Trasa biegowa jest w dużej części na terenie galerii handlowej, której nagrzane mury oddają ciepło, potęgując doznania. Startowałam w kiepskiej formie zdrowotnej. Miałam też pewne problemy sprzętowe, Więc samo ukończenie tej połówki jest dla mnie małym sukcesem. Wiem też, co muszę poprawić – nawigację – OW to nie basen i każde odpłynięcie oraz poddanie prądom morskim skutkuje jak w moim przypadku stratą kilku cennych minut.
Czy to był Twój najlepszy wyścig w dotychczasowej przygodzie z triathlonem?
To zależy, co kryje się pod “najlepszy wyścig”. W moim odczuciu najlepszym wyścigiem były dla mnie MP w sprincie w 2021 roku w Rawie, gdzie mimo trudnych warunków zrobiłam wszystko w “przyzwoitym czasie” i mogłam w Valencii wystąpić biało czerwonym stroju z orzełkiem. Co do startu w połówce to ten w Turcji był udany, ale dla mnie ubiegłoroczny IM 70.3 w Poreč czy Challenge Salou 2021 były trudniejsze i uważam, że równie przyzwoicie je zrobiłam (zawsze miło stać na podium na międzynarodowych zawodach. Choć uważam, że na naszym podwórku częściej jest się z kim ścigać niż na drogich zawodach międzynarodowych).
Jaki był dla Ciebie sezon 2023?
Właściwie go nie było – głównie z przyczyn zdrowotnych. Udało mi się z partnerem w parze zrobić fajny wynik na maratonie Pradze, a później właściwie nie startowałam. Nie zrezygnowałam tylko z tej Turcji.
Kiedy planujesz początek przygotowań do kolejnego sezonu?
Triathlon to styl życia dla amatorów albo po prostu część życia. Sezon się nie kończy, a roztrenowanie robimy na L4 (śmiech). Trenuję „amatorsko” po 7-8 h tygodniowo i na ten moment w życiu nie mam więcej ambicji, niż być sprawną i pełną pasji na starość. Mam szczęście mieć obok siebie osobę, która też nie jest lwem kanapowym tylko triathlonistą.
Jak trafiłaś do triathlonu?
Wystartowałam w crossowym super sprincie w Jaworznie (blisko i krótko) i tak bardzo starałam się nie być ostatnią, że na mecie okazało się, że jestem drugą kobietą, a pierwszą była Marysia Pytel wtedy MP w triathlonie, a teraz szczęśliwa mama.
Co zapamiętałaś z triathlonowego debiutu?
Triathlon jest naturalnym sportem dla osób jak ja wychowujących się nad wodą, gdzie dojeżdżało się rowerem. Wspominam ciepło i mam nadzieję, że te “małe” imprezy w Polsce nie podupadną, bo są najważniejsze dla propagowania tego sportu. Za wygraną w tych pierwszych zawodach musiałam zamówić lawetę, bo mi się w drodze do Krakowa zepsuło auto.
Czy przed triathlonem miałaś kontakt ze sportem?
W liceum trenowałam lekką atletykę, w szczególności biegi średniodystansowe.
Co sprawiło Ci najwięcej problemów podczas debiutu?
Strefy zmian, dlatego cieszę się z tych w Turcji i z ich czasów, bo to przecież część wyścigu, choć dalej robię je jak “typowa Grażyna”, ale łyżka do butów zawsze jest w worku, to dużo ułatwia.
Co najbardziej polubiłaś w triathlonie?
Ludzi i ich brak zarazem. Nasza społeczność skupia specyficzne jednostki i jest to zarazem sport, w którym się napędzamy, ale też który robimy w swojej samotności – indywidualnie – nie obciążamy teamu swoimi niepowodzeniami. To ułatwia sprawę.
Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Pełny dystans w przyzwoitym czasie, żeby nie mieć sobie zbyt wiele do zarzucenia. Może uda mi się wygospodarować na tyle czasu, by móc to zrobić i cieszyć się na mecie podwójnie. Może też kiedyś MŚ, w Turcji nie odebrałam slota. Uważam, że to jeszcze zbyt przeciętny wynik, by brać udział w zawodach tej rangi.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne