Wiadomości

Super było znowu się pościgać. Opinie po LTE Bełchatów

W niedzielę mieliśmy niesamowite emocje w ramach Lotto Triathlon Energy Bełchatów. Zawodnicy otworzyli tegoroczny cykl imprez wysokim poziomem sportowym.  

– Dawno nie czułem takiej tremy. W nocy udało mi się spać chyba tylko przez godzinę. Organizuję zawody od wielu lat, ale w ten weekend naprawdę się stresowałem, czy uda nam się spełnić wszystkie wymagania. Całe szczęście się udało, a frekwencja i opinie zawodników są najlepszą nagrodą – mówi dyrektor zawodów, Adam Greczyło. 

Dorian Horsten wygrał na dystansie 1/8IM. Dokonał tego z czasem 1:00:03. Jak ocenił start?

Dobra forma przed MP

– Początkowo spodziewałem się, że mogę wygrać. Jednak kiedy napisaliście w tekście, że Sergiusz Sobczyk jest faworytem, to zacząłem wątpić. Wkradł się stres, ale widziałem na etapie kolarskim, że nie może odrobić do mnie straty i ponownie uwierzyłem w wygraną – mówił w rozmowie z TriathlonLife.pl Dorian Horsten. – Myślę, że to jest znak dosyć dobrej formy. Oczywiście ten format był trochę inny niż na mistrzostwach Polski, bo nie było draftingu. Zobaczymy, co będzie w Rawie Mazowieckiej. Na pewno tam będę mieć większą konkurencję.

Na drugim miejscu znalazł się nowożeniec Sergiusz Sobczyk. Przekroczył linię mety z wynikiem 1:01:28.

Niezły start

– Oceniam nieźle, patrząc przez pryzmat ostatnich trzech tygodni. Miałem trochę mniej treningu ze względu na ślub, podróż poślubną – mówił Sergiusz Sobczyk w rozmowie z TriathlonLife.pl. – Na datę ślubu złożyło się też zakończenie roku szkolnego. Więc jako wychowawca w podstawówce miałem sporo obowiązków. Pomimo mniejszej liczby treningów jestem zadowolony. Choć nie ukrywam, że myślałem przed zawodami o zwycięstwie i wygraniu z Dorianem, ale był mocniejszy, niż przypuszczałem – kończył Sobczyk.

sobczyk

Zobacz też:

Najlepsi AG na 1/8 w Bełchatowie

Podium uzupełnił Michał Nawracaj z rezultatem 1:04:00. Nie ukrywa, że zaliczył ten start na treningowym zmęczeniu.

Oceniam start na 4

–  Start w Bełchatowie  oceniam na czwórkę w pięciostopniowej skali. To był start na lekkim zmęczeniu, bo forma jest celowana na MP w Rawie, które odbędą się w tym tygodniu. Jestem zadowolony ze wszystkich dyscyplin – przyznaje Michał Nawracaj. – Choć czuję, że to nie było moje 100 procent. Dobrze było przypalić nogę przed  MP i zrobić start kontrolny, bo przyznaję, że po tak długiej  przerwie byłem trochę zamotany w strefach. Mam nadzieję, że w Rawie wszystko pójdzie na 100 procent,  bo nastawiam się na obronę złotego  medalu w kategorii M30 – dodaje Nawracaj.

Ewa Komander wygrała wśród kobiet na tym samym dystansie. Przekroczyła linię mety w czasie 1:06:06.

Zgodnie z planem

– Start przebiegał, tak jak zakładałam. Chciałam mieć jak najmniejszą stratę po pływaniu. Potem szybka strefa zmian, żeby na belce wyjazdowej być z minimalną stratą – przyznała w rozmowie z TriathlonLife.pl Ewa Komander. – Część kolarską miałam mocno pokonać, aby wyrobić przewagę, a także przypalić nogę i płuco (śmiech). Jeśli chodzi o część biegową, to zamierzałam przebiec ją z wyczuciem i w razie czego docisnąć, gdyby była taka konieczność – dodała Komander.

Na drugim miejscu zameldowała się Natalia Krawczyk z czasem 1:08:42. Nie kryje pozytywnych emocji, ale wie, co jest jeszcze do poprawy.

Jestem zadowolona, ale…

– Jestem zadowolona ze startu. Chociaż wiadomo, że jest zawsze coś do poprawy. Wiem, że dobrze pływam i spodziewałam się miejsca w czołówce.  Natomiast największe obawy miałam na rowerze i faktycznie ten element wyszedł mi najsłabiej. Z biegu jestem zadowolona. Choć po tym starcie wiem, że trzeba więcej pracować na rowerze, żeby nie dojeżdżały tworzące się peletony. Kolejnym startem są Mistrzostwa Polski AG w Rawie Mazowieckiej – dodaje Krawczyk.

bełchatów

Czytaj też:

Czołowi AG w Triathlonie Sokoła

Podium uzupełniła Alicja Pyszka-Bazan z wynikiem 1:09:04.

-Trzecia impreza triathlonowa w życiu dała mi szczególny powód do satysfakcji – napisała Alicja Pyszka-Bazan. – Oprócz trzeciego miejsca na podium wśród kobiet open pokonałam dziś mojego największego wroga… czyli stres. Mam nadzieje, że pokonałam go bezpowrotnie i daje mi to tak ogromną radość, że już nie mogę się doczekać kolejnego startu (tym razem już na dłuższym dystansie). Cieszy też fakt, że pobiegłam najszybciej ze wszystkich kobiet, pomimo iż jak zwykle kolka dała o sobie znać na 3 kilometrze.  Z uwagi na małe jeszcze obycie z jazdą na rowerze czasowym (TT), startowałam na szosie. Tak na prawdę trudno mi jeszcze ocenić – ile mogłabym zyskać (lub nie) startując na czasówce. Dzisiejsza trasa była wręcz wymarzona dla tego roweru.

Na dystansie 1/4IM zwyciężył Łukasz Kalaszczyński z czasem 1:57:31. Wyprzedził Roberta Wilkowieckiego (2:00:01) oraz Macieja Chmurę (2:01:11). Wśród kobiet najszybsza była Ewelina Wołos (1:18:00). O możliwości wystartowania dowiedziała się na 15 minut przed startem.

Spontaniczny start

– Nie planowałam startu. Dzięki uprzejmości organizatorów udało uzyskać się pakiet startowy. Ktoś zrezygnował i 15 minut przed zawodami miałam 100 procent pewności, że wystartuję. Ze względu na pojawiające się problemy zdrowotne, nie trenuję biegania od ponad dwóch miesięcy – przyznaje po starcie Ewelina Wołos. – Zatem bieg jest dla mnie konkurencją na przetrwanie, na której najbardziej się męczę. Ze względu na niepewność sytuacji związanej z epidemia nie wyznaczam sobie specjalnych celów, szczególnie wynikowych. Chce się cały czas rozwijać sportowo i to mnie bardzo satysfakcjonuje. Start w Bełchatowie nie był moim pierwszym startem, choć nie ukrywam, że bardzo spontanicznym. Cieszę się z pojawienia się zawodów i możliwości  spotkania się ze znajomymi. To jest zawsze plusem do motywacji treningowej. Od sierpnia planujemy obóz sportowy w górach izerskich, a co przyniesie wrzesień, to zobaczymy. Może uda się wystartować w jakiś wyścigach kolarskich i zawodach z cyklu Garmin.  Trzymam kciuki za Malbork. Tam na pewno zawitam. Jeszcze nie wiem, czy w roli zawodnika albo kibica – dodaje Wołos.

Druga na mecie zameldowała się Ania Halska (2:22:53).

– Start był z założenia treningiem, wykonanym w ciągu, bez specjalnego odpoczynku, co wyraźnie poczułam – zdradziła Anna Halska. – Poszło dobrze, choć każdą z dyscyplin odczułam wyjątkowo ciężko. Było sporo stresu (zamienione worki z rzeczami na bieg w T2 z Eweliną Wołos i 3min pauzy w strefie…), który odbił się ostrą kolką na biegu, mojej najsilniejszej dyscyplinie. Musiałam powalczyć ze sobą i to najcenniejsze doświadczenie tej imprezy.

Podium uzupełniła Wiktoria Gibiec (2:23:36). Jak oceniła ten wyścig?

Debiut w Bełchatowie

– To był mój pierwszy raz w Bełchatowie. Jestem bardzo zadowolona z całej organizacji zawodów i trasy – dzieli się wrażeniami po starcie Wiktoria Gibiec. – Pływanie poszło bardzo dobrze. Wyszłam druga z wody zaraz za moją siostrą Kingą. Rower pojechałam mocno i szybko, również kończąc go jako druga kobieta. Na biegu duchota i zmęczenie dały już się we znaki. Więc była walka z głową do samej mety. Ostatecznie trzecie miejsce open wśród kobiet to zdecydowanie więcej, niż się spodziewałam. Jestem bardzo zadowolona z takiego wyniku w pierwszym starcie sezonu. Super było znów się pościgać, po tym, jak wszystkie poprzednie zaplanowane starty zostały odwołane przez sytuację epidemiologiczną. Oczywiście nie byłoby takiej atmosfery, gdyby nie start z siostrą u boku i rodziną najlepszych kibiców. Niestety, plany startowe w tegorocznym sezonie musiały ulec modyfikacji. Kolejny start to dystans 1/2 w Bydgoszczy pod koniec sierpnia – kończy Gibiec.

Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne, Michał Chwieduk / Energy Events

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz również
Close
Back to top button
X