Udana pogoń Michała Czapińskiego
Po pływaniu był daleko w stawce, ale dzięki mocnym dwóm pozostałym konkurencjom skończył na drugim miejscu. Wyczerpany Michał Czapiński dzielił się spostrzeżeniami po wyścigu w Gdańsku.
Jak wrażenia po starcie na sprincie w Gdańsku?
Było ciężko z racji celów, jakie sobie założyłem przed wyścigiem. Nie jestem dobrym pływakiem, za to mam mocne rower i pływanie, dlatego starałem się jak najwięcej odrobić przy tych dwóch konkurencjach. Na szczęście się udało dogonić czołówkę. Niezależnie od dystansu ten wysiłek zawsze boli, bo za każdym razem staram się dawać 110%.
Mogliście też na trasie liczyć na wspaniały doping.
Oczywiście, dlatego dziękuję za to wspaniałej publiczności. Te okrzyki są zawsze motywacją dla zawodnika. Jeśli chodzi o samą organizację, to nie są moje pierwsze zawody w Gdańsku pod szyldem Challenge Family. Za każdym razem chwalę sobie tę imprezę i chętnie wracam.
Podoba się Tobie też chyba trasa zawodów, zwłaszcza odcinek kolarski.
Zgadza się, bo jest szybki. Pływanie też jest wyjątkowe, ponieważ odbywa się w zatoce, a nie w jeziorze. Bieganie to kręte uliczki w Parku Reagana i tam też można się wykazać.
Co dalej?
Za tydzień mam start w Stężycy, na 1/8IM. Potem czeka mnie start na ćwiartce w Bydgoszczy, gdzie pokładam duże nadzieje na TOP10.
Rozmawiał i zdjęcia: Przemek Schenk