Marta Łagownik: Żałowałam, że nie było pływania
Notuje najlepszy sezon w karierze, co udowodniła w Gdyni, zajmując drugie miejsce w PRO, w Ironman 70.3. Marta Łagownik dzieli się wrażenia ze startu, ale też przyznaje, dlaczego żałowała, że odwołano pływanie.
Jak czujesz się, zajmując drugie miejsce w PRO, w Enea Ironman 70.3 Gdynia?
Czuję się świetnie, zwłaszcza że pierwszą połowę roweru pojechałam asekuracyjnie. Warunki mocno się popsuły. Miałam szybkę na kasku i nic nie widziałam. Dlatego bałam się zakręcać. Kiedy przestało padać, to złapałam drugi oddech. Cieszę się, że wszystko tak się ułożyło, że mam nowy rekord życiowy na półmaratonie. Jestem szczęśliwa, że u siebie mogłam zająć drugie miejsce.
Od początku biegu narzuciłaś sobie mocne tempo. Nie bałaś się, że zabraknie sił?
Po rowerze na dwóch pierwszych kilometrach biegu zazwyczaj da się wyczuć, na co można sobie pozwolić. Tym razem czułam się dobrze. Warunki na bieg były sprzyjające, choć było duszno. Powoli zwalniałam na trzeciej pętli, ale zagrało żywienie i dzięki temu cały czas miałaś siłę. To był mój dzień.
Czy to Twój najlepszy sezon?
Tak, choć mam nadzieję, że kolejne będą jeszcze lepsze i dopiero zaczynam się rozkręcać. Mogę jedynie prosić kibiców o życzenie szczęścia.
Czy już na stałe polubiłaś dystans 1/2IM?
Cały czas sercem jestem w sporcie kwalifikowanym, tam jest dużo zmiennych, które rzutują na wynik. Natomiast połówki są fajne.
Jak robiło się triathlon bez pływania?
Bardzo się cieszyłam, ale szczerze, trochę żałowałam, że w tym roku nie było triathlonu, ponieważ coraz lepiej pływam.
Marcin Dybuk
foto: Peter Horsten, Marcin Dybuk