Jacek Tyczyński: Wiedziałem, czego się spodziewać
Ostatecznie do zwycięstwa w Płocku na 1/4IM zabrakło mu siedmiu sekund. Jacek Tyczyński pozytywnie ocenia ten start jako zawodnik i trener.
Jakiego kalibru wyzwaniem mentalnym był dla Ciebie niedzielny start w Płocku?
W Żyrardowie stresu było dużo więcej. W Płocku znam trasę bardzo dobrze, dokładnie wiedziałem, czego się spodziewać. Lubię też to miasto. Wieczorem spędziliśmy czas na kolacji z zawodnikami w bardzo miłej atmosferze. Do startu podchodziłem z dużym optymizmem, pewny dobrej dyspozycji.
Jakie masz odczucia i wnioski po tych zawodach?
Mam kilka spostrzeżeń z trenerem, ale nie będę zdradzał zbyt wiele. Na pewno forma biegowa jest wysoka w tym sezonie. Jest jednak kilka elementów, które można poprawić, zwłaszcza w kontekście dłuższych startów, które już niedługo.
Zakończyłeś zawody na drugim miejscu. Jak oceniasz zawody?
Pozytywnie. Poza strefą T2, gdzie sporo straciłem do najlepszych. Natomiast w pozostałych dyscyplinach wyszło to naprawdę przyzwoicie i wydaje się, że w tym roku wypracowaliśmy z trenerem dobrą formę, co zaowocuję dobrymi wynikami w 2021 roku.
Od zwycięstwa dzieliło Cię siedem sekund. Czego zabrakło?
Zabrakło sprawniejszej strefy zmian i sił w końcówce roweru. Detali, które finalnie mają ogromne znaczenie przy tak zaciętej rywalizacji.
Co uświadomił Ci ten wyścig?
Najciekawsze wnioski zostawiam dla trenera i siebie. Z perspektywy trenera mogę powiedzieć, że wyścig uświadomił mi, że Kasper Tochowicz to prawdopodobnie jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy kolarz wśród triathlonistów w polskim triathlonie. Z tego jestem ogromnie dumny.
Kiedy kolejny start?
Teraz czas na trochę treningu. Kolejny start to najprawdopodobniej GIT w Ślesinie.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne