Ewa Bugdoł: Aktualnie traktuję triathlon jako drogie hobby
W czerwcu wróciła do startów po ciąży, a już w Suszu zdobyła brązowy medal MP na połówce. Ewa Bugdoł nadal wraca do pełni formy i zdradza, jakie obecnie jest jej podejście do triathlonu.
Jak się czujesz jako brązowa medalistka mistrzostw Polski na 1/2IM?
Moim celem było osiągnięcie jak najlepszego wyniku. Dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się wywalczyć podium. Było to dla mnie ogromne wyzwanie, biorąc pod uwagę, że startowałam zaledwie 7,5 miesiąca po urodzeniu Gabriela. Czułam mieszankę emocji – radość, satysfakcję i ulgę. To dowód na to, że ciężka praca i determinacja mogą przynieść piękne rezultaty, nawet w trakcie tak intensywnego okresu macierzyństwa. Mój przykład pokazuje, że nawet niedługo po urodzeniu dziecka można osiągnąć bardzo dobry wynik. Chciałabym, aby inne kobiety i mamy, które mają marzenia sportowe, wiedziały, że to jest możliwe
Jak podchodziłaś do tego wyścigu, skoro dopiero w czerwcu pierwszy start wystartowałaś w triathlonie po ciąży?
Ten start był dla mnie nie tylko kolejnym etapem w powrocie do profesjonalnego ścigania się po ciąży, ale również wyrazem mojej determinacji i siły jako kobiety oraz matki. Co ciekawe do startu przekonał mnie mąż, który widząc mnie na zawodach na ¼ IM w Grudziądzu, naciskał, że warto wystartować też w MP w Suszu tym razem na ½ IM jako sprawdzenie się. Każdy start jest dla mnie nie tylko szansą na rywalizację, ale również na rozwijanie się i pokonywanie własnych ograniczeń.
Jak wyglądały Twoje przygotowania do tych zawodów w połączeniu z opieką nad synkiem?
Moje przygotowania do tych zawodów były wyjątkowo intensywne, ale jednocześnie musiałam zorganizować się tak, aby móc odpowiednio zadbać o Gabriela. Dzięki pomocy męża, rodziców, którzy pomagali mi z opieką nad synem, udało mi się znaleźć czas na treningi. Często odbywałam je rano, zanim Gabriel obudził się lub korzystałam z okazji, gdy ktoś mógł się nim zaopiekować i robiłam krótszy trening południami najczęściej, pływacki. Dzień był zaplanowany co do minuty, żeby móc wykorzystać każdą wolną chwilę na przygotowania i pracę. To nie jest łatwe, ale każda mama wie, że w życiu trzeba potrafić się dostosować do różnych sytuacji. Wydaje mi się, że właśnie takie wyzwania sprawiają, że my kobiety jesteśmy jeszcze silniejsze i zdeterminowane w dążeniu do celów.
Jak czułaś się na poszczególnych etapach wyścigu?
Ciągle jeszcze brakuje mi dłuższych treningów kolarskich i biegowych. Odczuwałam ten niedobór szczególnie na końcówce roweru, a także podczas biegu, gdzie złapały mnie skurcze, z którymi biegłam prawie cały półmaraton. Moje przygotowanie mentalne oraz duch walki na szczęcie nie opuszczał mnie, a chęć osiągnięcia dobrego wyniku napędzała mnie do przodu i nie pozwalała się zatrzymać.
Który odcinek trasy był dla Ciebie najbardziej wymagający?
Najbardziej wymagający dla mnie był ostatni odcinek rowerowy ok. 20 km. Odczuwałam zmęczenie i moje nogi zaczęły dawać o sobie znać. Był to moment, w którym, aby walczyć, dalej musiałam się przełamać i dać z siebie jeszcze więcej. Bodźcem do regeneracji energii było też zjedzenie dodatkowego żelu oraz napojów energetycznych, co dało mi poczucie powrotu sił pod koniec roweru.
Co czułaś, wbiegając na metę z trzecim czasem?
Czułam ogromną radość. To było potwierdzenie, że ciężka praca i systematyczność w treningach mogą przynieść dobry wynik. Ostatnie kilka miesięcy były dla mnie trudne, wiele się zmieniło: brak snu, ciągłe zmęczenie, osłabione mięśnie core i dodatkowe 7 kg. Mimo tych trudności, udało mi się zaliczyć z dobrym wynikiem ten etap moich przygotowań. Każda mama powinna wiedzieć, że ma w sobie niezwykłe siły, które mogą ją prowadzić do sukcesu – celu.
Na podstawie tego startu jak oceniasz obecną dyspozycję po powrocie do sportu?
Mimo że osiągnęłam dobry wynik na mistrzostwach Polski, uważam, że nadal mam dużo pracy przed sobą. Powrót do pełnej dyspozycji sportowej po ciąży to proces, który wymaga czasu i cierpliwości. Teraz wiem, na czym muszę skupić się bardziej, jakimi aspektami treningowymi muszę się zająć. Będę kontynuować trening siłowy z moją trenerką Anią Potocką, aby wzmocnić mięśnie i dalej pracować nad poprawą formy. Wiem, że choć jeszcze jestem w procesie powrotu do pełnej formy, to dokładam wszelkich starań, aby poprawić dyspozycję sportową. Ten start będzie dla mnie dobrą motywacją do dalszego wzrostu i doskonalenia się.
-
Zajrzyj do: Sergiusz Sobczyk: Do Lahti nie planuję startów
Co było dla Ciebie najtrudniejsze w całym procesie powrotu po ciąży?
Chciałam tylko zaznaczyć, iż proces powrotu po ciąży cały czas jeszcze trwa. Na samym początku w pierwszych miesiącach po urodzeniu na pewno najtrudniejsze było dla mnie radzenie sobie z brakiem snu i zwiększonym apetytem, który ciągle towarzyszy mi, ponieważ nadal karmię piersią i zamierzam to kontynuować tak długo, jak to będzie możliwe. To utrudnia mi nieco powrót do wagi sprzed ciąży, ale zdrowie Gabriela jest dla mnie najważniejsze.
Gdzie planujesz kolejne starty?
Aktualnie skupiam się na przygotowaniach do obozu, który organizuję od 15 do 20 lipca w Polanicy Zdroju. To będzie wspaniała okazja, aby wspólnie potrenować oraz podzielić się, w kameralnym gronie własną wiedzą i doświadczeniem. Uwaga, są jeszcze ostatnie kilka miejsc – Zapraszam wszystkich triathlonistów, zarówno początkujących, jak i tych bardziej zaawansowanych sportowo, aby wzięli udział. Zachęcam również wszystkie dziewczyny, kobiety i matki, które chciałyby wrócić do formy po ciąży lub zacząć trenować, żeby dołączyły do mnie już na TYM obozie, w tym ekscytującym procesie.
Jakie masz obecnie ambicje sportowe?
Macierzyństwo zmieniło nieco moje ambicje sportowe. Teraz, oprócz osiągania dobrych wyników w zawodach, chcę być zdrowym i aktywnym wzorem dla mojego syna. Chcę, żeby widział, jak ważna jest regularna aktywność fizyczna i jak można osiągać cele, będąc wytrwałym i pracując ciężko. Wiem, że jako sportowiec i trenerka muszę zadbać o własne treningi, które wymagają czasu i intensywności. Muszę także analizować i opracować plany treningowe dla moich podopiecznych. Mimo że połączenie tych wymagających ról może być trudne, uważam, że jest to możliwe, jeśli jestem odpowiednio zorganizowana i dyscyplinowana.
Jakie stawiasz sobie jeszcze długoterminowe cele sportowe?
Długoterminowe cele sportowe ciężko jest mi wyznaczyć, ze względu na brak sponsorów, bo tym samym są one nierealne. Aktualnie triathlon traktuję jako drogie hobby, na które muszę sobie zarobić. Przed porodem jedna znana marka kobieca, rowerowa, która współpracowała ze mną, wcześniej dała mi wypowiedzenie sponsoringu. Dlatego obecnie chcę się przede wszystkim skoncentrować na przygotowaniu i powrocie do pełnej wydajności organizmu i sprawności po ciąży. Choć współpracuję jako Ambasadorka marki Brooks z producentem znakomitych butów do biegania i ubrań dla biegaczy, z którą wspólnie wspieramy aktywność fizyczną, także kobiet, które wracają do treningów po urodzeniu dziecka. Cieszę się, że nadal mogę czerpać radość z triathlonu i realizować się jako trenerka, obserwując, jak moi zawodnicy zdobywają coraz lepsze pozycje.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: Ewa Bugdoł Instagram