Julia Sanecka: Byłam w szoku, że jadę do Hamburga!
O udziale w mistrzostwach świata w Hamburgu dowiedziała się na wakacjach. Dla Julii Saneckiej to będą najważniejsze zawody w karierze oraz będzie jedną z najmłodszych w całej stawce.
Od tygodnia byłaś na roztrenowaniu i na wakacjach w górach. Jaka była Twoja reakcja na informację o powołaniu na mistrzostwa świata w Hamburgu?
To prawda, w drodze powrotnej ze startu w Olsztynie przeanalizowałam wraz z trenerami wszystkie startowe opcje i podjęliśmy decyzję o roztrenowaniu. Startu w Hamburgu nie braliśmy w żaden sposób pod uwagę, ponieważ nie sądziliśmy, że dostanę się na listę. Kiedy usłyszałam, będąc w górach, że jestem na liście, byłam w szoku! Na początku zrobiłam duże oczy i zaniemówiłam, tak samo, jak moja rodzinka. Chwilę później bardzo podekscytowana zaczęłam robić mini plan, jak załatwić wszystkie formalności i badania na czas i znowu wrzucić się na startowe obroty.
Czy nadal trzymają Cię te emocje?
Nie wiem, czy ta informacja w pełni do mnie dotarła. Momentami, kiedy myślę o fakcie, że wystartuję w tegorocznych najważniejszych triathlonowych zawodach na świecie wraz z zawodniczkami, które nie raz brały udział w igrzyskach olimpijskich, przechodzą mnie ciarki. Zawody tego typu dotychczas oglądałam na TriathlonLive i myślałam o tym, ile pracy mnie czeka, żeby kiedyś się tam dostać. Teraz to marzenie się spełnia! Ważniejszym startem są tylko igrzyska olimpijskie! Coś niesamowitego!
Tydzień temu poinformowałaś, że kończysz tegoroczny sezon i zaczynasz okres roztrenowania. Jak spędziłaś ten czas?
W trakcie tego krótkiego okresu roztrenowania pojechałam w góry, gdzie całe dnie latałam po szczytach. Na szczęście nie leżałam do góry brzuchem (śmiech). Wbrew pozorom myślę, że taki luz zadziała pozytywnie, przede wszystkim dla głowy. Odstresowałam się, odpoczęłam, a teraz zresetowana jestem gotowana na kolejne startowe wyzwanie!
Czy ten tygodniowy reset może na Ciebie pozytywnie wpłynąć na trasie?
Tak, już w poniedziałek rano wróciłam do Gryfina i poszłam na trening. W tym miejscu chciałabym podziękować moim trenerom (Monika i Marek Saneccy) za błyskawiczne ułożenie planu, co było nie lada wyzwaniem w zaistniałej sytuacji. Jesteście najlepsi!
Co dla Ciebie oznacza udział w tych zawodach?
Udział w tych zawodach to ogromne wyróżnienie i zaszczyt! Będę tam jedną z najmłodszych zawodniczek. Oprócz mnie startują jeszcze dwie juniorki w tym samym wieku. Dla mnie jest to spełnienie marzeń i wielka motywacja do dalszej pracy!
*
Zobacz też: Piotr Meller marzy o Patagonmanie
*
Jak wygląda u Ciebie cała logistyka związana z tym wyjazdem i załatwianiem wszelkich formalności?
Miałam bardzo mało czasu na zrobienie badań na COVID. Dlatego tak długo czekałam z podaniem informacji o moim starcie. Wszystkie inne formalności już dawno miałam za sobą, ale bez tego testu nie mogłabym wystartować.
Czy to wyróżnienie będzie dla Ciebie dodatkową motywacją na trasie?
Oczywiście! Co prawda z tyłu głowy kręci się myśl, o tym, z jakimi nazwiskami spotkam się na linii startu, co jest troszkę onieśmielające, jednak trener powiedział jasno: „musisz stanąć tam bez kompleksów i uwierzyć w siebie”. Dokładnie tak postaram się zrobić, wystartować najlepiej jak potrafię i wykorzystać szansę, jaką dostałam.
Lista startowa elity kobiet mistrzostw świata w Hamburgu
W jaki sposób w dalszej perspektywie te sobotnie doświadczenie może Ci pomóc w rozwoju sportowym?
Myślę, że ten start da mi wielką motywację do pracy, żeby z każdym kolejnym wyścigiem takiego formatu piąć się w górę światowego rankingu. Potraktuję go jako mały przedsmak tego, czego mogę doświadczać, jeśli będę solidnie i racjonalnie pracować.
Z jakim nastawieniem staniesz na starcie w sobotę?
Na linii startu stanę z myślą, o jak najlepszym występie, ale bez presji o miejsce. W tym wypadku nie wiem, czego oczekiwać, ale sam fakt startu w takich zawodach jest czymś niesamowitym. Chciałabym po prostu w pełni wykorzystać to, co wytrenowałam i być dumna z rezultatu.
Czy to będą najważniejsze zawody w dotychczasowej karierze?
Zdecydowanie tak. Start w Hamburgu będzie najważniejszym w moim życiu.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne