Rozmowa

Jakub Woźniak: Czuję niedosyt po Malborku

Był nastawiony na złamanie czterech godzin na połówce. Niestety nie udało się i skończył na drugim miejscu. Jednak Jakub Woźniak zna tego przyczyny i zamierza wyciągnąć wnioski.

W niedzielę zająłeś drugie miejsce na 1/2IM w Malborku z czasem 4:02:59. Traktujesz to  jako sukces, czy niedosyt?
Zdecydowanie po starcie w Malborku mam niedosyt. Mocno liczyłem na wynik poniżej czterech godzin. Schodząc z roweru, myślałem, że to będzie formalność. Niestety po raz pierwszy w życiu złapałem „bombę” na biegu (śmiech).

Zacznijmy od początku. Jak oceniasz pływanie?
Myślę, że nie popsułem bardzo mocno pływania, ale też nie wspiąłem się na wyżyny. Strata, jaką odnotowałem do Tomka Marcinka (7:45), na ten moment jest akceptowalna. W poprzednich latach było to zwykle 10 minut (śmiech).

Wyszedłeś z wody na 29 miejscu. Czy od razu chciałeś zaatakować na rowerze?
Na rowerze chciałem pojechać „swoje” (śmiech). Trzymałem się założonych watów przez pierwsze 45 kilometrów, a później jeszcze je podkręcałem, bo czułem się naprawdę dobrze.

Czy jesteś zadowolony z etapu kolarskiego?
Nawet bardzo. Ten etap przejechałem z rekordową średnią prędkością 42,3km/h i z rekordową mocą bliską 330W, co daje 4.8W/kg

Jak poszło Ci na bieganiu?
Bieg zacząłem bardzo asekuracyjnie. Pierwszą z trzech pętli przebiegłem po 3.32/km i ciągle czułem się naprawdę dobrze. Planowałem się rozpędzać. Jednak kryzys energetyczny sprawił, że tempo nagle drastycznie spadło w dół i było „po zawodach”. Nie udało się przez to choć odrobinę postraszyć Tomka Marcinka.

woźniak

Zobacz też:

Ola Korulczyk: Ciąża nie wyklucza ze sportu

Na podstawie z tego startu, w której płaszczyźnie widzisz największe rezerwy?
W tym dniu najwięcej straciłem na biegu, ale tylko przez kwestie żywieniowe. Mam świadomość, że ciągle najmocniej muszę pracować nad pływaniem.

Czy po tych zawodach wprowadzisz jakieś zmiany w treningach?
Nie planuję wielkich zmian. Myślę, że droga, którą zmierzam, jest właściwa.

Przyznałeś, że fizycznie i psychicznie byłeś gotowy na złamanie czterech godzin. Jakie błędy przeszkodziły w tym?
Zdecydowanie błędy żywieniowe. Nie wziąłem pod uwagę niskiej temperatury, jaka panowała tego dnia, a to też ma wpływ na nasz wydatek energetyczny.

Doświadczyłeś pierwszy raz zjazdu energetycznego. Czy takie doświadczenie może zaprocentować w przyszłości?
Jak najbardziej. Będę chciał mocniej „wytrenować żołądek”, żeby w kolejnych startach przyjmować więcej kalorii, bez obaw o rewolucje żołądkowe.

Jakie są Twoje najbliższe plany startowe?
Wysoką formę chcę wykorzystać na lokalne starty tj. Iron Dragon (sztafeta) i Osiek triathlon.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X