Rozmowa

Sandra Kopiczko: Ambicja nie daje mi spokoju

Niedawno walczyła w Czempiniu w ramach MP w duathlonie, debiutując na dystansie średnim. Sandra Kopiczko na trasie mierzyła się nie tylko z rywalkami, ale również z dokuczającymi kolkami.

Kilka dni temu rywalizowałaś w Czempiniu, na dystansie średni w ramach mistrzostw Polski w duathlonie. Jakie masz odczucia po tym starcie?
Słyszałam legendy o tych zawodach i dystansie. Teraz mogę stwierdzić, że nie są to krasnoludki, czy smoki, a naprawdę potężne zawody, z rzadko spotykaną atmosferą. Naprawdę zachęcam każdego do uczestniczenia w tym wydarzeniu na przyszły rok.

Z jakim nastawieniem jechałaś do Czempinia?
Nie ukrywam, że miałam spore obawy. Były one związane głównie z rowerem. Po ostatnim starcie w Rumi nie wyglądało to najlepiej. Dodatkowo, był to mój debiut na tym dystansie. Wzbudzało to ekscytację, ale też respekt, ponieważ dużo osób wypowiadało się o nim, jak o naprawdę dobrym wyzwaniu.

Mimo tego stresu jak wyglądała sama rywalizacja z Twojej perspektywy?
Dziewczyny mocno zaczęły pierwszy kilometr wyścigu. Trochę dałam się zakleszczyć na starcie. Nie chciałam też szarżować. Natomiast po około 2km tempo się ustabilizowało, a ja weszłam na własne obroty. W sumie byłam zadowolona, że tak się to potoczyło, bo mogłam na końcówce zwolnić i ‚spokojniej’ wejść na rower. Plus mieć dobrym czas biegania jak na mnie. Na rowerze wiedziałam, że muszę uciekać. Zdecydowanie pracowałam na  pierwszej pętli. Mimo to już pod koniec pierwszej połowy, Pani Ewa doścignęła mnie, a ja za bardzo nie miałam nic do gadania. Starałam się tracić jak najmniej na reszcie dystansu, ale wiatr nie pomagał. Zaczęła mnie także łapać kolka. Nie przeszkadzała na trasie kolarskiej, ale spodziewałam się, że pewnie będzie doskwierać mocno na ostatnim etapie.

Jak sobie radziłaś sobie z tą kolką na biegu?
Z T2 wybiegałam jeszcze z bardzo bojowym nastawieniem i rzuciłam się w pościg. Widziałam,  jaki dystans dzieli mnie od drugiej zawodniczki i nie był on aż tak niemożliwy. Choć wszystkie moje plany zniweczyła kolka, która znacznie zaczęła się pogłębiać po 4km. Od tamtej pory, był to truchto-marsz, z okrzykami bólu i hiperwentylancji, lub w ogóle jej braku (śmiech).  Gdyby nie Maciek, to nie chcę myśleć, jakby się to potoczyło. Na siódmym kilometrze kolka puściła i mogłam biec. Niezbyt długo, bo już ostatnie 2km walczyłam z kolką barku, co również mnie poskładała jak poprzednia. Finalnie 3 miejsce open, z zawodniczkami PRO. Może coś z tego jeszcze wyjdzie, zapraszam do  trzymania kciuków!

Jak oceniasz ten wynik?
Oceniam go na solidne 4-, z jednej strony bardzo się cieszę, że to ja uzupełniłam podium, a z drugiej ambicja nie daje mi spokoju.

Jakie wyciągnęłaś wnioski po tych zawodach?
Co do wniosków, myślę że jeszcze dużo pracy przede mną szczególnie na rowerze. Także żywienie startowe i około startowe daje pole do manewru, aby nie ryzykować powtórki z rozrywki.

To nie pierwszy start w tym sezonie. Jak oceniasz początek tegorocznych startów?
Ciężko mi jednoznacznie, a szczególnie obiektywnie stwierdzić, jak oceniam początek tegorocznych startów. Nie były to imprezy docelowe, ale ważne. Uważam, że nie pokazałam się na nich ze złej strony, ale wiem, że stać mnie na więcej.

Kiedy planujesz kolejne starty?
Będzie to jeden z głównych startów tego sezonu, a mianowicie Mistrzostwa Polski AG na 1/2IM w Sierakowie. Marzyły mi się MŚ na tym dystansie, niestety Nowa Zelandia przekracza moje możliwości finansowe. Dlatego gorąco zastanawiam się nad ME, które odbędą się w Talinnie. Reszta, jeszcze się tworzy, mimo ograniczeń portfela. Na pewno nie zabraknie mnie na imprezach z cyklu Garmin Iron Triathlon, na które zachęcam do zapisów i ścigania ze mną na pięknych traskach oraz Enea Bydgoszcz, na która dostałam zaproszenie, za co bardzo dziękuję! Do zobaczenia na trasie.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X