Rozmowa
Trending

Gustav Iden dla TriathlonLife.pl: Głód sukcesu rośnie

Przed rywalizacją w IRONMAN 70.3 Warsaw partnerzy medialni mieli okazję do rozmowy z Gustavem Idenem. Krzysztof Kajetanowicz z TriathlonLife.pl oraz Mateusz Puka z Wirtualnej Polski wzięli sympatycznego Norwega w dwa ognie. Dowiedzieli się m.in. dlaczego nie spieszy mu się do wygrywania, z czym najtrudniej sobie radził w trakcie kontuzji i kto wygra igrzyska w Paryżu.

Mateusz Puka, Wirtualna Polska: W jakiej jesteś obecnie formie? Jak porównałbyś ją do formy szczytowej?
Gustav Iden, mistrz świata Ironman i dwukrotny mistrz świata Ironman 70.3: Do szczytowej formy sporo mi brakuje. Ten tydzień był zresztą tygodniem testowym: we wtorek zrobiłem rowerowy, w środę pływacki, a wczoraj [rozmawiamy w piątek poprzedzający zawody Ironman 70.3 Warsaw – przyp. red.] biegowy. Z drugiej strony choć do pełni formy jeszcze daleka droga, to przynajmniej udało mi się zrobić test biegowy do końca; za poprzednim podejściem ból [ścięgna Achillesa – przyp. red.] zmusił mnie do przerwania próby, a teraz był minimalny.

Poza samą kondycją w bieganiu liczy się też efektywność. Po przerwie w treningach biegowych krok może wyglądać tak samo, ale zostaje niewielka część mięśni, która nie odpala się w takim rytmie jak powinna.

MP: To znaczy, że ciągle zmagasz się z kontuzją ścięgna Achillesa?
GI
: Tak, ale w minimalnym stopniu. Biegam coraz więcej, robię postęp, a ból się zmniejsza.

Nie wie jak wrócić do formy po kontuzji

MP: Jak powrócić po tak nieudanym sezonie jak poprzedni?
GI
: Nie wiem. To moje pierwsze doświadczenie z powrotem po kontuzji. Dopiero się tego uczę. Karierę rozpocząłem w wieku 16 lat i do zeszłego roku ani razu nie byłem kontuzjowany. W latach 2019-2022 robiłem ciągły postęp. Nie przegrałem ani jednych zawodów na długich dystansach. Kroczyłem od zwycięstwa do zwycięstwa, zaliczyłem 10 wygranych z rzędu. Naprawdę trudno poradzić sobie w sytuacji, w której po takich czterech latach nagle masz problem nawet z ukończeniem zawodów. Nadal szukam recepty na udany powrót. Od ostatniego mojego poważnego biegania minął rok.

Krzysztof Kajetanowicz, TriathlonLife.pl: Na Majorce planowałeś bufety pokonywać marszem, w końcu jednak defekt roweru nie pozwolił Ci do nich dotrzeć. Czy w niedzielę też zamierzasz maszerować wzdłuż punktów nawadniania? Czy czujesz presję wyniku?
GI: Mimo, że od Majorki minęły zaledwie cztery tygodnie, z bieganiem jest u mnie już lepiej. Spodziewam się lepszego występu niż ten, który planowałem przed miesiącem – widzę szanse na to, żeby pobiec w tempie 3:40/km przez 15 kilometrów, a potem może przyspieszyć.

Swoją drogą żałuję, że na Majorce po prostu nie wziąłem ze sobą na rower pompki. Miałem pecha – złapałem dwie gumy i inaczej niż zawsze to bywało, przebicie nie uszczelniło się samo. To był mój pierwszy kapeć od bardzo dawna. Przed zawodami w Warszawie zmieniłem więc opony i tym razem zabieram na trasę pompkę.

Co do presji wyniku, w ogóle jej nie czuję. Moi sponsorzy są wyrozumiali, choć jeśli nie osiągnę czegoś przez kolejny rok, to dobrze nie będzie.

KK: W tym roku wybierasz się do Kona na Mistrzostwa Świata Ironman i żeby potwierdzić ważność slota, zamierzasz ukończyć dwa wyścigi Ironman 70.3. Miała to być Majorka i Warszawa?
GI: Niezupełnie – 70.3 Warsaw nie planowałem. Drugie zawody potrzebne do walidacji to 70.3 Les Sables we Francji za kilka tygodni, a Warszawę traktuję jako „bonus”.

Wcześniej [przed DNF na Majorce – przyp. red.] brałem pod uwagę start w 70.3 Warsaw, ale trener i ja byliśmy zdania, że 9 czerwca to zbyt wczesny termin po ukończeniu 70.3 Mallorca. Tyle że Majorki nie ukończyłem, co stworzyło mi świetną okazję do startu w stolicy Polski, na który miałem ochotę. W pewnym sensie miałem więc szczęście, że na Majorce złapałem gumę.

To trochę dziwne, ale po raz pierwszy jestem w Polsce. Podróżowałem po całym świecie i nigdy wcześniej tu nie dotarłem.

KK: W zeszłym roku Polskę odwiedziła Twoja koleżanka z Norwegii Solveig Løvseth i wygrała Igrzyska Europejskie.
GI
: Zgadza się. W Warszawie jest Vetle [Thorn], Solveig, z którą dziś potrenowaliśmy pływanie, a także Casper [Stornes]. Moim zdaniem Casper wygra 70.3 Warsaw – jest w dobrej formie, choć nie w każdych zawodach to widać. Wśród kobiet wygra Solveig.

Iden twierdzi, że jest realistą

KK: Ty więc nie wygrasz?
GI: Nie, nie przyjechałem tu po zwycięstwo, poza tym widzę, w jak dobrej formie jest Casper.

MP: Trudno musi być przyjechać tu bez nadziei na wygraną komuś, kto ma naturę zwycięzcy, tak jak Ty – jeden z najlepszych zawodników świata.
GI: Tak, ale mam też realistyczne podejście do treningu i wyników. Jestem zwycięzcą, bo trenuję, żeby nim być. Teraz też próbuję trenować, żeby wygrywać, ale wiem, jak trudno jest dojść do tego etapu. Strona mentalna jest ważna w triathlonie, ale żeby wygrać, nie wystarczy po prostu powiedzieć sobie „wygram w ten weekend i koniec”. Trzeba być w sytuacji, w której możemy to powiedzieć.

Oczywiście ambitne nastawienie [Gustav użył zwrotu „aggressive mindset” – red.] pomaga i nie raz pozwalało mi samą determinacją wygrywać zawody, których wygrać nie powinienem, ale czasem biegam na progu po prostu zbyt wolno, żeby móc wygrać samym nastawieniem. Nie jest ono wszystkim – ważniejszy jest trening.

MP: Jak więc zdobyć motywację do treningu, gdy przeżywasz wydarzenia zeszłego roku, gdy trudno się zmobilizować, zmagasz się z problemami w życiu, a na horyzoncie starty?
GI
: Nie chcę wszystkiego zwalać na pecha, ale miałem go trochę. Czasem trudno się zmotywować, ale bardzo pomaga to, że widzę postęp i jestem coraz mocniejszy. W zeszłym roku przeżyłem jednak okres treningu, w czasie którego bardzo się starałem, a liczby były coraz gorsze, podczas gdy mnie ogarniało coraz większe zmęczenie. W takiej sytuacji o motywację bardzo trudno. Natomiast nawet niewielki postęp znacznie ułatwia mobilizację.

MP: Czy można powiedzieć, że najgorsze już za Tobą?
GI: Tak, jest zdecydowanie lepiej. Trzeba pamiętać, że tak w życiu jak w sporcie postęp nie jest liniowy. Nie zawsze się poprawiamy – zdarzają się różne rzeczy: kapeć, kraksa itp. Teraz natomiast jestem na krzywej wznoszącej.

KK: W jednym z wywiadów mówiłeś, że aby wygrać w tym roku Mistrzostwa Świata Ironman w Kona, trzeba będzie pobiec maraton po rowerze w czasie 2:30 lub niewiele gorszym. Czy stać Cię na taki wynik?
GI
: Tak, nadal uważam, że mnie na to stać.

Nie chciał podpisać umowy z T100, bo…

KK: Inni zawodnicy światowej czołówki przeważnie startują w serii T100 albo Ironman Pro Series, natomiast Ty wracasz do formy, starasz się o walidację slota do Kona i trenujesz z myślą o tym starcie. Czy koncentracja na Hawajach pomoże Ci w konfrontacji z zawodnikami, którzy przez cały sezon mają dużo innych celów?
GI: To zależy. Zwykle w triathlonie na krótkich dystansach startowało się dużo, a na długich – 2-3 razy w sezonie. Niektórzy, decydując się na tyle startów na długich dystansach, sporo ryzykują. Widać to po zawodnikach, którzy łapią kontuzje, co wcześniej im się nie zdarzało, albo są zmęczeni, wycofują się z zawodów, jak Anne Haug, która miała ścigać się w ten weekend. Nie wiem, czy u zawodników wypadających z list startowych jest to kwestia kontuzji, czy oszczędzania się na mistrzostwa świata, ale ryzyko jest.

Z drugiej strony moim zdaniem starty należą do najlepszych treningów. Pozwalają zdobyć doświadczenie, poprawić taktykę, nauczyć się wyciskania z samego siebie maksimum. Więc jeśli ktoś umie poradzić sobie z tą liczbą startów, to ryzyko warto podjąć w imię korzyści, jakie z nich płyną.

MP: Czy żałujesz, że nie wystąpisz na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu?
GI: W sumie już od dawna wiedziałem, że nie pojadę do Paryża, więc z poczuciem straty już sobie poradziłem. Zresztą czułbym się gorzej, gdybym teraz był w świetnej formie i uważałbym się za kandydata do podium na igrzyskach, a nie mógł na nich wystąpić. Jestem na tyle daleko od formy, że nie miałbym tam czego szukać.

MP: Czy Twoim głównym celem nadal jest medal olimpijski, czy będzie go zbyt trudno zdobyć?
GI
: Moim zdaniem zdobycie medalu w Los Angeles [w 2028 r.] nie byłoby niemożliwe, ale pytanie, czy warto się o niego starać. Na krótkich dystansach widzę w zasadzie regres. Może dlatego, że ostatnio ścigałem się więcej na długich, ale wydaje mi się, że seria WTCS stała się nieco nudna. Wciąż jednak najważniejszym wydarzeniem w triathlonie są igrzyska. Pytanie, czy warto, żebym przez dwa lata startował tylko na krótkich dystansach z myślą o jednych zawodach – wyścigu olimpijskim. Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Ściganie na długich dystansach uważam za bardziej ekscytujące, do tego są mistrzostwa w Kona. Mógłbym więc zdobyć medal w Los Angeles, o ile miałbym więcej frajdy ze startów na krótkich dystansach innych niż same igrzyska.

KK: Ostatni okres to sukcesy Norwegii na krótkich dystansach, na przykład kwalifikacja sztafety na Igrzyska dzięki zwycięstwu Norwegów na Pucharze Świata w Huatulco trzy tygodnie temu. Jednocześnie zawodnicy z krótkich dystansów jak Casper Stornes czy Solveig Løvseth wygrywają wyścigi na połówce, np. 70.3 Indian Wells w zeszłym roku. Czy uważasz, że Twoje koleżanki i koledzy będą przechodzić na długie dystanse.
GI: Uważam długie dystanse za niezwykle kuszące, bo można zdobyć rozgłos, sponsorów i pieniądze.

Niektórym może się wydawać, że zawodnicy mają duże wsparcie krajowych związków triathlonowych, ale federacji norweskiej brakuje pieniędzy, więc reprezentowanie naszego kraju w zawodach World Triathlon to żaden luksus. Poziom sportowy jest niesłychanie wysoki, można pojechać na zawody do Japonii, zająć 21. miejsce i nic nie zarobić, a każdego roku człowiek staje się coraz starszy. W przypadku juniorów wydatki pokrywają rzecz jasna rodzice.

Jednocześnie wszystko jest w pewnym sensie proste, ale zawodnik zbliżający się do trzydziestki musi też zacząć myśleć o finansowej stronie życia. To naturalna ewolucja sportowej kariery zawodnika.

Nauczyłem się, że to ja decyduję

KK: Wracając do zeszłego roku, który był dla Ciebie okropny – czy z tego okresu wyciągnąłeś jakieś lekcje, czy po prostu wolałbyś o nim zapomnieć?
GI: Zdecydowanie wyciągnąłem z niego wnioski. Musimy zarządzać życiowym stresem, pamiętając, że wszystko albo zabiera energię, albo ją daje. Trzeba oceniać, co daje radość, a co ją odbiera i podejmować rozsądne decyzje. Od lat wyznaję maksymę, że wygrywanie to wybór [Winning is a choice] i ostatnio lepiej wiem, jakie wybory warto podejmować. Oczywiście niektórych zdarzeń sobie nie wybieramy, ale wtedy możemy zadecydować, co zrobić w sytuacji, w której zostaliśmy postawieni. Tego właśnie się nauczyłem. Zarządzania życiem.

KK: Zatem wygrywanie nie tylko nadal jest wyborem, ale jest nim w dwójnasób?
GI: Wygrywanie to nadal wybór, a teraz muszę teraz wybierać moment, w którym będę wygrywał. Pewnie mógłbym przez miesiąc potrenować niezwykle ciężko i wygrać parę wyścigów, ale mając 28 lat, nadal jestem dość młody, a triathlon chcę uprawiać do czterdziestki. Nie chodzi mi o to, żeby kosztem dużego obciążenia wyrwać jedno zwycięstwo, ale żeby zarządzić swoim życiem, znaleźć drogę powrotu po kontuzji i wygrywać przez 10 kolejnych lat. Dlatego mi się teraz nie spieszy. Może przegram ileś zawodów, jak w najbliższy weekend w Polsce – bo niemal na pewno nie wygram ani tutaj, ani w Les Sables za kilka tygodni – ale za to będę wygrywał większość swoich startów w przyszłym sezonie. Nie od razu Kraków zbudowano.

MP: Czy nadal zdarza Ci się trenować z Kristianem Blummenfeltem?
GI
: Tak, w poniedziałek jedziemy prosto w góry do Font Romeu, choć oczywiście trenować będziemy według odrębnych planów. Kristian będzie przygotowywał się do igrzysk w Paryżu z naszym partnerem treningowym.

Kristian za wolno biega, ale i tak wygra

MP: W jakiej Kristian jest formie? Czy nadal jest faworytem Igrzysk Olimpijskich?
GI: Tak, ale jeśli oglądaliście jego ostatnie zawody, to widać, że nie biega tak szybko jak ścisła czołówka i obaj wiemy, że zdobycie złota będzie wymagało od niego dużo pracy. Liczyliśmy u niego na lepszy start sezonu. Rzecz jasna, w Cagliari złapał kapcia, a biegnąc na 30. miejscu, gdy można zdobyć najwyżej 25. lokatę, trudniej się zmobilizować niż walcząc z takim samym bólem, ale w prowadzącej grupie. W każdym razie spróbuję przygotować go odpowiednio do Igrzysk [śmiech].

MP: Czy obecność Kristiana Cię mobilizuje, czy bardziej, z uwagi na jego lepszą od Twojej formę, deprymuje?
GI: Tak też może być, że biegniemy razem i po 2 kilometrach Kristian jest całe okrążenie przede mną. Czasem wybiega tak daleko do przodu, że naprawdę zaczynam myśleć, że powrót do formy zajmie mi niesłychanie dużo czasu. Próbuję wtedy przypomnieć sobie o tym, że Kristian jest czołowym zawodnikiem świata; szczególnie na treningach ten człowiek to potwór. Staram się zatem podchodzić do tematu pozytywnie, choć tak jak mówisz, bywa to niełatwe, a nawet niemożliwe, bo niekiedy czuję się przy nim jak amator.

MP: Ile teraz trenujesz tygodniowo?
GI: Biegam 40-50% objętości, jaką zwykle biegałem, na rowerze wyjeżdżam może 80% normy, a pływam tyle co zwykle, więc wychodziłoby nieco ponad 20 godzin w tygodniu. Jest więc miejsce na zwiększenie objętości.

Do końca sierpnia wracam do normalnej objętości – jeśli możemy wtedy, utrzymując tę normalną objętość, zwiększyć intensywność i poprawiać moje wyniki tydzień w tydzień aż do zawodów w Kona, to wszystko to może się skończyć dobrze.

KK: Jeśli po Kona PTO zaproponuje Ci kontrakt na starty w serii T100 w roku 2025, czy przyjmiesz propozycję?
GI: Trudno powiedzieć. Trochę zależy to od treści kontraktu. Umowy na ten rok nie podpisałem z powodu ciągnącej kontuzji, a PTO oczekuje od zakontraktowanych zawodników określonej liczby startów. Dla mnie wygrywanie to wybór i nie zdecydowałem się na starty w T100, bo nie chciałem dokładać sobie obciążenia potrzebnego do przygotowania się do pierwszych startów w Miami, San Francisco i Londynie.

Wszystko zależy więc od mojego nastawienia w danym momencie. Dla mnie Mistrzostwa Świata Ironman nadal są największym wydarzeniem roku i chociaż pojawienie się PTO było czymś wspaniałym, a organizacja ta zmienia nasz sport, to nie jestem w stanie z całą pewnością powiedzieć, czy taki kontrakt bym podpisał, czy nie.

Kupił dom i motocykl

KK: Mam jeszcze jedno pytanie. Gratulacje z powodu kupna domu – robi wrażenie. Kupiłeś też motocykl, a nasi czytelnicy chcieliby wiedzieć, czy poza adrenaliną i prędkością przyczyną jego kupienia jest chęć potrenowania szybkiej jazdy rowerem za motocyklem lub umożliwienia takich treningów Kristianowi?
GI: [śmiech] Chyba kupiłem nie taki motocykl jak trzeba – do treningu lepszy byłby skuter. Ale dla mnie jazda za Kristianem to jak trening za motocyklem, ten człowiek to praktycznie maszyna! Może nie taka jak mój Kawasaki, ale prawie.

MP: Życzę Ci zatem powrotu do pełnego zdrowia, który zdaje się zajmie jeszcze chwilę.
GI: To prawda, też z powodu słabego przepływu krwi przez ścięgna, który powoduje, że leczenie ciągnie się bez końca. Wystarczy popatrzeć na Alistaira [Brownlee], który zmaga się z problemami z Achillesem od 10 lat. Gdy to samo dokucza zawodnikowi rok w rok przez dekadę, trudno sobie z tym poradzić mentalnie. Dlatego mi się nie spieszy – chcę wrócić do pełnej sprawności i wygrywać przez kolejnych 10 lat, tym bardziej, że mogę sobie na ten brak pośpiechu pozwolić. Mam to szczęście, że od czasu zwycięstwa w Kona [w 2022 roku – przyp. red.] jestem w dobrej sytuacji finansowej. Ale co by było, gdyby kontuzja wydarzyła się trzy lata temu, zanim poprawiły się moje finanse? Nie miałbym tego bezpieczeństwa i czułbym, że muszę wygrywać, wygrywać, wygrywać.

Triathlon jest sportem dla ludzi głodnych sukcesu, zmotywowanych, a ja mam poczucie, że dość długo już podchodzę do tego sportu na luzie. Jest tak dlatego, że w zeszłym roku przeżywałem ogromny stres, a chciałem zakwalifikować się na igrzyska, więc zmusiłem sam siebie do tego, aby zrobić krok w tył i zmniejszyć poziom stresu. Teraz jednak na tyle się do tego zmniejszonego stresu przyzwyczaiłem, że trudno przestawić głowę na tory walki i zamienić się w głodnego wilka.

Tym niemniej jestem coraz bardziej głodny sukcesu, apetyt wilka rośnie.

Rozmawiali: Krzysztof Kajetanowicz, TriathlonLife.pl
Mateusz Puka, Wirtualna Polska 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X