Piotr Młynarczyk pokonał 20xIM z połamanymi żebrami
Jakiś czas temu startował na 20xIM, gdzie zajął drugie miejsce. Podsumował po czasie tamten start, choć nadal odczuwa jego skutki.
Czy doszedłeś w pełni do siebie po niedawnym starcie na 20xIM?
Tak i nie. W zasadzie zaraz po zawodach czułem się na tyle dobrze, że przebiegłem jeszcze około 50km jako pacemaker dla innych zawodników. Jednak po powrocie do domu odczuwałem ból w klatce piersiowej, który był następstwem wypadków rowerowych (w sumie miałem ich 3). Po wizycie okazało się, że podczas pierwszego z nich na około 1800-1900km połamałem i stłukłem żebra z lewej strony. To utrudniało mi normalne poruszanie się i oddychanie podczas dalszej części zawodów. Wcześniej myślałem, że po prostu są mocno stłuczone. Okazuje się, żeby żebra dobrze się zrosły, potrzebny jest odpoczynek i regeneracja przez minimum 8-12 tygodni.
Jak wspominasz ten start w Szwajcarii?
W dużym skrócie to była jedna wielka przygoda, gdzie poznałem wielu wspaniałych ludzi. Tam głównym celem było ukończyć zawody i dobrze się przy tym bawić.
Jak przebiegał etap pływacki?
Pływanie odbywało się na otwartym 50 metrowym basenie. Praktycznie cały etap pływacki przebiegał w pełnym słońcu i wysokiej temperaturze. Mimo że jestem bardzo słabym pływakiem, to udało mi się przepłynąć dystans poniżej założonego czasu 48h, dokładnie 47 godziny i 30 minut. Podczas pływania miałem 2 drzemki, łącznie na około 10 minut.
Kiedy pojawiały się pierwsze problemy lub kryzysy na etapie kolarskim?
Pierwsze problemy pojawiły się na około 1000km, gdy zacząłem odczuwać tzw. “Shermer’s Neck” – czyli głowa zaczęła bezwładnie opadać w dół, ponieważ mięśnie szyi nie pracowały poprawnie. Po jakimś czasie mój support zaopatrzył mnie w kołnierz ortopedyczny. Został wykonany z butelki, pianki pływackiej, szarej taśmy i trytytek. Ostatnie 38h jazdy na rowerze przejechałem ciągiem w tym kołnierzu. Warto wspomnieć również o trzech wypadkach rowerowych. To właśnie podczas pierwszego z nich poważnie uszkodziłem sobie żebra.
Co było najtrudniejsze podczas etapu kolarskiego?
Myślę, że brak możliwości jechania na lemondce w pozycji aero po tym, jak miałem uraz związany z szyją, a także bolące żebra po wypadkach rowerowych.
Jak przebiegał bieg?
Początek biegu był utrudniony z powodu kontuzji rowerowych. W trakcie biegu dzięki wsparciu masażystki z innego zespołu – udało się przywrócić sprawność i zwiększać tempo, a także kilometraż. To przełożyło się na osiągnięcie drugiego miejsca podczas zawodów.
Ostatecznie skończyłeś tamten wyścig w 528:30:16, zajmując drugie miejsce. Czy jesteś zadowolony z tego wyniku?
Najważniejsze jest to, że udało się ukończyć zawody, pomimo różnych kontuzji. Zdobycie drugiego miejsca jest również ogromnym sukcesem.
Czy to było Twoje największe do tej pory sportowe wyzwanie?
Tak, osiągnięcie takiego wyniku w tak dużym wyzwaniu, jakim są tak długie zawody, jest moim największym sukcesem sportowym.
Czego nauczył Cię ten wyścig w Szwajcarii?
Wyścig w Szwajcarii nauczył mnie jak bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie na różne warunki atmosferyczne, a także odpowiednia strategia w trakcie zawodów.
Na czyje wsparcie mogłeś liczyć w Szwajcarii?
Na zawodach mogłem liczyć na wsparcie żony, a także znajomego. Żona ogarniała wszystkie sprawy organizacyjne oraz żywieniowe. Natomiast znajomy zajmował się przede wszystkim serwisem rowerowym.
Jakie masz dalsze plany sportowe?
Moje dalsze plany sportowe w dużej mierze zależą od tego, jak uda się zorganizować wsparcie finansowe. Podczas ostatnich zawodów mogłem liczyć na pomoc firm takich jak Pol-glass, a także Delta Camper, które znacznie mi ułatwiły start w zawodach.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: Piotr Młynarczyk FB