Wiadomości

Endure Team Duathlon, czyli wyścigowy trening :)

Dobra robota, w świetnej atmosferze i okolicznościach przyrody, czyli zamiast zawodów trening ze ściganiem się w miłym towarzystwie.

Obecny sezon już nie będzie zwykły. Pomimo, że zawody zaczęły się odbywać to skutki pandemii mocno je ograniczają. Limity uczestników są bardzo niskie, listy rezerwowe po pakiety startowe bardzo długie.

Poważne starty we wrześniu

W naszej grupie wiele osób przygotowuje się na poważne starty triathlonowe we wrześniu. Wielu ostatni raz brało udział w zawodach 9-10 miesięcy temu. Zawodnicy potrzebują startów ze względu na przygotowania do celów głównych.

Był nawet mały stresik przed startowy 🙂

Poza tym chyba każdy po prostu chcę znów cieszyć się imprezami sportowymi, bo to lubi. I te potrzeby skłoniły mnie do zorganizowania wewnętrznego duathlonu dla podopiecznych. Stwierdziłem, że samemu można zrobić to co jest potrzebne, a przy okazji fajne. Starannie wybrałem trasę – pętla biegowa 1750m po osiedlowych ścieżkach oraz pętla rowerowa 12km po szerokiej, płaskiej a więc “szybkiej” mało uczęszczanej trasie. Ustaliłem dystans odpowiednio do potrzeb i okresu treningowego, taki odpowiednik dystansu olimpijskiego w triathlonie, ale bez pływania: 3.5km (bieg) + 36km (rower) + 7km (bieg).

Nudy nie było

Parę tygodni wcześniej mieliśmy sprawdziany osobno na rowerze i bieganiu. Tym razem wybrałem układ duathlonu, aby zbliżyć się do specyfiki triathlonu. Przez to przy okazji rywalizacja była ciekawsza, bo słabsze strony w jednej dyscyplinie można było nadrobić drugą. Pogoda nam dopisała, było słonecznie i wietrznie. Nie wszyscy chętni mogli przyjechać. Na linii startu stanęło ostatecznie 12 osób, każdy z odpowiednim planem do wykonania. Zaczęło się jak na prawdziwych zawodach, bo emocje sprawiły, że pierwszy kilometr biegu wyszedł bardzo szybko, jakieś 20”-30”/km powyżej planu i rozsądku. Ale dystans to zweryfikował.

Jakaś ta odległość między zawodnikami mała, ale za dwa zdjęcia się poprawili 🙂

Było ciekawie. Pierwszy bieg to był dopiero początek i na rowerze następowały liczne przetasowania w stawce. Wiało mocno, przez co nie było nudno pomimo płaskiej trasy. Oczywiście umowa była na jazdę non drafting. Po pierwszym biegu na prowadzeniu był Łukasz Sosnowski a na rowerze przewagę powiększył pokonując 36km ze średnią prędkością 42.3km/h. Drugi bieg był już dla niego formalnością. Ale nie dla wszystkich.

Gruz w nogach

7km po bardzo mocnym rowerze i pierwszym biegu było wymagające. Chyba każdy odczuł w nogach, to co na prawdziwych zawodach po zejściu z roweru, czyli tzw. gruz. I o to chodziło. Aby wesprzeć zawodników na trasie uruchomiliśmy bufet z izotonikami. Rywalizacje wygrali faworyci, czyli Ania Halska i Łukasz Sosnowski. Jednak nie to było najważniejsze. Główne cele były dwa dla każdego z osobna: sprawdzenie obecnej formy oraz mocny bodziec treningowy, symulacja startu na miarę możliwości. Rywalizacja w grupie miała pomóc wejść na najwyższe obroty. I to udało się doskonale. Wyniki indywidualne w odniesieniu do osobistych możliwości wyszły bardzo dobrze. Chyba u większości pękła granica ograniczeń, którą trudno przekroczyć na samotnym treningu.

Po wyścigowym treningu wszyscy byli zadowoleni z siebie 🙂

I można naprawdę było poczuć namiastkę imprezy sportowej. Był mały stres, rywalizacja, ściganie, a nawet drobne nagrody dla każdego uczestnika. Zrobiliśmy też losowanie o dwa bony do wykorzystania w restauracjach ‘Czemu Nie’ oraz ‘On the Wok’ w Gdyni.

Cenne informacje

Dla niektórych było to nawet lepsze, niż typowe, duże imprezy sportowe, bo było kameralnie, serdecznie i autentycznie. Dla mnie był to bardzo udany event. Od strony trenerskiej dostałem dużo cennych informacji o podopiecznych. A przy okazji zrobiliśmy dobrą robotę w świetnej atmosferze i okolicznościach przyrody.

Tomasz Spaleniak

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz również
Close
Back to top button
X