Tragiczny koniec wyprawy. Śmierć w górach
Dominik Bogdanowicz nie żyje. Nie takiego końca poszukiwań oczekiwali najbliżsi triathlonisty i przyjaciele. Mężczyzna zginął w górach.
Dominik Bogdanowicz 10 lutego wyjechał do Austrii. Dzień później aplikacja Garmin odnotowała jego aktywność. Od tamtego czasu nie było z nim kontaktu. Rodzina powiadomiła policję. Rozpoczęły się poszukiwania triathlonisty, które trwały dwa tygodnie. Niestety, w poniedziałek nadeszła najsmutniejsza z możliwych informacji. Ciało mężczyzny wypatrzyła z helikoptera ekipa patrolująca pasmo górskie.
“Ciało dostrzeżono podczas rutynowego patrolu śmigłowca w paśmie Karawanki na granicy Słowenii i Austrii. Znajdowały się w pobliżu góry Mittagskogel (nazywanej także Kepa). Jak poinformowano, zaginiony wędrował górskim szlakiem po stronie austriackiej. W poszukiwania zaangażowani byli funkcjonariusze Słowenii oraz Austrii” – poinformował portal Siol, powołując się na informacje komendy policji z Kranja.
– Wszystko wskazuje na to, że zmarły spadł podczas przeprawy przez niewielki wąwóz. Do wypadku doszło poniżej granicy śniegu, na terenie stromym i miejscami śliskim. W ostatnich dniach na tej wysokości panowały niskie temperatury i występowały opady – podała tamtejsza policja.
Dominik Bogdanowicz miał 28 lat i pochodził z Warszawy. Był ambitnym triathlonistą, który między innymi wygrał klasyfikację generalną na dystansie 1/4 w Lotto Triathlon Energy w 2023 roku (na zdjęciu).
Rodzinie i przyjaciołom składanym wyrazy współczucia. Nie ma słowa, które jest w stanie wyrazić ból po stracie ukochanej osoby.
Marcin Dybuk