Rozmowa

Tomasz Szala: W czerwcu nie byłem w stanie chodzić

Jeszcze w czerwcu zastanawiał się nad zakończeniem przygody ze sportem, a kilka dni temu zakończył tegoroczne starty w Ironman 70.3 Indian Wells. Ten sezon nie był łatwy dla Tomka Szali.

Mając na względzie wszystkie okoliczności przed tym startem, jak oceniasz ostatnie zawody w tym sezonie, w Ironman 70.3 Indian Wells?
Biorąc pod uwagę fakt, że w czerwcu nie byłem w stanie chodzić i zastanawiałem się, czy kończyć przygodę ze sportem, to start uważam za udany. Liczyłem na lepsze pływanie, co na pewno pozwoliło by mi osiągnąć lepszy czas na rowerze.

Przed tym startem miałeś jakieś obawy związane z brakiem rytmu startowego, czy przebytych problemach zdrowotnych?
Tydzień przed miałem delikatny ból w okolicy miejsca złamania. To sprawiło, że musiałem nieco odpuścić z treningami. Na szczęście ból okazał się powieziowy i w 3 dni minął. Zdecydowanie stresowałem się dużo bardziej niż zwykle zawodami, ponieważ był to dla mnie wyścig po dłuższej przerwie. Nie do końca wiedziałem, jak się potoczy.

Czy na trasie odczuwałeś jeszcze skutki niedawnej kontuzji?
Na trasie ani przez chwilę nie myślałem o kontuzji. 

Z której części wyścigu jesteś najbardziej zadowolony?
Zdecydowanie z biegu, tam dałem z siebie praktycznie wszystko. Ze środkowej części roweru również jestem zadowolony cyferki napawają optymizmem. Jedynie okresy, gdy się ubierałem i wpadałem w “grupy”, były dużo słabsze.

Jakie wyciągnąłeś wnioski nie tylko po tych zawodach, ale całym sezonie?
Sport to turbo ciężka praca i wymaga dopięcia wielu szczegółów na ostatni guzik, aby móc ścigać się z najlepszymi.

Jaki to był dla Ciebie sezon?
Czuję, jakby to były dwa sezony. Kontuzja zakończyła pierwszą część i pomiędzy startami miałem pięć miesięcy przerwy. Włożyłem ogrom pracy w poprawę pływania, która nastąpiła. Jednak czym więcej zaczynałem biegać, tym bardziej czułem, że pływanie znów się pogarsza,  ot triathlon.

W ostatnim czasie zmieniłeś trenera i obecnie trenuje pod okiem Marcina Stanglewicza seniora. Co Cię zdeterminowało do takiej decyzji?
Z Kubą Czaja trenowałem razem 3.5 roku. Kuba ma pozytywną energię i wiedzę, jednak czułem, że potrzebuję czegoś nowego i bardziej spersonalizowanego. Poznałem Marcina  kiedyś na konferencji trenerów w Spale, gdy dawał wykład. Już wtedy myślałem że fajnie by było z nim współpracować.

Jakie widzisz różnice między obecnym, a poprzednim trenerem w sposobie treningu i samej filozofii trenerskiej?
Obecnie moje treningi znacznie bardziej opierają się o pomiar laktatu. W porównaniu do poprzedniego okresu trenuję na nieco mniejszych intensywnościach na biegu i większych na rowerze oraz mniejszych na pływaniu. Natomiast zadania same w sobie są nieco dłuższe. Aktualnie treningi dużo bardziej przypominają specyfikę zawodów, do których się przygotowuję.

Jakie cele postawiłeś sobie razem z nowym trenerem?
Celem jest kwalifikacja na Mistrzostwa Świata Ironman.

Czy z trenerem macie już ustalony jakiś zarys przygotowań do sezonu 2024?
Kształtuje się plan na sezon. Prawdopodobnie w styczniu/lutym chciałbym potrenować w cieple. W marcu zgrupowanie na wysokości. W kwietniu zawody na długim dystansie.

Zbliżamy się do okresu świątecznego. Czego Ci życzyć z okazji Świąt Bożego Narodzenia?
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzyłbym sobie zdrowia, motywacji i oczywiście sporej sumy pieniędzy na przygotowania i wydatki związane ze sportem.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne, Tomasz Szala FB

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X