Zibi Szlufcik: W tym roku w Challenge Roth padnie rekord świata
Przed nami jedna z najważniejszych imprez triathlonowych w roku: Challenge Roth. Rozmawiamy z Zibim Szlufcikiem, szefem Challenge Family m.in o zawodach, powrocie do ścigania Jana Frodeno, czy rynku triathlonowym w czasie pandemii.
Zibi jako były sportowiec zawodowy nadal uprawiasz sport, rywalizujesz. W trakcie LOTTO Challenge Gdańsku po raz kolejny wystartowałeś w sztafecie. Zadam prowokujące pytanie: Chce Ci się jeszcze?
Wydaje mi się, że najlepszą inwestycją jest dbanie o własny organizm. Jako prezydent Challenge Family muszę też poznawać zawody od środka. To jest bardzo ważne. Rozmowa z zawodnikami, sprawdzenie, jak to funkcjonuje od wewnątrz, dla mnie to jest okazja do obserwowania zawodów. Opowieści innych uczestników to jedno, a własne doświadczenia to drugie.
Jak oceniasz tegoroczną edycję LOTTO Challenge Gdańsk?
Te zawody w zeszłym roku dostały nagrodę najlepszej imprezy roku Challenge Family. W tym plebiscycie zwycięzcę wybierają zawodnicy. Dobrej opinii uczestników nie można kupić, a ona jest najważniejsza. Trzeba po prostu zapracować na najlepszą ocenę wśród zawodników. Muszę przyznać, że trasa w Gdańsku jest bardzo dobra. Z każdym rokiem jest lepiej i jestem przekonany, że Challenge Gdańsk za kilka lat będzie należeć do tych najważniejszych imprez w Europie.
Challenge Family stawia na rodzinę. Czy to jest sposób na promocję triathlonu?
Tak. W rodzinny sposób staramy się budować zawody. Rozmawiając z zawodnikami naszych imprez na całym świecie, dowiesz się tego samego, czyli tego, że czuli się swobodnie i dobrze zaopiekowani przez organizatorów. Zawodnik nie jest numerem, czy tylko wpisowym, ale jest człowiekiem. Staramy się każdego szanować. Mówię do wszystkich dyrektorów imprez, aby innych traktowali w ten sposób, jak sami chcieliby być potraktowani. To jest nasza dewiza.
W tym roku Jan Frodeno wraca do Roth. Jest mocna obsada i zapowiadają się ekscytujące zawody.
Muszę przyznać, że wszystkie imprezy Challenge Family mają ciekawe obsady. W Roth zawsze jest niesamowita konkurencja. Z jednej strony mamy niesamowitych profesjonalistów, a z drugiej amatorzy mogą stanąć na starcie z tymi najlepszymi zawodnikami na świecie. To jest czynnik motywujący ludzi, aby uprawiać triathlon.
Ekscytujesz się powrotem Jana Frodeno do Roth?
To jest piękna sprawa. Jan Frodeno, Patrick Lange, Anne Haug, czy Sam Long, to są niesamowici zawodnicy. To tylko pokazuje, jak ogromne znaczenie mają zawody Challenge Roth. Dla każdego profesjonalisty zwycięstwo w Roth należy do najważniejszych w karierze.
Kiedy w Roth padnie nowy rekord świata?
W tym roku. Prosta sprawa (śmiech). To zależy od wielu czynników. Patrząc na profil, trasa w Roth wcale nie jest taka łatwa.
Jaka jest Twoja ocena światowego triathlonu po pandemii?
Kiedy zaczęła się pandemia i rynek był zamknięty, powiedziałem, że najtrudniejszy będzie pierwszy rok po pandemii i tak jest faktycznie. W kolejnym sezonie zaobserwujemy odbicie się od tego gorszego czasu. W trakcie pandemii najlepiej sprzedawał się w sklepach sprzęt sportowy, rowery, kaski, buty do biegania. Ludzie byli aktywni i to zaprocentuje. Jednak w tej chwili, kiedy w końcu wszelkie obostrzenia zostały zniesione lub poważnie ograniczone, to w pierwszej kolejności ludzi korzystają z możliwości spotkania się ze znajomymi w restauracji, z wyjścia do teatru, kina. Dopiero w kolejnym kroku poszukają aktywności, także sportowych i to się wydarzy za kilka, kilkanaście miesięcy, wtedy też wrócą lub rozpoczną przygodę z triathlonem.
Siedzisz w triathlonie od lat. Jakbyś ocenił to, co w ostatnim czasie w tym sporcie robią Norwegowie?
Co robią? Prosta sprawa – trenują. Nie znam żadnego mistrza świata, czy olimpijskiego, który tak z buta osiągnąłby sukces. Miałem okazję poznać wielu zawodowców z różnych dyscyplin. Kluczem do sukcesu jest ciężka praca. Nie ma drogi na skróty. Norwegowie trenują z głową. Są bardzo skoncentrowani i wszystko kontrolują.
Marcin Dybuk
