Rozmowa

Jak debiutować to w Chinach. I najlepiej wygrać

Przygodę z tri zaczynała w Chinach. W tym sezonie dzięki startowi w Roth przekonała się do kolejnych startów na pełnym dystansie. Marta Kucmierz solidnie przygotowuje się do sezonu 2022.

Jaki był dla Ciebie sezon 2021?
Dziękuję, bardzo udany. Udało mi się wystartować we wszystkich zaplanowanych startach na czterech różnych dystansach. (Roth Challenge, Tallin 70.3, Challenge Gdańsk i Gran Canaria, Silesiaman Katowice oraz Pszczyna plus dwa pół maratony- Warszawa I Amsterdam).

Czy udało Ci się zrealizować wszystkie przedsezonowe cele?
Myślę, że tak. Celem było poprawienie roweru oraz pozycji aero na lemondce. To się udało. Myślę, że pomógł długi wyjazd na Teneryfę oraz yoga.

Czym różnił się ten rok od poprzedniego? 
Pewnie tym, że udało mi się wystartować na zawodach, na których w zeszłym roku się nie udało ze względu na pandemię. W ten sposób dwa starty w tym roku (Roth oraz hora oraz Tallin) były przeniesione z poprzedniego sezonu. W 2021 roku starty były raczej przypadkowe. Co było możliwe, to zrobiłam. Planem był pełny dystans. Kiedy odwołano Roth, a potem był problem z wjazdem do Estonii (2 tyg. kwarantanny) zapisałam się na Malbork i cel został osiągnięty.

W ilu zawodach udało się wystartować?
6 triatlonów (1 pełny, 3x połówka, 1/4  i 1/8)  oraz 3 biegowe, co myślę jest fajna ilością i świadczy już o lepszym planowaniu i poważnym podejściu do każdego startu.

Z którym startem masz najlepsze odczucia?
Zdecydowanie Challenge Roth! Był to mój główny start w tym roku (w 2020 miał to być mój pierwszy długi dystans). Z perspektywy czasu jestem zadowolona z wyniku, czyli 11:14. Przy tym trasa rowerowa była skrócona o 10 kilometrów przez Covid. Chociaż założenia miałam inne. Teraz wiem, że były zbyt ambitne, bo nie przewidziałam takiego przewyższenia. Po samych zawodach wydawało mi się, że już nigdy nie wystartuję na długim, bo jest to ciężki dystans i tyle rzeczy może się wydarzyć, że trudno jest planować wynik. Po dwóch dniach już myślałam o kolejnym. Ponadto samo doświadczenie było wspaniałe. Byłam z bliskimi  osobami. Zawody były na najwyższym poziomie organizacji, miejsce przepiękne i świetna atmosfera- najlepszy doping kibiców, z jakim się spotkałam! Jak wracam myślami do Roth, to już mam ciepłe uczucia nostalgii, a nie bólu i cierpienia (śmiech).

Jakie wnioski wyciągnęłaś po tym sezonie?
W przygotowaniach do sezonu muszę skupić się na jednej lub dwóch rzeczach, bo nie da się wszystkiego poprawić. Jedynie to daje niepotrzebną presję. W zeszłym roku był to dla mnie rower, a w tym roku są inne cele.

Przygotowujesz się już do kolejnego sezonu. Skąd decyzja o skupieniu się na technice biegowej oraz treningu siłowym?
Po Roth stwierdziłam, iż najwięcej tracę na biegu. Więc postanowiłam to poprawić. A co lepszego, niż zaczynanie od podstawy, czyli techniki biegowej. Jeżeli tego nie poprawię, to myślę, że ciężko będzie pracować bezpiecznie nad prędkością. Zaczęłam współpracować z Sandrą Michalak. Widzę, że ma to sens. Oczywiście to wymaga pracy własnej, bo trener może tylko powiedzieć, co jest nie tak i zadać ćwiczenia. Potem już ode mnie zależy, czy będę je wykonywać regularnie. Siła to kolejny ważny filar triatlonu i mój „sekretny przepis” na kolejny rok.

Bardzo dużo słuchałam i czytałam o treningu siłowym. Jestem absolutnie przekonana do jego wpływu na poprawę ogólnego wyniku w sportach wytrzymałościowych oraz własnej sprawności fizycznej. Cytując jednego z trenerów siły, Mike Olzinski, zawiera ona 5 podstawowych elementów (mobilność+ stabilność, balans+ koordynacja, siła), które prowadzą do wytrzymałości, która to prowadzi do mocy. Ona przekłada się na prędkość, a to jest dokładnie to, czego szukamy w każdym starcie!  Do tego treningu przymierzam się od paru lat, niestety zawsze z brakiem regularności i konsekwencji. W tym roku jest nie ma wymówek. Mój przyjaciel z dzieciństwa, Darek Rzepecki, układa mi treningi i pociąga mnie do odpowiedzialności.

Jak wygląda plan przygotowań do 2022 roku?
Idę według planu trenera Sylwestra Kustra. Ponadto regularnie ćwiczę yogę na zajęciach grupowych. Chcę, by trening siłowy (nie musi być na siłowni) stał się nawykiem, a tym samym stałą częścią programu. Planuje też znowu spędzić trochę czasu na Teneryfie, bo zakochałam się w tym miejscu zakochałam. To jest fantastyczne do treningów.

Czy masz już ustalone główne cele oraz starty na kolejny sezon?
Tak. Myślę o dwóch Ironmanach (może Gdynia) oraz dwóch połówkach (Samorin Championship oraz Warszawa ) i na pewno jeszcze jakieś inne zawody. Mam tez inne plany.  Nie wiem, czy w ogóle coś się uda zrealizować. Zobaczymy!

Jak znalazłaś się w triathlonie?
Kolega powiedział, że powinnam spróbować, bo dobrze pływam (przez wiele lat dorabiałam sobie jako instruktor pływania i uczyłam też jego córkę), a to jest często największa przeszkodą dla ludzi, by zaczęli triathlon. Musiałam „tylko” nauczyć się jeździć na rowerze oraz biegać. Dał mi mój pierwszy rower- stary GIANT, który miał już kilku właścicieli przede mną. Do dzisiaj jeżdżę tylko na rowerach tej marki.

Kiedy zadebiutowałaś w tri?
W 2016 roku w Chinach. Parę lat po tym jak kolega mnie namawiał, miałam wreszcie więcej czasu i postanowiłam spróbować. Przyłączyłam się do grupy triatlonowej w Szanghaju- Shanghai Triatlon Club. Okazało się, iż był jakiś start sponsorowany (na zaproszenie od organizatorów) w prowincji Gansu, na płn.- zach. części Chin. Znajduje się tam zakończenie Wielkiego Muru Chińskiego. Postanowiłam jechać. Udało mi się kupić strój triatlonowy.  Miałam ten stary GIANT i jakieś buty sportowe. Rower spakowałam w karton, bo lecieliśmy 2000km od Szanghaju.

Pierwszy raz pływałam w akwenie na zawodach. Nie byłam pewna, jak rozłożyć siły. Więc część była żabką oraz pierwszy raz przejechałam na rowerze 40km i przebiegłam 10km. Wiem, że było to trochę szalone, ale po ukończeniu startu poziom adrenaliny był tak wysoki i tak się świetnie bawiłam, że wiedziałam, że jest to dla mnie. Zawody ukończyłam na pierwszym miejscu. Na mecie zameldowałam się z czasem 3:25.  Wiem, że konkurencja była słaba, ale to wystarczyło, bym była „hooked on” triathlon!

Jak wyglądały początki w tej dyscyplinie?
Powoli kompletowałam sprzęt przy pomocy wspaniałych ludzi. Poznałam środowisko triatlonowe i kolarskie. Ze świata imprez i Shanghai „by night”, weszłam w świat sportowy i Shanghai „early in the morning”! W Azji najlepiej trenuje się rano ze względu na korki i/ lub wysokie temperatury. Na początku nie miałam trenera, ponieważ uważałam, że trzeba podchodzić do tego stopniowo i do wszystkiego dojrzeć. Po pierwszych zawodach w Gansu, zapisałam się na olimpijkę w mieście Hangzhou (dość blisko Szanghaju), a potem na połówkę w Hefei (prowincja Anhui- pierwsze zawody pod szyldem Ironman w Chinach) w sztafecie z kolegą. Wówczas popłynęłam. Znajomi z Polski, z którymi tam się poznałam i do dzisiaj mam kontakt, cały czas śmieją się, iż jako jedyna startowałam w kostiumie kąpielowym w wodzie 18C. Wtedy nie miałam jeszcze pianki. Było zimno, ale w sumie czas w pływaniu niewiele do dzisiaj poprawiłam, a mam już piankę i pobiegłam.

Co było dalej?
Potem kupiłam sobie rower szosowy i buty kolarskie. Zaczęłam jeździć z grupami kolarskim, bo nie znałam tras. W sumie nie wiedziałam też, od czego zacząć. Oczywiście nie byłam w stanie utrzymać grupy nawet kilka minut, ale zawsze ktoś zostawał. Pomagał mi i tłumaczył,  co to kadencja, jak jeździć, co kupić, itd. Nie mogę tego nazwać treningiem, a były to raczej ćwiczenia, bo zupełnie przypadkowe. Robiłam, co akurat mogłam. Jako, że mam tendencje rzucania się na głęboką wodę i po Hefei, tak bardzo chciałam zasmakować polówki solo, że zapisałam się na Ironman 70.3 w Dubaju.  Ukończyłam zawody z czasem sześciu godzin.

Do tego spędziłam tam cudowny czas z rodzicami. Potem kolejna połówka w Liuzhou, gdzie udało mi się zakwalifikować na MŚ w IM 70.3 w Chattanoogha. Był to kolejny przełom oraz ekscytacja! Zaczęłam trenować z moim kolegą, który nie był trenerem, ale sam trenował triathlon, ale po MŚ widziałam, że nie działało to najlepiej. Darek Rzepecki polecił mi Sylwka. Od tego czasu trenuję z nim. Udało mi się wystartować także na MŚ w RPA i Nicei. Na pewno miałam dużo szczęścia, iż miałam takie możliwości, ale korzystałam z tego.

Często startujesz w Azji. Skąd pojawił się pomysł na taki kierunek?
Mieszkałam wiele lat w Azji, głównie Chiny, ponieważ studiowałam język chiński. Potem zostałam tam, aby pracować. Stąd wynikały te starty. To był mój dom. 

Jakie kraje udało Ci się odwiedzić przy okazji startów?
Miałam ogromne szczęście i możliwości, by zwiedzić wiele krajów m.in. Tajlandia, wiele pięknych miejsc w Chinach, USA, RPA, Francja, Estonia, Niemcy, Turcja, Singapur, Indonezja.

Który z nich zrobił na Tobie największe wrażenie pod względem turystycznym?
Nie umiem chyba odpowiedzieć na to pytanie. W kilku z tych krajów po prostu mieszkałam. Uwielbiam Azję i bardzo polecam. RPA też było przepiękne!

Do jakich krajów chciałabyś jeszcze pojechać przy okazji triathlonowych startów?
Bardzo chciałabym zwiedzić Amerykę Płd. i mam nadzieje to zrobić przy okazji starów.

Jakie masz jeszcze cele oraz marzenia związane z triathlonem?
Start na Konie, złamać 5h w połówce oraz 11h w pełnym, start w Escape Alcatraz (właśnie zostałam wylosowana).

Czym zajmujesz się poza tri?
Zawodowo pracuję w korporacji amerykańskiej w Belgii. Poza tym lubię podróżować, czytać, spotykać się z przyjaciółmi.

W jaki sposób udaje Ci się wszystko pogodzić?
Lubię i muszę mieć wszystko zaplanowane. W niedzielę wieczorem siadam i planuję cały tydzień. Nie lubię też mieć niewykorzystanego czasu. Każdą godzinę staram się mieć zaplanowaną. Bliskich czasem doprowadza to do szału, ale taka już jestem. Potem mi dziękują, bo dzięki temu udaje nam się bardziej jakościowo wykorzystać i spędzić czas.

Czy w przyszłości chcesz jeszcze spróbować sił w jakiś innych dyscyplinach?
Na razie o tym nie myślę. Jestem stała w uczuciach triatlonowi. Zainwestowałam już w ten sport dużo. Chcę to wykorzystać. Poza tym jest jeszcze tyle do zrobienia, celów do osiągniecia i moich wyników do poprawienia!

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

2 komentarze

  1. Witam i pozdrawiam, super wywiad i historia. Dla mnie wyjątkowo ciekawa, bo sam jeden z pierwszych startów zaliczyłem na olimpijce w Hongkongu, który był moim domem przez pewien czas. Muszę przyznać, że w HK poziom musi być zdecydowanie wyższy, bo na olimpijce pudło w Open dawały czasy sub 2h.

    “W Azji najlepiej trenuje się rano ze względu na korki i/ lub wysokie temperatury.” -> skąd ja to znam 🙂

    Pozdrawiam serdecznie!

    1. Cześć Karol! Dzięki za miły komentarz. W HK nigdy nie udało mi się wystartować, ale wiem jakie są ciężkie warunki bo trenowałam tam jak byłam biznesowo. Nawet rano już upały! Pozdrawiam i powodzenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X