Wiadomości

Nastroje zawodników po pierwszym dniu Triathlonu Sokoła

W sobotę zawodnicy rywalizowali na dystansie sprinterskim. To był pierwszy z dwóch planowanych dni Triathlonu Sokoła. Jak zawodnicy widzieli własne starty?

Najszybszy okazał się Maciej Brzyski (1:00:52). Zwycięzca nie krył zadowolenia po starcie. Oprócz własnego sukcesu był szczęśliwy z postawy podopiecznych, którzy stawali na podium w AG.

Zgodnie z planem

– Pływanie poszło zgodnie z planem. Etap kolarski chciałem pojechać ze średnią mocą 320 W – zdradza po starcie Maciej Brzyski. – Ostatecznie wyszło nieco mniej, bo około 300, ale to pozwoliło utrzymać trzecie miejsce, które zajmowałem po pływaniu i zmniejszyć straty do czołowej dwójki. Po opuszczeniu T2 strata do liderów wynosiła około 30 sekund. Gdy plecy rywali znajdowały się coraz bliżej, zacząłem wierzyć w zwycięstwo – dodaje Brzyski.
Na drugim miejscu znalazł się Filip Szymonik z wynikiem 1:01:05. Jak ocenił wyścig?

Pierwszy na mecie, ale nie wygrał

– Jestem pod wrażeniem organizacji. Pochodzę ze Stalowej Woli, a mieszkam obecnie w Warszawie. Marzyłem zawsze, aby móc rywalizować blisko miasta rodzinnego. Mamy tu niesamowite tereny – mówi po zawodach Filip Szymonik. – Organizacja zawodów w Sokołowie powinna być dostrzeżona przez Polski Związek Triathlonu pod kątem organizacji jakichś mistrzostw, gdy zostanie zmieniona trasa biegowa, która według mnie jest obecnie najtrudniejszą w Polsce. Bardzo pomocni organizatorzy, sprawna organizacja, aż chce się wracać. W wodzie czułem się bardzo pewnie, wskakując trzeci z rolling start. Tempo założeniowe to 1’15/100M, które utrzymałem. Dążyłem do draftu w wodzie tak, jak założył mój trener Massimo Pola, ale zawodnicy przede mną trzymali zbyt wolne tempo. Więc po 200 metrach postanowiłem się odpiąć na przód. Zbiornik był mały, dzięki czemu pozwolił na kontrole tempa bez rwania, dobrze rozstawione boje nawigacyjne.  Przy wyjściu z wody wolontariusze świetnie wykonywali robotę przy wyciąganiu z wody. W T1 zgubiłem szybę z kasku i straciłem kilkadziesiąt cennych sekund. Jednak dogoniłem i później wystąpiła mała tragedia. Spadł mi łańcuch. Wydarłem go z zakleszczonego blatu,  uszkadzając rękę i udało mi się odrobić straty, ale straciłem mnóstwo siły, jadać w pewnym momencie 5w/kg. Na biegu była walka o przetrwanie, bardzo ciężki teren, końcówka do odciny. Interesowało mnie wbiegniecie na metę jako pierwszy. Tak też się stało. Nie wygrałem, ale nie chcę zrzucać na sprzęt i wyżej wymienione historie. Szacunek dla wszystkich startujących. Dla mnie to był mocny test przed mistrzostwami Polski w Rawie Mazowieckiej – kończy Szymonik.

brzyski

Zobacz też:

Najlepsi AG podczas sobotniego Triathlonu Sokoła

Podium uzupełnił Robert Mrozek z rezultatem 1:02:11. Nie ukrywa, że sam start był treningiem. Już za tydzień wystartuje w Rawie Mazowieckiej na MP.

Przetarcie przed mistrzostwami Polski

– Ze startu jestem zadowolony. Sam start traktowałem bardziej jako trening. Ze względu na brak startów na dystansie 1/2 Ironman, zmieniłem plany na pierwszą część sezonu, uczestnicząc w zawodach na dystansie sprint – zdradza Robert Mrozek. – W dobie pandemii zapisy na te zawody ruszyły jako pierwsze. Miejsca rozeszły się w dwa dni. Organizacja stała  na wysokim poziomie. Bezpieczeństwo zawodników zapewnione w 100 procentach. Była  szybka strefa zmian, niemalże błyskawiczna. Atmosfera niezawodna, a sama rywalizacja też była na wysokim poziomie. Gdybym miał się teraz deklarować, to na pewno za rok znów przyjadę. Już za tydzień startuję w Rawie Mazowieckiej, następnie mistrzostwa Polski na olimpijce w Białymstoku i na początku września będzie Gdynia. Na zamknięcie sezonu już bardziej dla zabawy mam zaplanowany swimrun nad Soliną – informuje Mrozek.

brzyski

Zajrzyj do:

Kolejny wypadek kolarzy. Stan chłopców poważny

 

Wśród kobiet najszybsza okazała się Natalia Zych. Ukończyła zawody z wynikiem 1:07:16.

Najważniejsze MP

– Od początku wyścigu czułam zmęczenie spowodowane intensywnym okresem treningowym. Start ten potraktowałam treningowo i zrealizowałam postawione założenia – przyznaje po starcie Natalia Zych. – W wodzie było spokojnie za sprawą rolling startu. Zdecydowałam się na pływanie bez pianki. Na rowerze pojechałam równo, zgodnie z założeniami. Trasa była bardzo fajna, ale nie zabrakło lekkich podjazdów i wiatru. Największym zaskoczeniem okazała się dla mnie trasa biegu. Wiedziałam, że ma być poprowadzona przez las, ale nie spodziewałam się, że będzie tak wymagająca. Wynik biegu nie jest więc zbyt dobry, ale moje samopoczucie w trakcie tego odcinka było dużo lepsze niż na poprzednim starcie. Został mi już tylko jeden mocniejszy trening przed mistrzostwami Polski. W ostatnich dniach przed startem skupię się przede wszystkim na regeneracji, aby w sobotę czuć świeżość. Zamierzam każdy z poszczególnych etapów wyścigu pokonać jak najlepiej potrafię, a na jaki wynik się to przełoży, dowiem się po przekroczeniu linii mety. Na tę chwilę są to dla mnie najważniejsze zawody, bo to od nich zależy, jak będzie wyglądać dalsza część mojego sezonu – kończy Zych.
Drugie miejsce zajęła Alina Klosowicz z czasem 1:15:04. Podium uzupełniła Eliza Pitura (1:18:00).

Pasmo złośliwości

–  Dzisiejszy start był pasmem złośliwości. Tuż przed startem okazało się, że koło, które odebrałam wczoraj z serwisu, puszcza powietrze na całej długości obręczy – mówi Eliza Pitura. – W serwisie nie mieli mleczka do zalania. Moja dętka ma za krótki wentyl do koła ze stożkiem. Na szczęście są mega dobrzy ludzie. Jeden z zawodników dał mi własną dętkę z długim wentylem i panowie szybciutko doprowadzili mój rower do użytku. Mogłam wystartować. Kosztowało mnie to sporo energii, co później odczułam na biegu. Odcinek pływacki poszedł mi jak na mnie bardzo dobrze. Jestem z siebie zadowolona. Z roweru też się cieszę, bo dałam z siebie wszystko i wypracowałam sobie bezpieczną trzecią pozycję. W strefie T2 nawaliłam i zapomniałam założyć pasa z numerem startowym. Musiałam wracać się po niego przez całą strefę. Bieg tym samym wyszedł poniżej moich oczekiwań. Mimo wszystko cieszę się bardzo z dobrego czasu na wymagających trasach i trzeciego miejsca open. Teraz szykuję się na pierwszą w życiu olimpijkę w Kraśniku. Mam nadzieję, że podałam i nie zawiodę sama siebie oraz drużyny – kończy Pitura.

Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X