Rozmowa

Sobczyk: Wiem, gdzie jest mój sufit

W zeszłym roku złamał dziewięć godzin w Malborku – 8:43:15. Do tego wziął ślub. W tym sezonie Sergiusz Sobczyk chce m.in.: ustanowić życiówkę na 1/2IM.

Które zawody najbardziej zapadły Ci w pamięci z 2020 roku?
Malbork. Dowiedziałem się, że wcale nie trzeba wypić sporej ilości alkoholu, żeby zachowywać się w podobny sposób. Wystarczy walczyć do końca na dystansie IM

Czego dowiedziałeś się po zeszłym sezonie?
Tego, że jestem całkiem dobry w Piwnej Mili i może to jest kierunek, który powinienem obrać (śmiech). Poza tym dowiedziałem się, że nie zawsze będąc w dobrej formie, osiągnie się dobre wyniki na zawodach. Oczywiście to był przewrotny rok ze względu na ślub i bardzo ważny okres treningowy (połowa czerwca-połowa lipca) nie zaistniał u mnie. To na pewno miało wpływ na dyspozycję startową, ale trenowałem bardzo solidnie przez większość roku. Nie udało mi się przekuć tego na formę startową, ale jak to mawia mój trener: Co ma wisieć, nie utonie.

Jak oceniasz dotychczasową współpracę z Trinergy?
Nigdy nikt mnie nie przekona do współpracy z innym trenerem. To jest moja ocena współpracy z Trinergy. Olga i Tomek są fantastyczni.

Jakimi słowami trener podsumował sezon 2020 w Twoim wykonaniu?
Tomek Kowalski
poprzedni sezon podsumował zdaniem „Ten sezon był mocno przeciętny” oraz coś w stylu „Powinieneś wrócić do nastawienia na trening jak przed Niceą”. Krótko, zwięzłe i wiadomo, o co chodzi.

Czym się różni ten okres przygotowawczy od poprzedniego?
Trinergy docenia wieloletnią, systematyczną pracę, która niekoniecznie ulega gigantycznym corocznym zmianom. Wejście na wyższy level jest długofalowym procesem i tu nie trzeba fajerwerków. Trzeba systematycznej roboty.

Zobacz też:

Paweł Najmowicz wrócił do normalnych treningów

 

Co chciałbyś w szczególności poprawić przed najbliższymi startami?
Na warsztat poszła moja forma kolarska. Celem jest jeździć sub 2:10 na 1/2IM na trasach jak Gdynia. Sporo roboty przede mną, ale wychodzę z założenia #gohardorgohome, na razie idzie całkiem nieźle!

Ostatniego dnia zeszłego roku założyłeś własną grupę zawodniczą Triathletic Team. Jak rozwija się projekt?
Triathletic Team rozwija się bardzo dobrze. Pracuję z zawodnikami już od kilku lat i w tym momencie drużyna liczy 15 osób w triathlonie i dwie w bieganiu. Tak naprawdę wszystko  powstało pocztą pantoflową, bo od momentu „oficjalnego” założenia Teamu przybył jeden zawodnik.

Co jest dla Ciebie najważniejsze w pracy z zawodnikami?
Znalezienie indywidualnej ścieżki rozwoju opartej na słabych i mocnych stronach zawodnika oraz celach krótko i długofalowych, to jest mój cel w pracy z zawodnikami. Wpisywanie planu na ślepo bez szerszego planu, czy wrzucanie wszystkich do jednego worka to po prostu fuszerka, a nie praca trenera. We współpracy z zawodnikami cenię sobie „chemię” i możliwość bycia sobą, mając na myśli tu trenera i zawodnika. Myślę, że wychodzi to całkiem dobrze, bo wszyscy moi zawodnicy są bardzo ambitnymi amatorami skupione na pracy, ale też dobrze odnajdującymi się we własnym towarzystwie. Każdy z nich zna się bezpośrednio, to też dodaje pozytywnej atmosfery.

Jakie cele sobie stawiacie w debiutanckim sezonie pod nowym szyldem?
Wszyscy moi podopieczni mają jasno obrane cele. Z każdym odbyłem indywidualną rozmowę. Podczas niej pokazałem, jak będzie wyglądać okres treningowy, jakie będą jednostki do wykonania. Wykazałem też okresy ciężkiej pracy, ale też pory na odpoczynek.  Patrząc od strony psychologii sportu, zawodnik świadomy tego, co robi, to również ten, który potrafi bardziej się zmotywować do działania. Na to liczę. Jestem pewny też tego, że jeśli każdy z nich poważnie podejdzie do naszych założeń, to osiągniemy założone cele sportowe. To są nasze cele.

Kiedy planujesz pierwszy start?
Mój pierwszy start to Indoor Triathlon pod koniec lutego, jeżeli pozwoli mi na to zdrowie. Niestety znowu walczę ze stanem podgorączkowym. Pierwszy prawdziwy start miał odbyć się w Wenecji, ale już wiemy, że została przełożona… zatem Bydgoszcz, Sieraków (prawdopodobnie), Warszawa, Susz. Tak będzie wyglądać pierwsza część sezonu. Bardzo chciałem wystartować w Dubaju i do dziś walczę ze sobą, czy nie zapisać się na tegoroczną edycję. Choć nie jest to dla mnie w pełni komfortowe finansowo, dlatego zobaczymy, jak wyjdzie.

Które zawody będą dla Ciebie najważniejsze w tym sezonie?
Susz i Utah – mistrzostwa świata 1/2IM. Nie mam slota i nie wiem, czy zawody się odbędą, ale taki jest cel. Pierwsza część sezonu to będą Susz i drugie MŚ.

Jaki to może być dla Ciebie rok?
W tym roku też czeka mnie wiele zmian, ale nie mogę jeszcze dokładnie zdradzić, o co chodzi. Na pewno to będą kolejne przewrotne 12 miesięcy, ale moim głównym celem tego,  jak i wszystkich poprzednich sezonów jest medal mistrzostw świata 1/2 IM. Do tego chcę poprawić życiówkę na 1/2IM oraz zbliżyć się do czasu 3:50. Na kolejne lata celem będzie  medal mistrzostw Polski open i po tym uznam, że jestem spełnionym triathlonistą. Wiem, że nie będę najlepszy na świecie. Jestem świadomy tego, gdzie jest mój sufit.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X