Rozmowa

Wspomnienie Krzysztofa Ślęzaka w dniu jego urodzin

Porwała go lawina w Tatrach dokładnie 4 miesiące temu. Nie przeżył. Dziś skończyłby 35 lat. Pozostawił po sobie mnóstwo wspomnień. Własnymi podzielił się Marcin Tomczak, wieloletni przyjaciel zmarłego triathlonisty.

Jak poznaliście się z Krzysztofem?
Poznaliśmy się w liceum. Chodziłem z jego starszym bratem do klasy. Między nami była specyficzna więź. Mój brat kumplował się z jego bratem, a ja z Krzyśkiem. Tak to wyglądało. Poznałem go, malując wspólnie graffiti na ścianie. To było nasze pierwsze – jakby nie było związane z adrenaliną – spotkanie.

Dwoje triathlonistów zginęło w Tatrach

Co sprawiło, że między Wami była taka chemia?
Myślę, że dobra chemia buduje się wraz ze spędzanym czasem, wieloma pięknymi lub trudnymi momentami, które się wspólnie przeżywa. Wtedy też, gdy podobnie patrzy się na życie prywatne, zawodowe i sportowe. Tutaj tak było. Co ciekawie, obydwaj mamy zupełnie różnych od nas braci, jeśli chodzi o charakter, którzy też cały czas są ze sobą w kontakcie. Krzysztof pięknie przyciągał, inspirował, ale też często szorstko mobilizował. To było bardzo dobre. Uwielbiałem go za to, że jak byliśmy umówieni na trening, to nie było przebacz. Po prostu realizowaliśmy go, nawet jak mi się nie chciało. On lubił to, że na każdy trening miałem pomysł, nie było trenowania bez celu.

Wspólnie zaczęliście też przygodę z triathlonem?
Zaczęliśmy w podobnym czasie. Przetarłem trochę szlaki, ale to on był motorem przy realizowaniu różnych sportowych wyzwań. Za jego namową dołączyłem z nim do GVT. Warto nadmienić, że był nie tylko zawodnikiem, ale też sponsorem, który wsparł grupę na samym początku jej istnienia. Zaufał Zbyszkowi Gucwie i zaangażował się w projekt o nazwie GVT BMC.

Jakim człowiekiem prywatnie był Krzysztof?
Niesamowitym. Pięknym. Kolorowym. Teraz, jak porównuję go do innych, tak wiele osób wydaje mi się być szarymi przy nim. On miał bardzo charakterystyczny styl. Szedł na całego. Dużo wymagał od siebie oraz innych. To były różne rzeczy: wspierania się, składania się na coś, realizacja planu, bycia solidnym. Prywatnie i zawodowo był energetycznym człowiekiem, który pchał daną inicjatywę. Napędzał wielu ludzi do działania.

Czy ten charakter przekładał się na triathlon oraz funkcjonowanie w Waszej grupie?
Oczywiście, odczuwał wielką potrzebę trenowania. Miał takie pozytywne ADHD. Często trenowałem z nim. Nie potrafiłam utrzymywać jego tempa życia, na szczęście na treningach nie było tak źle. Ciężko trenował z pasji, a nie z obowiązku. Lubił się porządnie zmęczyć. To był jego sposób na reset, w stresujących czasach (chociażby podczas covidu, gdy musiał sporo pracować). Jednocześnie trzymał balans. Wiedział, że i tak nie będziemy już zawodowcami, więc wieczór przy dobrym winie to też część dobrego życia.

W prywatnej rozmowie wspomniałeś, że z pamięci potrafisz zacytować 10 jego charakterystycznych tekstów. Który zapadł Ci najgłębiej w pamięci?
Faktycznie miał mnóstwo różnych tekstów. Nieczęsto nawet posługiwał się własnymi neologizmami. Mnie nazywał Mocnym Marcinem, oczywiście z uśmiechem i delikatnym mrugnięciem okiem w kierunku łechtania mojego ego. Covid to był trudny biznesowo okres dla Krzyśka, niemniej zawsze starał się być optymistyczny i nie użalający się. Mówił do mamy, damy radę: Mama, nie ma miękkiej gry.

Jak wyglądała Twoja ostatnia rozmowa z Krzysztofem?
Nasze ostatnie rozmowy dotyczyły wyjazdu, który planowaliśmy na najbliższy piątek (19 lutego). Mieliśmy lecieć do znajomego Krzysztofa, Piotra Bielińskiego, znanego biznesmena i zapalonego kolarza amatora. Zapraszał nas na wspólne treningi. To miała być uczta sportowa oraz odpoczynek dla głowy. Ostatni okres był ciężki dla mnie oraz Krzyśka w pracy. Cieszyliśmy się na ten wyjazd. Ostatnią rozmowę odbyliśmy w piątek, dzień przed jego śmiercią. Prosił mnie, żebym zarezerwował rowery na miejscu, w Gran Canaria i żebym już jadł normalnie (porzucił dietę ketogeniczną), bo muszę mieć siły na ten rower.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X