Rozmowa

Udany powrót do tri po porodzie

Justyna Barańska jest związana z triathlonem od ponad 20 lat, choć w tym czasie zanotowała dwa dłuższe rozbraty z tym sportem. W poprzednim sezonie powróciła do tej pasji, po urodzeniu dziecka i ma ambitne cele na sezon 2023.

Jak znalazłaś się w triathlonie?
Mój pierwszy start w triathlonie odbył się w roku 1998 roku w Wąsoszach w Mistrzostwach Makroregionu Centralnego. Gdzie jako zawodniczka klubu pływackiego postanowiłam spróbować nowej przygody. Totalnie nie przygotowana sprzętowo wystartowałam z „profesjonalnymi” zawodniczkami , które miały już kolarzówki. Niestety jechałam na zdezelowanym góralu. Efekt końcowy był taki, iż wygrałam kategorię wiekową 14-15 lat i dzięki temu zakwalifikowałam się do kadry makroregionu.

Czy po tamtym starcie złapałaś tri bakcyla?
Złapałam bakcyla i trenowałam triathlon do 24 roku życia i pierwszej poważnej kontuzji. Przez ponad 10 lat startowałam w Polsce gdzie triathlon się dopiero rozwijał. Nie było niebieskich dywanów, szybkich rowerów, pomiarów mocy itd. Cieszyliśmy się tym, co mieliśmy i super się bawiliśmy.

Co zaliczasz do największych sukcesów z tamtych czasów?
Do największych sukcesów tamtych lat zaliczyć mogę vice mistrzostwo Polski, gdzie sam Jerzy Górski wręczał mi medal. Do dzisiaj w garażu stoi mój pierwszy rower, który może służyć dziś raczej jako eksponat niż rower do ścigania.

Jak postrzegasz triathlon?
Triathlon to przede wszystkim piękna dyscyplina, która daje nam możliwość zwiedzania świata, poznawania nowych ludzi. A co ważne w życiu dorosłym, pomaga zwalczyć stresy związane z życiem, a nasze dzieci uczy dobrych nawyków. Moja starsza córka również już od 3 lat trenuje pływanie i wzoruje się na rodzicach (mąż jest kolarzem amatorem).

Po latach wróciłaś do triathlonu. Dlaczego?
W 2019 roku postanowiłam odrodzić swoje pasje, gdyż bez sportu nie potrafimy w domu funkcjonować. Pierwszy start po latach przerwy sprawił mi ogromną radość. Był to okoliczny triathlon który wygrałam OPEN. Więc dodał mi mega skrzydeł i zaczęła się znowu przygoda życia. Stawałam również na podium innych imprez ogólnokrajowych i super się tym bawiłam – niestety przyszła pandemia i mnie wyhamowała.

Co postanowiłaś w tej sytuacji?
Podjęliśmy z mężem decyzje o dziecku, co wiązało się z przerwą w sporcie. Plan był piękny.  Będę trenować tak długo, jak tylko pozwoli mi zdrowie.

Plan się powiódł?
Dużo pływałam i jeździłam na rowerze. Czułam się super. Lata spędzone w sporcie pozwalały być aktywną w ciąży. Mój lekarz odradził mi bieganie w późniejszym okresie ciąży, co według medycyny zapobiega obniżeniu dna macicy. To skutkuje w latach późniejszych nietrzymaniem moczu. Niestety w szóstym miesiącu moja ciąża stała się ciążą wysokiego ryzyka. Więc ostatnie trzy miesiące spędziłam w łóżku, poświęcając ten czas na uzupełnienie zaległości w książkach. Pod koniec lutego urodziłam córeczkę drogą cięcia cesarskiego. To ważny aspekt w powrocie do sportu. Po skończonym połogu (po około 6 tygodniach wróciłam na basen. Celem było głównie zrzucenie wagi, co chyba najbardziej mi przeszkadzało). Był to cudowny czas. Pierwsze pływanie przypomniało mi, jaki jest piękny sport. Powolutku krok po kroku wracałam do kolejnych dyscyplin. Pierwszy był rower.  Najpierw jeździłam sama. Później wróciłam do treningów z mężem i pozostałymi kolarzami,  stając się tak samo szybka jak kiedyś. Przyszedł czas na bieganie, ale dopiero po czterech miesiącach od porodu. Z wykształcenia jestem fizjoterapeutką, dlatego zdaję sobie sprawę,  na co powinna zwrócić uwagę kobieta po porodzie w moim wieku. Pomogło mi to na rozsądny powrót bez uszczerbku na zdrowiu. Najtrudniejsze chwile w powrocie do trenowania były nieprzespane noce. Organizm nie regenerował się tak szybko. Z czasem udało się również to znormalizować.

Kiedy stanęłaś na starcie zawodów po przerwie spowodowanej porodem?
We wrześniu zeszłego już roku wystartowałam w Castle Malbork Triathlon dwukrotnie- w 1/8 IM indywidualnie oraz w sztafecie na pełnym dystansie w konkurencji pływanie. Zakochałam się w tej imprezie. Tam też postanowiłam podjąć współpracę z Ewą Bugdoł.  Znam ją z czasów gdy trenowałam jako dziecko. Z Ewą pracowało się bardzo dobrze, to dzięki niej wróciłam na wysoki poziom. To dzięki Niej miałam wspaniały sezon, ostatecznie plasując się na czwartej pozycji w rankingu Polskiego Związku Triathlonu w kategorii wiekowej K35. Jako kobieta wiedziała, jak postępować z kobietą po ciąży. Dziś ma większe doświadczenie,  które może przenieść na siebie samą, gdyż w listopadzie również została matką.

Jaki był dla Ciebie sezon 2022, pierwszy po powrocie, po porodzie?
Był to naprawdę wyjątkowy czas-dwie wspaniałe imprezy Mistrzowskie – Mistrzostwa Europy w Olsztynie oraz Monachium. Medal Mistrzostw Polski (srebro na sprincie). „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”, dlatego postanowiłam sięgnąć po więcej, z czego wyniknęła też zmiana trenera.

Dlaczego wybór padł na Mateusza Kaźmierczaka?
Mateusz Kaźmierczak pochodzi również z Kalisza. Znamy się od dziecka. Jego współpraca z zawodnikami bardzo mi się spodobała. Ma świetny kontakt z podopiecznymi. Każdy trening jest skontrolowany i w razie potrzeby skonsultowany. Mateusz pełni też rolę w pewnym sensie psychologa. Potrafi podbudować w chwilach zwątpienia, a co najważniejsze rozumie, że każdy z nas AG ma własne rodziny oraz pracę. Skupiamy się obecnie nad założonymi celami na 2023 rok, z przerwą na obecną kontuzje. Jednakże nie oznacza to, że w tym okresie nie robimy nic.

Wspomniałaś o kontuzji. Jak się czujesz?
4 stycznia miałam operację artroskopową kolana, podczas której został usunięty z mojego kolana odłamek kostny, który przez jakiś czas był w moim kolanie (wszystko zaczęło się w listopadzie, gdy wróciłam do domu po zawodach biegowych i ukucnęłam do młodszej córki). Mam wspaniały zespół lekarzy, który szybko przeprowadził operację. Niestety nie ostatnią, ale to już po sezonie 2023.

Na jakim jesteś obecnie etapie powrotu do pełnej sprawności?
Powoli wracam do sił i rozpoczynam rehabilitację. Więc myślę już o powolnym powrocie do treningów. Może za dwa tygodnie wskoczę już do basenu.

Jak wysoko postawiłaś sobie poprzeczkę na sezon 2023?
Postawiłam sobie wysoko cele. Moim marzeniem są Mistrzostwa Świata w Hamburgu na sprincie. Fajnie było by znaleźć się w czołowej trójce PZTRi w Rankingu za 2023 rok. Jednakże będzie o to jeszcze trudniej niż w tym. Pozostaję nadal na krótszych dystansach. Poprzednia trener wybiła mi z głowy Ironmany, zresztą przy dwójce dzieci ciężko jest wygospodarować więcej czasu na długie treningi. Trzeba umieć zbalansować życie codzienne z pasjami.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X