#TRIpytania do Jerzyka. Pracuję nad głową przed Ironman
Jak oceniasz przygotowania zimą? Jak ją przepracowałaś?
Zimę przepracowałam jak zawsze. Trenuje już 14 lat, nic się nie zmienia. Wstaje rano i idę na trening wracam do domu, zajmuje się codziennymi sprawami, trenuje dalej, jem, odpoczywam. W tym roku byłam dwa tygodnie na Gran Canarii gdzie skupiłam się na biegu i 11 dni w Lloret de Mar.
Przygotowujesz się do pełnego dystansu. Na co zwracasz największą uwagę podczas treningów?
Na odpowiednie nastawienie głowy. Trening nie zmienił się zbyt dużo. Jest trochę dłużej i wolniej. Wykonuje założenia mojego trenera Pawła Barszowskiego. On wie jak mnie przygotować najlepiej fizycznie biorąc pod uwagę, to co dzieje się w mojej głowie.
Kiedy i gdzie jest Twój najbliższy start?
Najbliższym startem będzie Challange Samorin na Słowacji. Czyli Mistrzostwa Świata na średnim dystansie federacji Challange Family. Odbędą się 2 czerwca 2019 roku.
Czy już wiesz czy wystartujesz w tym roku w Mistrzostwach Polski, a jak tak, to których?
Jeżeli wystartuję na Mistrzostwach Polski, to będzie to dystans olimpijski. Wszystko zależy od tego jak będę czuła się po moim pierwszym długim dystansie. Start w Challange Roth jest 7 lipca 2019 roku, po czym mam zaplanowane dwa tygodnie odpoczynku. Mistrzostwa Polski są 18 sierpnia i to na drugim końcu Polski. Mało czasu na odpoczynek i zrobienie formy. Ale jak wystartuje to zrobię to tylko dla siebie. To co chciałam zrobić na dystansie olimpijskim w Polsce osiągnęłam ponad wymiar. Teraz już nic nie muszę.
Wróćmy jeszcze do Twojego startu w Chinach. Jak go oceniasz po czasie?
Jak było w Chinach to już wszyscy wiedzą. Jadąc do Liuzhou byłam gotowa na ciężkie ściganie w dobrej stawce. Był to start pierwszej kategorii, a na takich zawodach zawsze jest wysoki poziom. Jak się okazało najlepsze dziewczyny z listy nie dotarły. Dlatego starałam się wygrać te zawody z przewagą. Choć nie spodziewałam się, że w takiej pogodzie poprawie czas o cztery minuty w porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy ścigałam się w ramie w ramie do ostatnich metrów z Imogen Simmonds.
Marcin Dybuk
foto Paweł Marcinko