Z dedykacją dla zmarłego Wojciecha Kozłowskiego
Na pełnym dystansie zwycięstwo odniósł miejscowy zawodnik Marek Kowalczyk z czasem 9:11:49. Wyprzedził Pawła Mazura o 37 sekund , a Michała Sowę o 8:10.
Udany debiut
– Był to mój pierwszy start na pełnym dystansie. Jestem bardzo zadowolony z przebiegu zawodów – powiedział TriathlonLife.pl szczęśliwy Paweł Mazur. – Wiedziałem, że stać mnie na dobry rezultat w granicach 9.30. Na części pływackiej, razem z trenerem Sebastianem Najmowiczem założyliśmy, żeby przepłynąć równo spokojnym i w dobrym tempem. Okazało się to moim życiowym pływaniem. Nigdy wcześniej w takim komforcie nie kończyłem zawodów. Rower jechałem zgodnie z założeniami. Choć miałem lekki kryzys na 150 kilometrze. Bieg zacząłem z pełnym komfortem. Na trzeciej pętli, po aplikacji żelu, tempo spadło. Zaczęły się problemy żołądkowe. Ostatecznie musiałem skorzystać z toalety. Wiedziałem, że mam niewielka stratę do Marka Kowalczyka. Kiedy rozpoczynałem ostatnią pętle biegową, strata wynosiła około 1,5 minuty. Zacząłem odrabiać , ale niestety trochę zabrakło. Miałem go cały czas w zasięgu wzroku. Wiedziałem, że czuje mój oddech na plecach. Zabrakło 37 sekund. Szczerze gratuluje Markowi. Walczył do końca. Był to rok niezwykle dla mnie udany. Kończę sezon triathlonowy. Czas na złapanie chwili oddechu – dodaje.
W rywalizacji kobiet na pełnym dystansie najlepsza była reprezentantka Chorwacji Marina Jurjevic. Ukończyła zawody z rezultatem 10:01:14. Podium uzupełniły Sabina Bartecka (11:13:40) i Brytyjka Grażyna Monaghan (11:36:46).
Trudne warunki sprzyjały
– To mój drugi pełny dystans w tym roku. Wcześniej, 15 czerwca robiłam Diablaka. To był mój główny start – przyznała TriathlonLife.pl Sabina Bartecka. – Diablak jest najtrudniejszym Ironmanem w całości rozgrywanym w Polsce. To zawody górskie z przewyższeniami ponad 6 tysięcy metrów. Jestem pierwszą Polką, która ukończyła zawody i rekordzistą trasy. Borówno potraktowałam, jako start kontrolny i sprawdzian na płaskiej trasie. Od niedawna mam czasówkę. Chciałam zobaczyć jak mi pójdzie na tak długim dystansie. Najtrudniejszy był dla mnie bieg. W tym elemencie czeka mnie mnóstwo pracy. Po Diablaku zabrakło czasu na dobre przygotowanie. Pływanie zrobiłam w spokojnym tempie. Byłam czwarta. Ale po rowerze awansowałam na drugie miejsce. Nie oddałam go do końca. Trasa rowerowa nie była łatwa. Mimo to, trudne warunki mi sprzyjają. Potrafię się zmobilizować na końcu. Za trzy czeka mnie tygodnie Festiwal Biegowy w Krynicy i Bieg 7 Dolin – zdradza dalsze plany.
Maciej Brzyski został tryumfatorem na dystansie średnim. Zwycięstwo dało mu czas 4:18:26.
Start dedykowany zmarłemu Wojciechowi Kozłowskiemu
– Jestem bardzo zadowolony. Plan został wykonany w 100 procentach. Dobrze rozłożyłem siły i utrzymywałem równe tempo. To był klucz do sukcesu – przyznaje TriathlonLife.pl Maciej Brzyski. – Nie było większych problemów. Podczas przygotowań większy nacisk postawiłem na treningi biegowe i pływackie. W tych dwóch dyscyplinach zanotowałem progres. Jeśli miałbym czegoś się przyczepić, to część kolarska była przyzwoita, ale bez błysku. Myślę, że tutaj mam największe rezerwy. Wynik mnie satysfakcjonuje. Jestem w dobrej formie. Ten start to pokazał. Teraz jeden dzień wolnego, a później cztery dni spokojnych treningów. W weekend mam dwa starty na krótszych dystansach w Sandomierzu i Kraśniku. Zwycięstwo dedykuje Wojtkowi Kozłowskiemu tragicznie zmarłemu w wypadku samochodowym, triathloniście, przyjacielowi wszystkich entuzjastów tej dyscypliny – dodaje.
Na drugim miejscu zawody ukończył Mariusz Jurkiewicz z rezultatem 4:21:16. Podium uzupełnił Paweł Skorupa (4:24:29).
Start na przetarcie przed Malborkiem
– Jestem zadowolony bardziej z trzeciego miejsca w open na dystansie 1/2IM, niż z samego startu – powiedział TriathlonLife.pl Paweł Skorupa. – Na rower wychodziłem na 37 pozycji. Więc wiedziałem, że czeka mnie ostra pogoń za rywalami. Po 20 kilometrach części kolarskiej, byłem już piąty. Starałem się jechać równo do samego końca. Najmniej zadowolony jestem z biegu. Wyszedł zdecydowanie poniżej oczekiwań. To nie był mój dzień na dobre bieganie. Na ostatnich czterech kilometrach, udało mnie się podkręcić tempo i awansować na trzecie miejsce. Start w Bydgoszczy traktowałem, jako przetarcie przed ostatnim startem w sezonie zawodami w Malborku na dystansie ½. Tam planuję powalczyć o " życiówkę ". W Bydgoszczy startowałem pierwszy raz. Polecam tę imprezę. Na pewno wrócę w przyszłym roku – zapowiada.
Maria Hajnos – Małecka zwyciężyła na tym samym dystansie w rywalizacji kobiet. Zwycięstwo zapewnił jej czas 4:43:30.
Zwycięstwo mimo problemów
– Moim najważniejszym założeniem przedstartowym to było pilnowanie, aby nie rozpocząć następnych konkurencji zbyt mocno – dzieli się przemyśleniami z TriathlonLife.pl Maria Hajnos – Małecka. – 1/2IM to jednak długi dystans. Najmniejszy błąd może kosztować duże straty czasowe. Jestem bardzo zadowolona z tego aspektu. Dałam z siebie wszystko. Cały wyścig wspominam bardzo dobrze. Choć na każdej z dyscyplin, mój organizm dawał mi znaki. Na pływaniu złapała mnie kolla. Na rowerze lekko doskwierał prawy mięsień czworogłowy uda. Podczas biegania dla odmiany lewa łydka. Na szczęście te małe dolegliwości nie przekreśliły wygranej. Mój organizm był świetnie przygotowany na te zawody, dzięki współpracy z trenerem Jakubem Czają. On nie odpuszcza i ja też. Taka mieszanka musiała zaowocować wygraną. Przed każdymi zawodami moją krew w żyłach mrozi myśl, o jakimkolwiek defekcie roweru. Wstyd się przyznać, ale nawet nie umiem zmienić dętki. Taka awaria wykluczy mnie z każdych zawodów. Kiedy odstawiam rower w T2, już wiem, że jest dobrze. Do startu w TRIMINATORZE został cały miesiąc. Myślę, że trener przez ten czas jeszcze mnie pomęczy. Popracujemy mocno w górach. W końcu będę mogła pobiegać po moich ukochanych Gorcach i Tatrach. Rower TT odwieszę na ścianę. Szosówka zostanie odkurzona z grubej warstwy kurzu. Razem poszusujemy po Podhalańskich pagórkach. Mam nadzieję, że start w Radkowie pójdzie po mojej myśli. Oby tylko nie złapać gumy – kończy z nadzieją.
Podium uzupełniły Małgorzata Kącka (4:46:31) oraz Aleksandra Sypniewska – Lewandowska (4:47:14).
Pomyłka zabrała wygraną
– Chciałam poprawić rezultat z Elbląga. Tam pogoda nie pozwoliła mi na bieg na miarę moich możliwości. Teoretycznie się to udało. W praktyce nie było tak kolorowo – tłumaczyła TriathlonLife.pl po zawodach Aleksandra Sypniewska – Lewandowska. – Wyścig wyszedł idealnie. Optymalne pływanie, dobra moc na rowerze, bardzo dobry bieg oraz szybkie strefy zmian. Tylko jedna rzecz mi nie wyszła. Powinnam dostać medal za gapiostwo. Pomyliłam trasę rowerową. Skręciłam na trasę IM dokładając cztery kilometry. Straciłam siedem minut. Przejechałam ponad 94 km. Potem było połączenie chęci rezygnacji z przekorą. Ostatecznie wygrałam z głową. Zaczęłam gonić. W efekcie dało to trzecie miejsce. Oczywiście jest niedosyt. Odliczając pomyłkę, zrobiłabym drugi raz w karierze wynik, może nawet poniżej 4:40. Dawało by wygraną. Ale los mi zagrał na nosie. Przyjmuję to z pokorą i uśmiechem. Wystartuję jeszcze w Krynicy Morskiej. Na tych zawodach zakończę sezon – zapowiada.
Michał Urbański tryumfował na dystansie sprinterskim z czasem 1:03:56. Wyprzedził Jakuba Kubińskiego (1:04:41) oraz Tomasza Bednarczyka (1:04:59).
Brak formy nadrabiany walką
– Dałem z siebie sto procent. Zdecydowanie nie jestem w szczytowej formie. Dlatego trzeba było nadrabiać jej brak walką do samego końca – twierdzi Jakub Kubiński. – Od początku rywalizacji musiałem gonić oraz uciekać. Dlatego rywale pomogli utrzymać wysoki poziom motywacji przez całą rywalizację. Sam start wyszedł bezproblemowo. Ale sporym wyzwaniem był etap kolarski przejechany na pożyczonym od kolegi rowerze. Skończyłem już sezon startów, które miały najwyższy priorytet w rocznym planie. Jestem po dłuższej przerwie spowodowanej organizacją Enea Bydgoszcz Triathlon oraz wakacjami. Z tego względu bardziej bawię się sportem. Staram się czerpać, jak najwięcej przyjemności z każdego startu. W najbliższym czasie skupię się na podszlifowaniu formy kolarskiej oraz biegowej. Niewykluczone, że wystartuję jeszcze na Mistrzostwach Polski w duathlonie – dodaje.
Angelika Kowalska okazała się najszybszą kobietą na tym dystansie. Ukończyła zawody z czasem 1:12:09.
Drugie zwycięstwo z rzędu
– Bałam się tego startu. Impreza z każdym rokiem cieszy się wyższym poziomem startujących – ocenia zwyciężczyni. – Czułam presję obrony miejsca w kategorii open z zeszłego roku. Jestem bardzo zadowolona z wyniku zwłaszcza , że wracam w tym sezonie po kontuzji. Więc nie mam zrobionej zimą bazy biegowej. Jednak wsparcie ze strony całego zespołu i trenera na trasie daje zastrzyk energii. Organizacja zawodów oraz kibice nie zawiedli. Start zaliczam do bardzo udanych. Za tydzień wystąpię w Przechlewie, a później w Malborku oraz Mistrzostwa Polski Grup Triathlonowych w Śremie. Tam, jako TRISPACE TREK będziemy po raz piąty bronić tytułu Mistrza Polski. Postaram się powtórzyć wynik z przed roku i stanąć na najwyższym miejscu w kategorii AG – zapowiada.
Podium uzupełniły Joanna Żmich-Fórmaniak (1:16:35) oraz Natalia Bentkowska (1:17:23).
Sztafety na starcie
Drużynowa rywalizacja odbywała się na tych samych dystansach, co indywidualna. Na sprincie najszybsi okazali się Krzysztof Bałc, Paweł Sojecki oraz Artur Smotryk z rezultatem 1:07:33. Drugie miejsce zajęła drużyna w składzie Wiktor Michalski, Krzysztof Nowak i Mateusz Czerniak (1:20:22). Podium uzupełnili Hubert Trzebiński, Witek Szulc, Marek Gabryszak (1:35:33).
Drużyna w składzie Piotr Formaniak, Maciej Król i Michał Wiwatowski zwyciężyła na dystansie średnim z czasem 4:26:14. Podium uzupełnili Andrzej Gummer, Marcin Chleborowicz, Michał Gościniak (4:27:37) oraz Wiktor Michalski, Jakub Filipiak, Jacek Warpiński (4:32:42). Na najdłuższym dystansie zwyciężył klub Meble Włoskie Szajnochy (9:01:26). Wyprzedzili zespoły Szwagierski Team Poznań (9:25:12) oraz CTL Logistics Team (9:40:28).
Przemysław Schenk
foto: Ocean Lava Triathlon Polska Bydgoszcz-Borówno
Czytaj także: