TOP10 na MŚ, ale z niedosytem
![](https://triathlonlife.pl/wp-content/uploads/2025/01/Screenshot-2025-01-05-at-15-16-56-Facebook.png)
Poprzedni rok zakończył startem w Mistrzostwach Świata Ironman 70.3. Michał Twarowski powraca pamięcią do tamtego startu, ale ma już pierwsze plany na kolejny sezon.
Czy opadły już emocje po ostatnim starcie w Nowej Zelandii w ramach Mistrzostw Świata Ironman 70.3?
Trochę już tak. Do tego tych kilka dni pozwoliło ochłonąć i przemyśleć, co poszło dobrze, a co mógłbym poprawić.
Ostatecznie skończyłeś te zawody na ósmej pozycji w kategorii M50-54. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten wynik?
To był dość trudny wyścig z uwagi na ostre słońce podczas biegu. Wynik, jaki osiągnąłem, jest daleki od mojej życiówki z tego roku na dystansie 1/2IM. Mimo tego nadal uważam, że stać mnie na więcej. Myślę, że na nieco słabszy wynik od oczekiwanego miał wpływ termin zawodów, czyli nasza zima. Chodzi o to, że większość przygotowań do tego startu robiłem pod dachem: basen, trenażer i często już bieżnia by nie złapać przeziębienia.
Jak przebiegał sam wyścig z Twojej perspektywy?
Pływanie miałem bardzo dobre, podobno w T1 przesunąłem się o 40 pozycji. Natomiast rower, jak na te warunki nie był najgorszy, ale na bieganiu prawie mnie odcięło.
-
Zobacz też: Mikołaj Luft: Ten sezon był przełomowy
Która część trasy była dla Ciebie najbardziej wymagająca?
Właśnie jako najbardziej wymagającą część zawodów wskazałbym bieg. Pomimo, iż to moja ulubiona część wyścigu, to nie udało mi się wykorzystać potencjału. Po trzech kilometrach miałem ochotę nawet się zatrzymać przy bufecie (pod górkę), ale jakoś się przemogłem. Lekko zwolniłem i niestety nie udało się już wrócić do zakładanego tempa poniżej 4min/km.
Jakie wyciągnąłeś wnioski po zawodach w Nowej Zelandii?
Niestety, ale powtarzający się już wniosek ze startów zagranicznych i w innej strefie czasowej mam taki, że powinienem popracować nad lepszą regeneracją tuż przed zawodami. W Nowej Zelandii nie było to łatwe z uwagi na zmianę czasu o 12h, zamianę pór roku z późnej jesieni na wiosnę, zmianę klimatu i odżywiania oraz słabsze spanie na innym materacu… To na pewno znacząco wpłynęło na wynik.
Jaki to był rok dla Ciebie pod względem sportowym?
W zasadzie ten rok miałem przetrenowany pod kątem długiego dystansu IM. Więc krótsze starty nie wychodziły zgodnie z planem, ale nie były też priorytetem. Na 11 różnych startów krajowych aż dziewięć razy byłem na pierwszym miejscu i dwa razy na drugim w kategorii wiekowej.
Czy udało Ci się zrealizować wszelkie plany oraz założenia na sezon 2024?
Zrealizowałem wszystkie główne starty w sezonie, czyli Mistrzostwa Challenge Family w Roth z życiówką na tym pełnym dystansie IM ukończyłem na 7 miejscu w kategorii. Wywalczyłem Mistrzostwo Polski na dystansie długim w Malborku. Mistrzostwa Challenge Family w Samorin na dystansie 1/2IM również ukończyłem z poprawioną życiówką na 4:14:16 na 5 miejscu, oraz Mistrzostwa Ironman 70.3 w Taupo kończę na 8 pozycji.
Nad którymi aspektami głównie zamierzasz się skupić w przygotowaniach do kolejnego sezonu?
Generalnie nie odpuszczam ani nie faworyzuję żadnej z dyscyplin, więc treningi będą dość równo rozłożone. Wiem, że warto popracować nad lepszym ustawieniem roweru, zwłaszcza poprawie lemondki i zyskami aerodynamincznymi na rowerze oraz ćwiczenia ogólnorozwojowe i aspekty regeneracji i utrzymania dobrej kondycji.
Jakie stawiasz sobie cele sportowe na 2025 rok?
Nie mam na razie nic konkretnego w planach na 2025 rok. Tym razem nie będę robił długich dystansów, czyli priorytetem będą wszystkie ciekawsze starty od sprintów do połówki w MP. Zobaczymy, jak się ułoży grafik zawodów. Na pewno postaram się wystartować w ME w duathlonie w Rumi. Mam już slot na Mistrzostwa Challenge w Samorin, no i kusi mnie Mistrzostwo IM70.3 w Marbella.
Rozmawiał: Przemek Schenk
fot. materiały prywatne