Rozmowa

Tomek Marcinek: Szczerość to podstawa i gwarancja sukcesu

Ten sezon był jego piętnastym w triathlonie. Tomek Marcinek przyznaje, że był inny od pozostałych, bo nie miał docelowego startu. Choć ma ustalone cele na sezon 2023.

Za Tobą 15 sezon w triathlonie. Jak go oceniasz?
Tak to prawda, trochę minęło już tych lat, patrząc na to, że zaczynałem jako junior młodszy i dotrwałem do dziś na szczęście bez kontuzji. Sezon inny niż wszystkie, nie miałem w tym roku docelowego startu. Bardziej skupiłem się na zawodnikach, którzy ze mną trenują i pominąłem kilka imprez w tym sezonie.

Czy zrealizowałeś wszystkie cele na ten sezon jako zawodnik?
W tym sezonie nie miałem głównego startu. Jedynie chciałem dobrze wypaść na lipcowych MP w Poznaniu. Tam trafiłem formę, a skończyłem z urazem na 70km roweru i musiałem zejść z trasy, a reszta jako tako, lecz bez docelowego startu. Nie ma co szaleć z oceną, czy był to dobry sezon albo nie. Dla mnie jako zawodnika, który jeszcze w 2020 roku mierzył w jak najlepsze starty za granicą z dużą wiarą, że dam radę i powalczę, to nie oceniam go ekstra z racji tego, że nie startowałem w serii IM itd. w tym roku.

Jaki to był dla Ciebie sezon jako trener?
Super praca ekipy w tym roku. Na przestrzeni całego roku było tak dużo wspaniałych  wyników, że czasem jestem pod wrażeniem ekipy, którą buduję całym sercem. Tak się pokazuje i walczy o jak najlepsze miejsca. Cieszy mnie też fakt, iż Ci, co wchodzą w ten sport, z początku mają strach w oczach, jak to będzie, a po pracy ze mną wiem, że są gotowi i tego strachu na pierwszym triathlonie jest mniej. Tak mocno na mnie to wpływa, jak widzę, że kolejne osoby powiedzą mi dzięki Tomek, pomogłeś mi wyjść z nałogu. Pomogłeś zrzucić kilogramy, ukończyć pierwszy triathlon czy też po prostu powiedzą dzięki, to dużo znaczy.

Z czego jesteś najbardziej zadowolony z przebiegu tego sezonu?
Z tego iż na każdych zawodach, gdzie startowaliśmy, pokazaliśmy się jako drużyna, wygrywając kilka imprez. Do tego indywidualne jednostki, które wchodzą na coraz to wyższy  poziom sportowy, dzięki czemu mogą wygrywać, czy stawać na podium.

Jakie wyciągnąłeś wnioski po tym sezonie jako trener i zawodnik?
Szczerość to podstawa i gwarancja sukcesu. Trening jest wszystkim, najlepiej jak go realizujesz. Wtedy wiem, że wynik osiągnie dana osoba, czy ja sam. Ciągle trzeba ustawiać poprzeczkę wysoko, a ja jako zawodnik wiem, że muszę celować w najwyższy szczebel.  Dlatego chcę, żeby Iron Team był coraz to lepszy, który zrzesza amatorów triathlonu jak i te osoby, co po prostu chcą się ruszyć.

Czy ustaliłeś już cele na kolejny sezon?
Tak, w kolejnym sezonie wracam na krótki dystans. To jest to, co lubię najbardziej. To mnie motywuje, żeby stać się lepszym. Chcę startować do lipca i trenować pod dystans sprinterski oraz krótszy.

Jak przebiegało u Ciebie roztrenowanie?
Miałem krótki odpoczynek od treningu. Skupiłem się też nad całym planem na sezon 2023. Miałem również kilka innych kwestii do nadgonienia.

Jak zazwyczaj odnajdujesz się w okresie zimowym pod względem treningowym?
To nie ma znaczenia, ja to mam w krwi. Pogoda nie ma znaczenia, kiedy wychodzę na trening. Lubię poranki oraz wstawać o czwartek i chodzić spać późno, wykorzystać cały zimowy dzień, bo on oddaje w sezonie.

Wróćmy do przeszłości, zaczynałeś w triathlonie jak 30 junior w kraju. Czym wówczas był dla Ciebie triathlon i treningi jako dla młodego chłopaka?
Tak, zaczynałem z tego poziomu, wchodząc z pływania. Pamiętam, że dostałem lekcje brutalnej pokory w Górznie w 2008 roku. Później na drugi  dzień strasznie mocno trenowałem, pierw z Kubą Goliniewskim później Tomkiem Bremborem i każdego dnia dawaliśmy 110 procent. Trenowaliśmy tak mocno jak nikt inny w tym kraju. Minęło 16 miesięcy i zakwalifikowałem się  na ME juniorów. Jako młody chłopak w tamtym okresie nie buntowaliśmy się, nie dyskutowaliśmy, tylko robiliśmy to, co mieliśmy w planie. Mimo że było to tak trudne. Gdyby nie triathlon, czy sport w tamtym okresie pewnie by było nie wesoło, wybuchałem w trzy sekundy, nadpobudliwość robiła swoje. Mój pierwszy trener rozpisał nam strefy czasowe, jakie mamy uzyskać na pięć lat w przód, które dadzą nam poziom europejski. W maksymalnym okresie było to 16.40 na 1500m w pływaniu i 32.30 na 10km biegu (to było 10lat temu). Zrealizowałem oba, lecz z wyprzedzeniem dużym, to było za mało już wtedy. Wtedy raz się z tym spotkałem i już nigdy u żadnego zawodnika w PL nie widziałem takiego planu. Co by nie mówić o moim trenerze początkowym, to dużo wniósł do triathlonu. Umiał łowić mocnych zawodników (też dzięki mojej osobie).

Jak to postrzeganie triathlonu zmieniało się z biegiem lat?
Bardzo mocno, kiedyś mieliśmy kilka imprez w kraju, może z 3-4 ważne, dystans z draftingiem się liczył tylko i wyłącznie. Nie było tak mocnego podziału na kategorie PRO, czy amator. Emocje były duże, jak każdy szykował się wiele miesięcy i wszyscy zjeżdżali się do jednego miejsca, by dać upust emocją i zaliczyć solidny wpier….

Jak oceniasz rozwój triathlonu w Polsce na przestrzeni lat, czego byłeś bezpośrednim uczestnikiem przez ostatnie 15 lat?
Temat rzeka. Generalnie triathlon stał się mocno powszechny i większość osób może go zacząć trenować, o ile na to pozwala stan zdrowia. Na ten temat można pisać książkę. Więc nie ma co zanudzać.

W których obszarach zauważyłeś największy postęp w polskim triathlonie, a gdzie widzisz największe pole do poprawy?
Jakość imprez sportowych. Wiele organizatorów robi naprawdę super robotę i całą otoczkę wokół triathlonu, to na duży plus. Ilość amatorów w polskim triathlonie, która rośnie lawinowo, jest krzepiące. A co nie działa? Każdy mógłby coś od siebie dopowiedzieć, lecz ja wychodzę z założenia, że jak komuś coś nie pasuje, niech spróbuje sam to zrobić lepiej.

Co najbardziej lubisz w triathlonie, a co Ciebie w nim irytuje?
Najbardziej lubię wspólne wyjazdy na zawody, obozy, spotkania przed startem, po zawodach. Cały proces treningu, który jest ekscytujący, gdy starannie pilnujesz wszystkiego, kiedy jesteś cierpliwy, masz chwile słabości, ale je pokonujesz. Dzięki temu później jesteś silniejszą osobą. To powoduje, że w większości spraw poza sportowych sobie poradzisz. Niektóre osoby, lecz nie ma się na to wpływu.

Czy przez te 15 lat były chwile, w których chciałeś skończyć z tym sportem?
Stanowcze nie, chyba bym z większości mógł zrezygnować, ale nie ze sportu. Kiedy mam problem, to idę na trening, jak źle się czuje, idę na trening. Były trudne chwile, lecz nie miałem tak, aby od tego odejść. Jestem mega cierpliwy, choć część osób mówi co innego, lecz mylą to z moją wybuchowością. Sport mi pomógł wiele razy. Dlatego będę z nim do końca.

W czym obecnie odnajdujesz motywację do dalszego zajmowania się tym sportem po 15 latach?
To jest zapisane, motywacją jest każda osoba, która ze mną trenuje, każdy udany trening. Nie czytam cytatów, żeby poczuć się zmotywowanym przed treningiem. Po prostu kocham proces treningu i to mi się nie nudzi. Dlatego o motywację nie trudno. Poza tym ja chcę motywować innych. Więc sam muszę być w jak najlepszej formie i mieć siły każdego dnia.

Gdzie chciałbyś się widzieć w triathlonie za pięć lat?
Plan mam rozpisany dla siebie. Będę starać się go zrealizować. Dużo ciekawych tematów, lecz trzeba to robić, a nie kończyć  na planowaniu. Pogadamy za pięć lat, o ile wytrwasz w tym.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

  1. Fajny facio, naprawdę warto przeczytać cos takiego a nie innych co się promują na ismtagramie czy fb nic w zasadzie nie znacząc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X