Rozmowa

Tomasz Brembor: Musiałem podjąć męską decyzję

Kocha triathlon i samochody. O jednym i drugim może rozmawiać godzinami. Jak nie jest na zawodach to można go spotkać na zlocie aut. Tomasz Brembor życia uczył się w internacie. A co sądzi o starcie w Rajdzie Dakar?

Maciej Mikołajczyk: Zacząłeś od pływania. Jak trener przekonał Cię, byś postawił na triathlon?
Tomasz Brembor:
Pod koniec mojej przygody z pływaniem nie robiłem już praktycznie żadnego progresu. Tym bardziej, biorąc pod uwagę zaangażowanie i nakład pracy, które wkładałem w treningi. Trener, z którym pracowałem wtedy najwięcej, czyli Sławomir Pąchalski, podpowiedział: „Bimber, a może by tak triathlon…” Drugi raz nie musiał powtarzać. Postanowiłem spróbować, gdyż miałem wówczas mały kryzys z pływaniem.

Jesteś absolwentem Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Raciborzu. Czego się w niej nauczyłeś?
W raciborskim SMS-ie na poważnie zacząłem trenować triathlon. Pojawiły się pierwsze sukcesy. W związku z tym w klasie maturalnej musiałem podjąć męską decyzję o przełożeniu egzaminów na sierpień, czemu towarzyszył ogromny stres. Mieszkając przez trzy lata w internacie, poznałem wielu ciekawych ludzi. Z niektórymi utrzymuję kontakt do dnia dzisiejszego. Może to dziwnie zabrzmi, ale nauczyłem się w niej życia. Była to pierwsza okazja do życia na własną rękę.

W 2013 roku na zawodach w Suszu zostałeś mistrzem Polski juniorów. To przekonało Cię do kontynuowania kariery?
Z całą pewnością złoto było ogromną motywacją do dalszej pracy. Wiedziałem, że decyzja, którą podjąłem kilka lat wcześniej, się opłaciła.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że jesteś na tyle zmęczony podczas startu, że nie pamiętasz zbytnio szczegółów trasy. Gdy rywalizujesz jesteś całkowicie „wyłączony”?
Tak, zgadza się. Podczas samego wyścigu nie mogę sobie pozwolić na podziwianie krajobrazu. Na krótkich dystansach muszę na bieżąco analizować to, co dzieje się w grupie, natomiast podczas wyścigów bez „draftu” cały czas słucham organizmu. Jestem wyczulony na każdy sygnał. Często startuję bez zegarka.

Jak czujesz się u progu nowego sezonu? Naładowałeś akumulatory w Katalonii?
W Katalonii zrobiliśmy naprawdę dobrą robotę. Razem z trenerem główny nacisk położyliśmy na rower i bieg. To tutaj widzę największy progres. Warunki do treningów w Giverola Resort mieliśmy wręcz doskonałe. Wszystko, co potrzebne, znajdowało się na terenie ośrodka.

Poprzedni sezon zacząłeś od mocnego uderzenia, bo od wygranej podczas Elemental Tri Series w Olsztynie…
Co roku pierwszy start jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Dlatego też byłem bardzo zadowolony ze zwycięstwa.

Rok temu w Stężycy odniosłeś imponujące zwycięstwo. Na finiszu witała Cię spora grupa kibiców i kaszubski zespół Pieśni i Tańca „Sierakowice”. Lepszej atmosfery po takiej wiktorii chyba być nie mogło?
Każde zawody mają w sobie coś wyjątkowego. W Stężycy bez wątpienia był to zespół Pieśni i Tańca „Sierakowice”. Są to chyba jedyne zawody w Polsce, gdzie oprócz ścigania możemy poznać również regionalny folklor.

Twoją drugą wielką pasją jest motoryzacja, którą realizujesz nawet w zimowe święta. Jak wyglądają samochodowe zloty, w których uczestniczysz?
Zgadza się. Jest to coś, co uwielbiam. Interesuję się szeroko pojętą motoryzacją. Lubię modyfikować swój samochód. Z seryjnego wyposażenia już bardzo mało zostało. Przerobione samochody umożliwiają udział w zlotach mniejszych lub większych. Imprezy, nazwijmy to regionalne, są okazją do spędzenia czasu wśród znajomych z innego środowiska i porozmawianiu o wspólnej pasji. Zloty ogólnopolskie wyglądają trochę inaczej. Na początek twój samochód musi przejść weryfikację, zostać zaakceptowany i przyporządkowany do odpowiedniej kategorii. Na samej imprezie każde auto występuje pod swoim numerem zgłoszenia, jeżeli oczywiście przejdzie selekcję. Umożliwia to wzięcie udziału w różnego rodzaju konkurencjach.

Tomasz Brembor w Rajdzie Dakar – co Ty na to?
Dakar akurat mnie nie interesuje na tyle, żebym chciał w nim wystartować. Po za tym wiąże się to z astronomicznymi pieniędzmi.

Ostatnio w hiszpańskim Salou nie dobiegłeś do mety. Pogoda, szalone tempo, czy drobna kontuzja?
Na cztery kilometry przed metą współpracy odmówiła moja lewa kostka, która ucierpiała podczas zejścia z roweru. Jest mi bardzo szkoda tego startu, bo była szansa na dobry wynik. Powiem szczerze, że byłem mile zaskoczony dyspozycją w Salou.

Jakie są twoje najbliższe plany i cele startowe?
Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to kolejny start będzie 19-ego maja na 1/2 IM. Jest to kolejny start z serii Challenge. Mam nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie po mojej myśli.

Życzymy powodzenia.

Z Tomaszem Bremborem rozmawiał Maciej Mikołajczyk z TriathlonLife.pl
foto materiały prywatne oraz Szymon Gruchalski

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X