Wiadomości

Sebastian Karaś przerywa kilkuletnie milczenie

Wiadomość o wykryciu niedozwolonych substancji w organizmie Roberta Karasia odbiła się szerokim echem w środowisku nie tylko triathlonowym, ale też sportowym. Do całej sytuacji, ale również relacji z bratem postanowił odnieść się Sebastian Karaś.

Pod koniec maja Robert Karaś podczas zawodów Brasil Ultra Tri ustanowił nowy rekord świata na dystansie 10xIM. Pokonał 38 km w wodzie, 1800 km na rowerze oraz 420 km biegu w ok. 164 godziny, tym samym poprawiając poprzedni rekord o prawie 20 godzin. Warto przypomnieć, że ostatnie 50 kilometrów musiał przejść z powodu zapalenia mięśnia piszczelowego.

Kilka tygodni po zawodach w mediach społecznościowych Robert Karaś poinformował, że w jego organizmie wykryto śladowe ilości niedozwolonych substancji.

Z ogromnym niedowierzaniem przyjąłem wiadomość od organizatora zawodów w Brazylii, że w moim organizmie wykryto śladowe ilości niedozwolonych substancji. Federacja International Ultra Triathlon Association (IUTA), na tym etapie nie podaje takich informacji do publicznej wiadomości, ale ja nie mam nic do ukrycia i zdecydowałem się sam o wszystkim Was poinformować. Oświadczam, że nigdy nie stosowałem żadnej formy dopingu. Przed startem w Brazylii sam zabiegałem u organizatorów o zapewnienie badań antydopingowych, ponieważ tylko w ten sposób mój wynik mógł zostać oficjalnie uznany za rekord świata. W całej mojej karierze zawsze byłem czysty, co potwierdzały wyniki wielu badań antydopingowych, jakie przechodziłem po każdym z dotychczasowych startów w Pucharze Świata – pisał w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych Robert Karaś.

Braterski głos

W przestrzeni publicznej pojawiło się wiele stanowisk odnoszących się do całej sytuacji, ale głos postanowił zabrać też brat Roberta Karasia, Sebastian. Sportowiec postanowił przerwać kilkuletnie milczenie i odnieść się nie tylko do bieżących wydarzeń, ale również zdradzić, jak wyglądają jego obecne stosunki z bratem.

Zawsze byłem dumny ze swojego nazwiska, ale w ostatnich latach doszło też do tego, że momentami było mi wstyd… Poniższy tekst ma na celu podkreślenie tego, że Karasiów jest dwóch i pomimo tego, że Robert jest i zawsze będzie moim bratem, to mamy trochę inne podejście do wielu kwestii. Stwierdziłem, że dzisiaj nadszedł dzień, w którym wypowiem się na temat relacji z moim bratem Robertem. Kilka lat milczałem, ponieważ nie chciałem wdawać się z nikim w żadne dyskusje na ten temat i poświęcać na to energii. Sprawy zaszły na tyle daleko, że czuję potrzebę napisania kilku zdań, jak to wygląda z mojej perspektywy i chciałbym poruszyć w tym tekście kilka wątków. Nie są to dla mnie łatwe rozmowy, ponieważ jesteśmy braćmi, a jak kolejna osoba zapyta mnie o doping, czy rekord, to zawsze będę mógł odesłać ją do tego posta. Z drugiej strony chciałbym, żeby Robert też to przeczytał, ponieważ zostałem zablokowany jakieś 2 lata temu – pisze Sebastian Karaś w mediach społecznościowych.

Robert pod względem sportowym

Może zacznę od tego, że patrząc tylko na stronę sportową i pozostawiając inne rzeczy z boku, to uważam, że Robert jest bardzo utalentowanym sportowcem i posiada ponadprzeciętny organizm. Gdyby kiedyś trafił na dobrego trenera triathlonu i osobę, która mogłaby go okiełznać mentalnie, to mógłby odnieść duży sukces w triathlonie również na krótszych dystansach. Złamanie 8h na pełnym dystansie i kwalifikacja na Hawaje w kategorii PRO uważam, że to było naprawdę w zasięgu. Oczywiście to się nie wydarzyło, a więc można tak sobie pisać, ale taka jest moja opinia. Wybrał inną drogę, nie chodzi mi teraz czy gorszą czy lepszą, ale chciałbym podkreślić, że sportowo według mnie to nie są osiągnięcia z półki medalu Mistrzostw Świata w Triathlonie na dystansach od pełnego dystansu i krócej, czy medal Igrzysk Olimpijskich w triathlonie. Tam startuje zupełnie inna liga i uważam, że Robert, ja czy większość triathlonistów w Polsce, mogłaby im podawać ręcznik i wodę podczas zawodów. Osoby, które siedzą w temacie dobrze wiedzą co mam na myśli. I nie chciałbym tutaj umniejszać Robertowi jego wyczynów, bo uważam, że za same wyczyny triathlonowe Ultra należy mu się duży szacunek i osoby, które hejtują aspekt czysto sportowy, to mogą zawsze wystartować i zmierzyć się z tymi rekordami oraz dopiero napisać negatywny komentarz, jakie to nic nie warte osiągnięcie – przyznaje Sebastian Karaś.

Robert spełnił sportowe marzenie

Z tego co obserwuję z boku, spełnił marzenie i został sportowcem, który zarabia na tym, co kocha robić i myślę, że każdy chciałby być w takiej sytuacji. uważam, że zrobił dobrą robotę marketingową i jako nieliczna osoba w Polsce zarobił na triathlonie. Dziwi mnie tylko fakt, jak inne osoby na to narzekają, przecież w tę stronę idzie ten świat. Sponsor nie patrzy tylko na wyniki, ale również na to jakie masz zasięgi w mediach społecznościowych, na rozpoznawalność, czy czymś się wyróżniasz. Przecież to jest miejsce, gdzie dana firma może się zaprezentować. Wydaje mi się, że każdy sportowiec i kibic musi zrozumieć, że w obecnych czasach to jest część tej gry i jak chce się uprawiać sport na wysokim poziomie i na tym zarabiać, to trzeba dbać o te pole prawie tak samo jak o trening. Uważam, że sportowcy nie mają łatwo w tych czasach, ponieważ mają kolejny obowiązek, ale z drugiej strony dzięki takim możliwościom mogą dużo łatwiej niż kiedyś się wybić i spieniężyć swoją przygodę sportową, która nie trwa wiecznie. Rzucanie tymi setkami tysięcy w mediach w moim odbiorze jest niesmaczne i nie wiem w ogóle, po co o tym wspominać. Chyba po to, żeby się dowartościować? A jeżeli miałaby być to jakaś wartość dla odbiorców, aby na przykład zainspirować jakiegoś młodego sportowca do ciężkiej pracy i pokazać, że się da, to przecież można to zupełnie inaczej ubrać w słowa – uważa Sebastian Karaś.

Brak kontaktu od czterech lat

Uważam, że obecny sposób wypowiadania się Roberta w mediach jest tragiczny! Nie rozumiem, jak można być tak wulgarnym, aroganckim i pewnym siebie człowiekiem… Nie wiem, czy on sobie zdaje sprawę, jaką słowa mają siłę przy takich zasięgach i że jakiś młody człowiek może się na nim wzorować, a niestety przykro mi to stwierdzić, ale moim zdaniem nie jest to dobry wzór do naśladowania. Jeżeli chodzi o temat wpadki dopingowej, to myślę, że to jest jedna wielka amatorka, która nawiązuje do trzeciego akapitu tego tekstu. Nie rozmawiałem dłużej z Robertem od jakichś 4 lat, ale ta sytuacja tylko potwierdza to, co było wcześniej, czyli jeden wielki chaos i spontaniczność w całym podejściu okołosportowym.

Mimo wszystko to, co napisałem powyżej, mam nadzieję, że jak skończy się ten cały szum, fame, rywalizacja, bicie rekordów, może za 10? 20 lat? i inne wartości będą miały znaczenie pójdziemy na piwo i powspominamy te chore czasy – kończy oświadczenie Sebastian Karaś.

Przemek Schenk
foto: Sebastian Karaś FB

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X